Jeśli to czytasz, to zostaw po sobie komentarz. Dla ciebie to tylko chwila, a dla mnie wielka motywacja do dalszego pisania.
*Oczami Zoey*
Przez resztę nocy nie spałam. Siedziałam na skraju łóżka i patrzyłam jak klatka piersiowa Zayna wolno się unosi. Gdy spojrzałam w stronę okna już świtało. Słabe promyki słońca powoli zaczynały wpadać do pomieszczenia rozświetlając je i nadając wesołości. Jednak ja wcale nie miałam z czego się cieszyć. Wzdychając zasunęłam zasłony i znów usiadłam na moim miejscu. W całym domu było cicho. Pozostali na pewno spali. Tylko ja nie mogłam zamknąć oczu, choć byłam okropnie śpiąca. Bałam się, że znów zobaczę ten obraz. Teraz już sobie z tym nie poradzę. Nie ma przy mnie nikogo bliskiego. Co prawda jest Harry i chłopaki, ale ja praktycznie ich nie znam. Jakoś nie mam ochoty zwierzać im się z całego życia. Później będą patrzyli na mnie jak na wariatkę, którą pewnie jestem.
-Zo-usłyszałam za swoimi plecami. Odwróciłam wzrok i zobaczyłam nadal śpiącego Malika. Tym razem na jego twarzy widniał uśmiech. Szkoda, że ja nigdy nie miewam dobrych snów. Zazdroszczę mu. W sumie to ciekawe co tam się mieści w tej jego małej główce. Usłyszałam skrzypnięcie drzwi, a po chwili poczułam ugięcie się materaca. Ktoś usiadł obok mnie.
-Zoey czemu nie śpisz?- spytał loczek, na co tylko wzruszyłam ramionami.
-Jesteś głodna? Zrobię śniadanie- przecząco pokręciłam głową
-Na pewno?- znów się nie odezwałam
-Możesz ze mną porozmawiać?- kolejny raz wzruszyłam ramionami. Zmarszczył brwi i badawczo mi się przyjrzał.
-Nie spałaś, prawda?- bardziej stwierdził niż spytał
-Nie byłam śpiąca
-Nie okłamuj mnie
-Bałam się. Zadowolony?
-Nie masz czego się bać. Koszmary śnią się tylko raz, a później...
-Mój nie. Ty nic nie rozumiesz. To nie jest jakiś tam sobie zwykły koszmar. To coś w rodzaju przekleństwa. Ciągle jest taki sam. Nic się nie zmienia. Zawszę budzę się w tym samym momencie. To jak opętanie
-Siostra nie przesadzasz trochę?
-Proszę nie drąż już więcej tego tematu
-A opowiesz mi chociaż, co ci się śniło?
-NIE- powiedziałam twardo, pewna siebie.
-Dlaczego?- ignorując go położyłam się i po same uszy przykryłam kołdrą.
-Zoey- mruknął, ale po pewnym czasie ciszy wyszedł. Odpuścił, ale coś mi się wydaje, że jeszcze do tego wróci. Nie zostawi tego tak. Znam go.
~*~
Przez resztę nocy nie spałam. Siedziałam na skraju łóżka i patrzyłam jak klatka piersiowa Zayna wolno się unosi. Gdy spojrzałam w stronę okna już świtało. Słabe promyki słońca powoli zaczynały wpadać do pomieszczenia rozświetlając je i nadając wesołości. Jednak ja wcale nie miałam z czego się cieszyć. Wzdychając zasunęłam zasłony i znów usiadłam na moim miejscu. W całym domu było cicho. Pozostali na pewno spali. Tylko ja nie mogłam zamknąć oczu, choć byłam okropnie śpiąca. Bałam się, że znów zobaczę ten obraz. Teraz już sobie z tym nie poradzę. Nie ma przy mnie nikogo bliskiego. Co prawda jest Harry i chłopaki, ale ja praktycznie ich nie znam. Jakoś nie mam ochoty zwierzać im się z całego życia. Później będą patrzyli na mnie jak na wariatkę, którą pewnie jestem.
