poniedziałek, 10 marca 2014

Rozdział 22 "Rybka wam zdechła?"

Jeśli to czytasz, to zostaw po sobie komentarz. Dla ciebie to tylko chwila, a dla mnie wielka motywacja do dalszego pisania. 
*Oczami Zoey*
Przez resztę nocy nie spałam. Siedziałam na skraju łóżka i patrzyłam jak klatka piersiowa Zayna wolno się unosi. Gdy spojrzałam w stronę okna już świtało. Słabe promyki słońca powoli zaczynały wpadać do pomieszczenia rozświetlając je i nadając wesołości. Jednak ja wcale nie miałam z czego się cieszyć. Wzdychając zasunęłam zasłony i znów usiadłam na moim miejscu. W całym domu było cicho. Pozostali na pewno spali. Tylko ja nie mogłam zamknąć oczu, choć byłam okropnie śpiąca. Bałam się, że znów zobaczę ten obraz. Teraz już sobie z tym nie poradzę. Nie ma przy mnie nikogo bliskiego. Co prawda jest Harry i chłopaki, ale ja praktycznie ich nie znam. Jakoś nie mam ochoty zwierzać im się z całego życia. Później będą patrzyli na mnie jak na wariatkę, którą pewnie jestem.
-Zo-usłyszałam za swoimi plecami. Odwróciłam wzrok i zobaczyłam nadal śpiącego Malika. Tym razem na jego twarzy widniał uśmiech. Szkoda, że ja nigdy nie miewam dobrych snów. Zazdroszczę mu. W sumie to ciekawe co tam się mieści w tej jego małej główce. Usłyszałam skrzypnięcie drzwi, a po chwili poczułam ugięcie się materaca. Ktoś usiadł obok mnie.
-Zoey czemu nie śpisz?- spytał loczek, na co tylko wzruszyłam ramionami.
-Jesteś głodna? Zrobię śniadanie- przecząco pokręciłam głową
-Na pewno?- znów się nie odezwałam
-Możesz ze mną porozmawiać?- kolejny raz wzruszyłam ramionami. Zmarszczył brwi i badawczo mi się przyjrzał.
-Nie spałaś, prawda?- bardziej stwierdził niż spytał
-Nie byłam śpiąca
-Nie okłamuj mnie
-Bałam się. Zadowolony?
-Nie masz czego się bać. Koszmary śnią się tylko raz, a później...
-Mój nie. Ty nic nie rozumiesz. To nie jest jakiś tam sobie zwykły koszmar. To coś w rodzaju przekleństwa. Ciągle jest taki sam. Nic się nie zmienia. Zawszę budzę się w tym samym momencie. To jak opętanie
-Siostra nie przesadzasz trochę?
-Proszę nie drąż już więcej tego tematu
-A opowiesz mi chociaż, co ci się śniło?
-NIE- powiedziałam twardo, pewna siebie.
-Dlaczego?- ignorując go położyłam się i po same uszy przykryłam kołdrą.
-Zoey- mruknął, ale po pewnym czasie ciszy wyszedł. Odpuścił, ale coś mi się wydaje, że jeszcze do tego wróci. Nie zostawi tego tak. Znam go.
~*~
*Oczami Zayna* 
-Zo, kolacja czeka
-Nie mam ochoty.
-Jest pizza- próbowałem ją jakoś przekonać
-Nie jestem głodna- w jej głosie można było wyczuć zdenerwowanie
-Zo, wszytko okej?- spytałem szczerze zmartwiony. Nie lubię, gdy ona się smuci. Wtedy czuję się, jakby ktoś wbijał mi do serca gwoździe.
-Tak. Próbuję zasnąć. Boli mnie głowa
-Jasne. Nie przeszkadzam. Dobranoc-zrezygnowany zszedłem na dół do salonu, w którym byli chłopaki.
-Czemu ona tak wrzeszczała?- spytał Niall
-Zły sen- odpowiedział Harry. Był jakiś taki nieprzytomny, jakby zamyślony. Pewnie się martwił. Niepotrzebnie. Czasami zdarza, się że nasza podświadomość wysyła znaki w postaci snów. Wczorajszy dzień nie był łatwy dla brunetki. Odzyskała siostrę, by zaraz później ją stracić. W wyniku tego wszystkiego śniły jej się jakieś głupoty. Tej nocy tak nie będzie. Mogę się założyć.
~*~
Obudził mnie czyjś pisk. Nawet nie patrząc na zegarek szybko wstałem i skierowałem się do pokoju brunetki. Drzwi były otwarte. Oparłem się o framugę i zajrzałem do środka. Obok Zo leżał Harry i głaskał ją po plecach. Spóźniłem się.
-Zimno- szepnęła, a kumpel przykrył ją kołdrą
-Gorąco- znów szepnęła, ale żadne z nich się nie poruszyło. Stałem i patrzyłem z troską na brunetkę.
-On tam był- szlochała
-Kto?- spytałem równocześnie z Harrym. Spojrzał w moją stronę, a ja wykrzywiłem usta w uśmiechu. Zignorował mnie i spojrzał na siostrę wyczekując odpowiedzi. Sam byłem ciekaw, o kim ona mówi.
-Nie pozwól- zaczęła się trząść
-Na co?- niecierpliwił się loczek. Jej słowa kompletnie nie miały sensu. Były wyrywane z kontekstu.
-Nie pozwól mu mnie zabrać- szepnęła to samo, co mi wczorajszej nocy. Wzdrygnąłem się i podszedłem do niej.
-Komu Zo?- spytałem patrząc prosto w jej błękitne oczy
-Boję się
-To tylko sen. Nic ci się nie stanie
-Nie chcę
-Czego nie chcesz Zoey?- spytaliśmy zniecierpliwieni. Niby coś mówiła, ale kompletnie nie miało to sensu. Nic nie rozumieliśmy, przez co nie wiedzieliśmy jak jej pomóc.
-Ciemno, mokro, zimno i on tam jest. To jego dom
-Zo o czym ty mówisz?
-Ja tam nie chcę. Nie oddajcie mnie
-Nie oddamy. Jesteś nasza- Styles odgarnął jej włosy za ucho. Delikatnie podniosła kąciki ust, jednak szybko je opuściła.
-Zostańcie ze mną- poprosiła, a my kiwnęliśmy głową. Usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy wpatrywać się w nią. Co chwilę drżała i wydawała ciche mruknięcia. Tej nocy zostałem obudzony jeszcze trzy razy. Każda rozmowa wyglądała tak samo. Mówiła to samo, tylko czasami dodawała więcej określeń. Nie chciała jednak powiedzieć, co jej się śniło. Próbowaliśmy ją przekonać na wszelkie sposoby, lecz zawsze odmawiała. Zacząłem się martwić. Już tak na poważnie.