-Zo-usłyszałam za swoimi plecami. Odwróciłam wzrok i zobaczyłam nadal śpiącego Malika. Tym razem na jego twarzy widniał uśmiech. Szkoda, że ja nigdy nie miewam dobrych snów. Zazdroszczę mu. W sumie to ciekawe co tam się mieści w tej jego małej główce. Usłyszałam skrzypnięcie drzwi, a po chwili poczułam ugięcie się materaca. Ktoś usiadł obok mnie.
-Zoey czemu nie śpisz?- spytał loczek, na co tylko wzruszyłam ramionami.
-Jesteś głodna? Zrobię śniadanie- przecząco pokręciłam głową
-Na pewno?- znów się nie odezwałam
-Możesz ze mną porozmawiać?- kolejny raz wzruszyłam ramionami. Zmarszczył brwi i badawczo mi się przyjrzał.
-Nie spałaś, prawda?- bardziej stwierdził niż spytał
-Nie byłam śpiąca
-Nie okłamuj mnie
-Bałam się. Zadowolony?
-Nie masz czego się bać. Koszmary śnią się tylko raz, a później...
-Mój nie. Ty nic nie rozumiesz. To nie jest jakiś tam sobie zwykły koszmar. To coś w rodzaju przekleństwa. Ciągle jest taki sam. Nic się nie zmienia. Zawszę budzę się w tym samym momencie. To jak opętanie
-Siostra nie przesadzasz trochę?
-Proszę nie drąż już więcej tego tematu
-A opowiesz mi chociaż, co ci się śniło?
-NIE- powiedziałam twardo, pewna siebie.
-Dlaczego?- ignorując go położyłam się i po same uszy przykryłam kołdrą.
-Zoey- mruknął, ale po pewnym czasie ciszy wyszedł. Odpuścił, ale coś mi się wydaje, że jeszcze do tego wróci. Nie zostawi tego tak. Znam go.
~*~
*Oczami Zayna*
-Zo, kolacja czeka
-Nie mam ochoty.
-Jest pizza- próbowałem ją jakoś przekonać
-Nie jestem głodna- w jej głosie można było wyczuć zdenerwowanie
-Zo, wszytko okej?- spytałem szczerze zmartwiony. Nie lubię, gdy ona się smuci. Wtedy czuję się, jakby ktoś wbijał mi do serca gwoździe.
-Tak. Próbuję zasnąć. Boli mnie głowa
-Jasne. Nie przeszkadzam. Dobranoc-zrezygnowany zszedłem na dół do salonu, w którym byli chłopaki.
-Czemu ona tak wrzeszczała?- spytał Niall
-Zły sen- odpowiedział Harry. Był jakiś taki nieprzytomny, jakby zamyślony. Pewnie się martwił. Niepotrzebnie. Czasami zdarza, się że nasza podświadomość wysyła znaki w postaci snów. Wczorajszy dzień nie był łatwy dla brunetki. Odzyskała siostrę, by zaraz później ją stracić. W wyniku tego wszystkiego śniły jej się jakieś głupoty. Tej nocy tak nie będzie. Mogę się założyć.
~*~
Obudził mnie czyjś pisk. Nawet nie patrząc na zegarek szybko wstałem i skierowałem się do pokoju brunetki. Drzwi były otwarte. Oparłem się o framugę i zajrzałem do środka. Obok Zo leżał Harry i głaskał ją po plecach. Spóźniłem się.
-Zimno- szepnęła, a kumpel przykrył ją kołdrą
-Gorąco- znów szepnęła, ale żadne z nich się nie poruszyło. Stałem i patrzyłem z troską na brunetkę.
-On tam był- szlochała
-Kto?- spytałem równocześnie z Harrym. Spojrzał w moją stronę, a ja wykrzywiłem usta w uśmiechu. Zignorował mnie i spojrzał na siostrę wyczekując odpowiedzi. Sam byłem ciekaw, o kim ona mówi.
-Nie pozwól- zaczęła się trząść
-Na co?- niecierpliwił się loczek. Jej słowa kompletnie nie miały sensu. Były wyrywane z kontekstu.
-Nie pozwól mu mnie zabrać- szepnęła to samo, co mi wczorajszej nocy. Wzdrygnąłem się i podszedłem do niej.
-Komu Zo?- spytałem patrząc prosto w jej błękitne oczy
-Boję się
-To tylko sen. Nic ci się nie stanie
-Nie chcę
-Czego nie chcesz Zoey?- spytaliśmy zniecierpliwieni. Niby coś mówiła, ale kompletnie nie miało to sensu. Nic nie rozumieliśmy, przez co nie wiedzieliśmy jak jej pomóc.
-Ciemno, mokro, zimno i on tam jest. To jego dom
-Zo o czym ty mówisz?
-Ja tam nie chcę. Nie oddajcie mnie
-Nie oddamy. Jesteś nasza- Styles odgarnął jej włosy za ucho. Delikatnie podniosła kąciki ust, jednak szybko je opuściła.
-Zostańcie ze mną- poprosiła, a my kiwnęliśmy głową. Usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy wpatrywać się w nią. Co chwilę drżała i wydawała ciche mruknięcia. Tej nocy zostałem obudzony jeszcze trzy razy. Każda rozmowa wyglądała tak samo. Mówiła to samo, tylko czasami dodawała więcej określeń. Nie chciała jednak powiedzieć, co jej się śniło. Próbowaliśmy ją przekonać na wszelkie sposoby, lecz zawsze odmawiała. Zacząłem się martwić. Już tak na poważnie.
~*~
*Oczami Harry'ego*
-Jestem!- usłyszałem głos rudej i szybko podbiegłem do niej.
-Dobrze, że jesteś- wysapałem- Nie wiemy co robić
-Jak mogę wam pomóc?- spytała z wesołym uśmieszkiem Mia
-Od czterech dni Zoey nie może spać. Nękają ją koszmary- na te słowa zdrętwiała. Nie mogła ruszyć ręką, ani nogą. Jej źrenice się powiększyły. Stała tępo patrząc w ścianę.
-Mówiła co jej się śni?- spytała wolno, akcentując każde słowo
-Nie- krótko oznajmiłem
-Gdzie teraz jest?
-Bierze prysznic. Musisz chwilę poczekać.
-Jedź do niej do domu. w szafce obok łóżka będzie czerwona szkatułka. Potrzebuję jej.
-Co w niej jest?
-Nie zadawaj zbędnych pytań, ok?
-Jasne- złapałem do ręki kurtkę i kluczyki, które leżały na komodzie
-A i pośpiesz się. Już wystarczająco długo czekałeś- kiwnąłem głową i wyszedłem.
*Oczami Mia*
Powoli weszłam schodami na piętro i skierowałam się w stronę jakiś głosów dochodzących z jedno z pokoi.
-Myślisz, że to coś da?- rozpoznałam irlandzki akcent
-Nie wiem
-Cześć wam- wparowałam do pokoju z wielkim uśmiechem na twarzy. Czwórka chłopaków spojrzała na mnie z grobowymi minami.
-A wy co tacy smutni? Ktoś umarł? A może rybka wam zdechła?
-Bardzo zabawne ruda- prychnął Louis
-Ładny pokój. Czyj?
-Mój-mruknął niemrawo Zayn
-Zoey musi się tu dobrze mieszkać. Tylu przystojniaków na raz- zaśmiałam się jednocześnie siadając na kolana blondynowi.
-Harry mówił ci, że...
-Tak, tak. Wszystko wiem. Nawet to, że bierze teraz prysznic.