~*~
*Oczami Harry'ego*
-Jestem!- usłyszałem głos rudej i szybko podbiegłem do niej.
-Dobrze, że jesteś- wysapałem- Nie wiemy co robić
-Jak mogę wam pomóc?- spytała z wesołym uśmieszkiem Mia
-Od czterech dni Zoey nie może spać. Nękają ją koszmary- na te słowa zdrętwiała. Nie mogła ruszyć ręką, ani nogą. Jej źrenice się powiększyły. Stała tępo patrząc w ścianę.
-Mówiła co jej się śni?- spytała wolno, akcentując każde słowo
-Nie- krótko oznajmiłem
-Gdzie teraz jest?
-Bierze prysznic. Musisz chwilę poczekać.
-Jedź do niej do domu. w szafce obok łóżka będzie czerwona szkatułka. Potrzebuję jej.
-Co w niej jest?
-Nie zadawaj zbędnych pytań, ok?
-Jasne- złapałem do ręki kurtkę i kluczyki, które leżały na komodzie
-A i pośpiesz się. Już wystarczająco długo czekałeś- kiwnąłem głową i wyszedłem.

*Oczami Mia*
Powoli weszłam schodami na piętro i skierowałam się w stronę jakiś głosów dochodzących z jedno z pokoi.
-Myślisz, że to coś da?- rozpoznałam irlandzki akcent
-Nie wiem
-Cześć wam- wparowałam do pokoju z wielkim uśmiechem na twarzy. Czwórka chłopaków spojrzała na mnie z grobowymi minami.
-A wy co tacy smutni? Ktoś umarł? A może rybka wam zdechła?
-Bardzo zabawne ruda- prychnął Louis
-Ładny pokój. Czyj?
-Mój-mruknął niemrawo Zayn
-Zoey musi się tu dobrze mieszkać. Tylu przystojniaków na raz- zaśmiałam się jednocześnie siadając na kolana blondynowi.
-Harry mówił ci, że...
-Tak, tak. Wszystko wiem. Nawet to, że bierze teraz prysznic.
-Nie ładnie tak rozmawiać o osobie, której nie ma- usłyszałam cichy głos przyjaciółki
-Znasz ten mój niewyparzony język- zatrzepotałam rzęsami
-Tak. Momentami bywa bardzo długi- westchnęła
-Jak tam życie?- na razie spytałam ogólnie. Nie wiedziałam, czy chce rozmawiać przy widowni.
-Możecie nas zostawić same?- spytała przytrzymując dłonie, by jej się nie trzęsły. Wyszli wszyscy z wyjątkiem Malika. Spojrzała na niego rozgniewanym wzrokiem.
-Nie wyjdę- oznajmił pewny siebie. Przyjaciółka usiadłam obok mnie i odgarnęła kosmyk włosów, który niedbale opadał jej na czoło.
-Wygodne łóżka tu macie. Dobrze się wysypiasz?- spytałam delikatnie zaczynając temat, choć dobrze wiedziała po co tu jestem.
-Nie.
-Może powiesimy łapacze snów nad twoim łóżkiem?
-Nie żartuj sobie, ok? Wiesz dobrze jak mnie denerwuje ten twój ton.
-Sama do tego wróciłaś
-Nie rozumiesz, że to samo wraca?
-Zoey nikt nie pozwoli cię mu zabrać. To tylko twoja wyobraźnia. Pojedziemy w pewne miejsce
-Nie traktuj mnie jak chorej psychicznie!- krzyknęła
-Ale ty się właśnie tak zachowujesz! Bredzisz coś o jakimś...- nie dała mi dokończyć, bo rzuciła we mnie lampką nocną. Na szczęście zdołałam uchylić głowę
-Widzisz...Coraz gorzej z tobą
-Był obok mnie. Widziałam go. Nie wmówisz mi, że to nie prawda.
-Skarbie nie chcę ci niczego wmawiać- znów czymś rzuciła. przewróciłam oczami.
-Wracamy do punktu wyjścia?- spytałam podnosząc brew
-Nie potrzebuję...
-Dobrze wiesz, że to nie prawda- upadła na kolana
-Mówili, że to przejdzie, że będę normalna
-Słońce jesteś normalna
-NIE!- krzyknęła i wybiegła z pokoju. Pokręciłam głową i wzdychając popatrzyłam na zegarek. Styles strasznie się wlecze. Powinien już tu być!
-Wytłumaczysz mi...
-Nie teraz Zayn. Jest gorzej niż myślałam.
-Ty wiesz co jej się śni?
-Nikt tego nie wie.
-Mówiłaś, że wracie do punktu wyjścia. To znaczy, że kiedyś też jej się to śniło
-Tak- wydusiłam i wyszłam z pokoju. Wyjęłam telefon i wysłałam smsa loczkowi, by się pośpieszył. Czym dłużej będziemy zwlekać tym będzie gorzej. Nie poradzi sobie już wtedy sama, a ja nie będę potrafiła nic zrobić. Jest źle. Bardzo źle.