-Nie ładnie tak rozmawiać o osobie, której nie ma- usłyszałam cichy głos przyjaciółki
-Znasz ten mój niewyparzony język- zatrzepotałam rzęsami
-Tak. Momentami bywa bardzo długi- westchnęła
-Jak tam życie?- na razie spytałam ogólnie. Nie wiedziałam, czy chce rozmawiać przy widowni.
-Możecie nas zostawić same?- spytała przytrzymując dłonie, by jej się nie trzęsły. Wyszli wszyscy z wyjątkiem Malika. Spojrzała na niego rozgniewanym wzrokiem.
-Nie wyjdę- oznajmił pewny siebie. Przyjaciółka usiadłam obok mnie i odgarnęła kosmyk włosów, który niedbale opadał jej na czoło.
-Wygodne łóżka tu macie. Dobrze się wysypiasz?- spytałam delikatnie zaczynając temat, choć dobrze wiedziała po co tu jestem.
-Nie.
-Może powiesimy łapacze snów nad twoim łóżkiem?
-Nie żartuj sobie, ok? Wiesz dobrze jak mnie denerwuje ten twój ton.
-Sama do tego wróciłaś
-Nie rozumiesz, że to samo wraca?
-Zoey nikt nie pozwoli cię mu zabrać. To tylko twoja wyobraźnia. Pojedziemy w pewne miejsce
-Nie traktuj mnie jak chorej psychicznie!- krzyknęła
-Ale ty się właśnie tak zachowujesz! Bredzisz coś o jakimś...- nie dała mi dokończyć, bo rzuciła we mnie lampką nocną. Na szczęście zdołałam uchylić głowę
-Widzisz...Coraz gorzej z tobą
-Był obok mnie. Widziałam go. Nie wmówisz mi, że to nie prawda.
-Skarbie nie chcę ci niczego wmawiać- znów czymś rzuciła. przewróciłam oczami.
-Wracamy do punktu wyjścia?- spytałam podnosząc brew
-Nie potrzebuję...
-Dobrze wiesz, że to nie prawda- upadła na kolana
-Mówili, że to przejdzie, że będę normalna
-Słońce jesteś normalna
-NIE!- krzyknęła i wybiegła z pokoju. Pokręciłam głową i wzdychając popatrzyłam na zegarek. Styles strasznie się wlecze. Powinien już tu być!
-Wytłumaczysz mi...
-Nie teraz Zayn. Jest gorzej niż myślałam.
-Ty wiesz co jej się śni?
-Nikt tego nie wie.
-Mówiłaś, że wracie do punktu wyjścia. To znaczy, że kiedyś też jej się to śniło
-Tak- wydusiłam i wyszłam z pokoju. Wyjęłam telefon i wysłałam smsa loczkowi, by się pośpieszył. Czym dłużej będziemy zwlekać tym będzie gorzej. Nie poradzi sobie już wtedy sama, a ja nie będę potrafiła nic zrobić. Jest źle. Bardzo źle.
-Nie mam ochoty.
-Jest pizza- próbowałem ją jakoś przekonać
-Nie jestem głodna- w jej głosie można było wyczuć zdenerwowanie
-Zo, wszytko okej?- spytałem szczerze zmartwiony. Nie lubię, gdy ona się smuci. Wtedy czuję się, jakby ktoś wbijał mi do serca gwoździe.
-Tak. Próbuję zasnąć. Boli mnie głowa
-Jasne. Nie przeszkadzam. Dobranoc-zrezygnowany zszedłem na dół do salonu, w którym byli chłopaki.
-Czemu ona tak wrzeszczała?- spytał Niall
-Zły sen- odpowiedział Harry. Był jakiś taki nieprzytomny, jakby zamyślony. Pewnie się martwił. Niepotrzebnie. Czasami zdarza, się że nasza podświadomość wysyła znaki w postaci snów. Wczorajszy dzień nie był łatwy dla brunetki. Odzyskała siostrę, by zaraz później ją stracić. W wyniku tego wszystkiego śniły jej się jakieś głupoty. Tej nocy tak nie będzie. Mogę się założyć.