TA DAAM! 
Jak wam się podoba? Chyba nie jest najgorszy 
Oczywiście pojawią się w nim pewnie błędy, gdyż nie chciało mi się sprawdzać. 
Mam nadzieję, że miło się czytało. 
Zachęcam do komentowania. 


poniedziałek, 3 marca 2014

Rozdział 21 "Nie pozwól mu mnie zabrać"

Jeśli to czytasz, to zostaw po sobie komentarz. Dla ciebie to tylko chwila, a dla mnie wielka motywacja, do dalszej pracy. 

*Oczami Zoey*
Siedziałam w samochodzie Harry'ego i nerwowo kopałam siedzenie, na którym siedział braciszek.
-Możesz przestać?- spytał lekko zirytowany
-Nie. Denerwuję się- mruknęłam i zaczęłam obgryzać paznokcie
-Zo- Zayn, który siedział obok mnie odciągnął moją rękę od twarzy
-Ej- w moim głosie można było wyczuć nutkę pretensji. Nic dziwnego, że zachowywałam się, jak rozkapryszona nastolatka. Zawsze tak mam. gdy się stresuję.
-Jak chcesz to możesz ulżyć sobie na moich wargach- zaśmiał się. W wyniku wypowiedzianych słów rzuciłam się na chłopaka i ze śmiechem zaczęłam okładać go pięściami. Choć zapewne nic go to nie bolało, oczywiście by dać mi satysfakcję jęczał, jakby go właśnie przejechał czołg.
-Zoey! Jak ty się zachowujesz?- usłyszałam znajomy głos. Podniosłam głowę jednocześnie odgarniając włosy, które ograniczały mi widoczność.
-Holly!- krzyknęłam i z wielkim uśmiechem przytuliłam się do siostry.
-Zoey puść mnie- powiedziała tym swoim ostrym tonem. Doskonale go znałam. Odkąd mama się załamała ona ciągle go używała. Inni powiedzieli by, że strasznie się rządzi, ale nie ja. Ja kochałam ją właśnie taką. Mądrą i rozsądną.
-Nic ci nie jest? Dobrze się czujesz? Nic ci nie zrobił? Tak się bałam
-Zoey przestań. Nic mi nie jest. Mike nie jest wcale taki straszny.
-Nie jest straszny? A te twoje wcześniejsze siniaki, zadrapania...
-Już ci mówiłam, że sama sie przewróciłam. A ty jak zwykle wszystko wyolbrzymiasz.
-Nawet mi nie podziękujesz?- spytałam zaskoczona jej reakcją
-Nie- mruknęła i kazała Harry'emu jechać. Myślałam, że będzie szczęśliwa. W końcu wyrwała się z tego toksycznego związku, a tymczasem robi wrażenie smutnej. Ja to jej chyba nigdy nie zrozumie.


###
-Nie mam zamiaru nigdzie wyjeżdżać!- krzyknęła na tyle głośno, że pewnie reszta lokatorów też ją usłyszała.
-Ale dlaczego?
-Bo tak!
-To przynajmniej tu zostań- mruknęłam cicho.
-Nie będę siedzieć na głowie obcym ludziom.
-To gdzie się podziejesz?
-Dam sobie radę
-Ale nie wrócisz do niego, prawda?- spytałam patrząc jej w oczy, lecz mimo to starała się unikać mojego wzroku.
-Holly...
-Do zobaczenia. Nie dzwoń do mnie, chyba że to będzie coś pilnego.
-Dlaczego mam nie dzwonić?
-Zoey zaufaj mi- pocałowała mnie w policzek i wyszła.
-Holly!- wybiegłam za nią na schody. W moich oczach już zgromadziły się łzy.
-Stań na szczelinie
-A zginiesz- dokończyłam za nią. Kiedyś czytałyśmy razem pewną książkę, która na pewno do końca życia zapadnie nam w pamięci. podczas, gdy nasza matka odizolowywała się od świata, a my traciłyśmy z nią kontakt, aż w końcu stałą się nam obojętna ta powieść była dla nas wskazówką do dalszego życia. "Całując klamki" było dla mnie czymś więcej niż zwykłą opowieścią. Było książką o miłości córki do matki. Wtedy żałowałam, że ja tak nie potrafiłam. Dla mnie siostra była właśnie taką matką.
-Trzymaj się Zoey-puściła mi oczko i wyszła. Usiadłam na schodach i pozwoliłam łzą płynąć.
-Zaniesiesz mnie do pokoju?- spytałam Zyna, który właśnie obok mnie usiadł. Kiwnął głową i wziął mnie na ręce z taką łatwością, że na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Czułam się, jak księżniczka.
-Poradzi sobie- szepnął mi we włosy
-Wiem- równie cicho odpowiedziałam i zawiesiłam ręce na jego szyi. Weszliśmy do jego pokoju, a on położył mnie na łóżku.
-Wolisz się wypłakać, czy raczej mam cię rozśmieszyć?

-A potrafisz?- złapał się za uszy i śmiesznie rozciągnął usta. Zaczęłam się śmiać, jak jakaś psychicznie chora.
-Co powiesz na playstation?
-Pod warunkiem
-Jakim?- uniósł wyżej jedną brew
-Jak wygram do końca tygodnia będziesz robił wszystko, o co tylko cię poproszę
-A jak ja wygram to dostanę takiego wielkiego buziaka... w usta oczywiście- dodał po chwili namysłu
-Umowa stoi- uścisnęliśmy sobie ręce i wygodnie się rozsiedliśmy.

-To w co gramy?
-Wyścigi?
-Ja jestem dziewczyną. To nie sprawiedliwe- mruknęłam jednocześnie ciesząc się w duchu. Uwielbiam samochody odkąd tylko pamiętam. Podobno odziedziczyłam to po ojcu. Prawie go nie pamiętam, ale wiem, że mi go brakuje. Byłam jego myszką. A teraz? Już nikt tak do mnie nie mówi. Brakuje mi tego, ale tylko tata mógł tak do mnie mówić. Nikt inny.


 ###
Obudziłam w nocy z krzykiem. Obok mnie w momencie znalazł się Zayn, a chwilę później Harry.
-Zo to tylko zły sen- szepnął zaspany Zayn, po czym chłopcy mnie przytulili.
-Byłam sama i ktoś ...
-Cii... Nie myśl o tym. To tylko sen
-Ale tam...
-To tylko sen
-Boję się- cała się trzęsłam. Po raz pierwszy od 6 lat znów zaczęły nękać mnie koszmary. Przez dwa lata po śmierci ojca wciąż śnił sie jeden i ten sam sen. Teraz powrócił. Znowu jest to samo.
-To tylko sen
-Chcę rozmawiać z Mia
-Zoe jest środek nocy
-I co mnie to obchodzi?- krzyknęłam
-Przyniosę ci wody- powiedział Harry i wyszedł.
-Połóż się i spróbuj zasnął- Malik pogłaskał mnie po policzku
-Zostaniesz ze mną?
-Tak.
-To połóż się obok mnie
-Jak księżniczka sobie życzy- wtuliłam się w jego tors i wsłuchując się w bicie serca chłopaka przymknęłam oczy.
-Obudzisz mnie, gdy znów będzie mi się coś śniło?
-Tak, ale teraz już na pewno nic ci się nie przyśni- pocałował mnie w czoło.
-Nie pozwól mu mnie zabrać
-Komu Zo?- spytał kompletnie nic nie rozumiejąc. Ja jednak  nic mu nie odpowiedziałam. Zamknęłam oczy, usta zacisnęłam w wąską linię i uspokoiłam oddech. Wyglądało, jakbym spała. Ja jednak myślałam o tym, jak znów sobie z tym poradzę. I dlaczego akurat teraz to wszystko powraca? Dlaczego?

I jest kolejny rozdział. Za pewne mnóstwo w nim błędów, ale nie chciało mi się go dokładnie sprawdzać. 
Jak wam się podoba? 
Umówmy się tak, że jeśli będzie 10 komentarzy kolejna część pojawi się w środę, lub w czwartek.