~*~
Obudził mnie czyjś pisk. Nawet nie patrząc na zegarek szybko wstałem i skierowałem się do pokoju brunetki. Drzwi były otwarte. Oparłem się o framugę i zajrzałem do środka. Obok Zo leżał Harry i głaskał ją po plecach. Spóźniłem się.
-Zimno- szepnęła, a kumpel przykrył ją kołdrą
-Gorąco- znów szepnęła, ale żadne z nich się nie poruszyło. Stałem i patrzyłem z troską na brunetkę.
-On tam był- szlochała
-Kto?- spytałem równocześnie z Harrym. Spojrzał w moją stronę, a ja wykrzywiłem usta w uśmiechu. Zignorował mnie i spojrzał na siostrę wyczekując odpowiedzi. Sam byłem ciekaw, o kim ona mówi.
-Nie pozwól- zaczęła się trząść
-Na co?- niecierpliwił się loczek. Jej słowa kompletnie nie miały sensu. Były wyrywane z kontekstu.
-Nie pozwól mu mnie zabrać- szepnęła to samo, co mi wczorajszej nocy. Wzdrygnąłem się i podszedłem do niej.
-Komu Zo?- spytałem patrząc prosto w jej błękitne oczy
-Boję się
-To tylko sen. Nic ci się nie stanie
-Nie chcę
-Czego nie chcesz Zoey?- spytaliśmy zniecierpliwieni. Niby coś mówiła, ale kompletnie nie miało to sensu. Nic nie rozumieliśmy, przez co nie wiedzieliśmy jak jej pomóc.
-Ciemno, mokro, zimno i on tam jest. To jego dom
-Zo o czym ty mówisz?
-Ja tam nie chcę. Nie oddajcie mnie
-Nie oddamy. Jesteś nasza- Styles odgarnął jej włosy za ucho. Delikatnie podniosła kąciki ust, jednak szybko je opuściła.
-Zostańcie ze mną- poprosiła, a my kiwnęliśmy głową. Usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy wpatrywać się w nią. Co chwilę drżała i wydawała ciche mruknięcia. Tej nocy zostałem obudzony jeszcze trzy razy. Każda rozmowa wyglądała tak samo. Mówiła to samo, tylko czasami dodawała więcej określeń. Nie chciała jednak powiedzieć, co jej się śniło. Próbowaliśmy ją przekonać na wszelkie sposoby, lecz zawsze odmawiała. Zacząłem się martwić. Już tak na poważnie.
~*~
*Oczami Harry'ego*
-Jestem!- usłyszałem głos rudej i szybko podbiegłem do niej.
-Dobrze, że jesteś- wysapałem- Nie wiemy co robić
-Jak mogę wam pomóc?- spytała z wesołym uśmieszkiem Mia
-Od czterech dni Zoey nie może spać. Nękają ją koszmary- na te słowa zdrętwiała. Nie mogła ruszyć ręką, ani nogą. Jej źrenice się powiększyły. Stała tępo patrząc w ścianę.
-Mówiła co jej się śni?- spytała wolno, akcentując każde słowo
-Nie- krótko oznajmiłem
-Gdzie teraz jest?
-Bierze prysznic. Musisz chwilę poczekać.
-Jedź do niej do domu. w szafce obok łóżka będzie czerwona szkatułka. Potrzebuję jej.
-Co w niej jest?
-Nie zadawaj zbędnych pytań, ok?
-Jasne- złapałem do ręki kurtkę i kluczyki, które leżały na komodzie
-A i pośpiesz się. Już wystarczająco długo czekałeś- kiwnąłem głową i wyszedłem.
*Oczami Mia*
Powoli weszłam schodami na piętro i skierowałam się w stronę jakiś głosów dochodzących z jedno z pokoi.
-Myślisz, że to coś da?- rozpoznałam irlandzki akcent
-Nie wiem
-Cześć wam- wparowałam do pokoju z wielkim uśmiechem na twarzy. Czwórka chłopaków spojrzała na mnie z grobowymi minami.
-A wy co tacy smutni? Ktoś umarł? A może rybka wam zdechła?
-Bardzo zabawne ruda- prychnął Louis
-Ładny pokój. Czyj?
-Mój-mruknął niemrawo Zayn
-Zoey musi się tu dobrze mieszkać. Tylu przystojniaków na raz- zaśmiałam się jednocześnie siadając na kolana blondynowi.
-Harry mówił ci, że...
-Tak, tak. Wszystko wiem. Nawet to, że bierze teraz prysznic.
-Nie ładnie tak rozmawiać o osobie, której nie ma- usłyszałam cichy głos przyjaciółki
-Znasz ten mój niewyparzony język- zatrzepotałam rzęsami
-Tak. Momentami bywa bardzo długi- westchnęła
-Jak tam życie?- na razie spytałam ogólnie. Nie wiedziałam, czy chce rozmawiać przy widowni.
-Możecie nas zostawić same?- spytała przytrzymując dłonie, by jej się nie trzęsły. Wyszli wszyscy z wyjątkiem Malika. Spojrzała na niego rozgniewanym wzrokiem.
-Nie wyjdę- oznajmił pewny siebie. Przyjaciółka usiadłam obok mnie i odgarnęła kosmyk włosów, który niedbale opadał jej na czoło.
-Wygodne łóżka tu macie. Dobrze się wysypiasz?- spytałam delikatnie zaczynając temat, choć dobrze wiedziała po co tu jestem.
-Nie.
-Może powiesimy łapacze snów nad twoim łóżkiem?
-Nie żartuj sobie, ok? Wiesz dobrze jak mnie denerwuje ten twój ton.
-Sama do tego wróciłaś
-Nie rozumiesz, że to samo wraca?
-Zoey nikt nie pozwoli cię mu zabrać. To tylko twoja wyobraźnia. Pojedziemy w pewne miejsce
-Nie traktuj mnie jak chorej psychicznie!- krzyknęła
-Ale ty się właśnie tak zachowujesz! Bredzisz coś o jakimś...- nie dała mi dokończyć, bo rzuciła we mnie lampką nocną. Na szczęście zdołałam uchylić głowę
-Widzisz...Coraz gorzej z tobą
-Był obok mnie. Widziałam go. Nie wmówisz mi, że to nie prawda.
-Skarbie nie chcę ci niczego wmawiać- znów czymś rzuciła. przewróciłam oczami.
-Wracamy do punktu wyjścia?- spytałam podnosząc brew
-Nie potrzebuję...
-Dobrze wiesz, że to nie prawda- upadła na kolana
-Mówili, że to przejdzie, że będę normalna
-Słońce jesteś normalna
-NIE!- krzyknęła i wybiegła z pokoju. Pokręciłam głową i wzdychając popatrzyłam na zegarek. Styles strasznie się wlecze. Powinien już tu być!
-Wytłumaczysz mi...
-Nie teraz Zayn. Jest gorzej niż myślałam.
-Ty wiesz co jej się śni?
-Nikt tego nie wie.
-Mówiłaś, że wracie do punktu wyjścia. To znaczy, że kiedyś też jej się to śniło
-Tak- wydusiłam i wyszłam z pokoju. Wyjęłam telefon i wysłałam smsa loczkowi, by się pośpieszył. Czym dłużej będziemy zwlekać tym będzie gorzej. Nie poradzi sobie już wtedy sama, a ja nie będę potrafiła nic zrobić. Jest źle. Bardzo źle.
TA DAAM!
Jak wam się podoba? Chyba nie jest najgorszy
Oczywiście pojawią się w nim pewnie błędy, gdyż nie chciało mi się sprawdzać.
Mam nadzieję, że miło się czytało.
Zachęcam do komentowania.