czwartek, 14 listopada 2013

Rozdział 2 ,,Gdzie są pieniądze?"


Stałam osłupiała wpatrując się w chłopaka. Miał na sobie garnitur, tak samo jak Arthur. Mama również była odstawiona. Jak zwykle ja musiałam wyjść w swoim rozciągniętym sweterku.Może zrobimy zdjęcie do rodzinnego albumu, tak na pamiątkę? Wszyscy mieli zupełnie inne podejście do tego obiadu niż ja. Dla mnie to był tylko zwykły posiłek, ale dla nich chyba coś więcej. Zrobiło mi się trochę głupio na ich widok, co spowodowało, że na mojej twarzy wyskoczyły rumieńce.
-Karen, Zoe to jest mój syn Harry- uśmiechnął się mężczyzna przedstawiając mi i mamie swojego syna.
-Miło cię poznać Harry- matka podała mu dłoń
-Mi również- chłopak odwzajemnił gest.
-Zoe zaprowadź gościa do jadalni, a Arthur pomoże mi w kuchni.- po chwili oboje zniknęli, a my kierowaliśmy się w stronę jadalni
-Ślicznie wyglądasz- chłopak szepnął mi na ucho.
-To nie jest ani śmieszne, ani zabawne- odpowiedziałam nieźle wkurzona i usiadłam na krześle. Usiadł naprzeciwko mnie.
-Zwykle dziewczyny inaczej reagują na komplementy- zaśmiał się
-Zwykle ci, co mi je prawią porządnie obrywają- sztucznie się uśmiechnęłam
-Smacznego!- powiedziała mama stawiając kolejno potrawy na stole. Przez cały obiad rozmawiali o czymś z chłopakiem, ale ja ich nie słuchałam. Byłam skupiona na tym co robił chłopak. Ciągle ocierał swoją nogą o moją. Nie wytrzymałam i mocno nadepnęłam mu na stopę.
-Przepraszam na chwilkę. Zoe pokażesz mi gdzie jest łazienka?- powiedział wstając
-Jasne- uśmiechnęłam się i odeszłam ze stołu
-Dlaczego to zrobiłaś?- spytał, gdy byliśmy już na piętrze
-Denerwowało mnie, to co robiłeś.
-A co takiego robiłem?- uniósł jedną brew. Teraz miałam czas, by uważniej mu się przyjrzeć. Miał bujne loki i głębokie oczy. Nawet nie był taki brzydki.
-Dobrze wiesz,co.
-To znaczy, że nie mogę cie dotknąć?- spytał przybliżając się do mnie
-Zgadłeś chłopczyku- zadziornie się uśmiechnęłam
-Nie chcę mi się do nich wracać- powiedział dziwnie, ale i zarazem śmiesznie kręcąc głową
-No to może chodźmy do mojego pokoju- zaproponowałam
-Wpuścisz mnie?
-Jak ładnie poprosisz- pociągnęłam go za rękę w kierunku drzwi. Otworzyłam je i o mało nie umarłam na zawał. Na moim łóżku siedziała Mia i spokojnie czytała jakąś książkę. Chłopak niepewnie na mnie spojrzał.
-Mia! Co ty tu robisz?- wrzasnęłam
-Myślałaś, że opuszczę taką okazję poznania fajnego chłopaka? O jaki przystojniak- zaśmiała się, gdy zobaczyła Harry'ego
-Jesteś nienormalna. Harry to jest moja najlepsza przyjaciółka Mia.
-Bardzo mi miło. Dzisiaj mam jakiś szczęśliwy dzień. Poznałem dwie piękne dziewczyny- pokazał  szereg jasnych zębów
-Czyżbyś starał się nas poderwać?- uniosła jedną brew i podeszła do niego
-Owszem- złapał ją za biodra i przyciągnął do siebie. Ruda kompletnie się tego nie spodziewała. Patrzyła na niego wzrokiem pełnym strachu, a on zaczął się śmiać i rozluźnił ręce.
-Przystojny, zabawny, miły. Ideał- mówiąc to rzuciła się na moje łóżko.
-A pro po ideałów. Co z twoją randką?
-Przełożyłam. Jeszcze nie chcę z nim zrywać. Niech się jeszcze trochę pomęczy.
-Zrywasz z nim już od tygodnia, zaczynam myśleć, że...
-Nic do niego nie czuję- przerwała mi.
-No ale nie zanudzajmy Harry'ego babskimi sprawami. Co powiecie na butelkę w rozbieranego?
-Mia!- upomniałam ją
-Mi tam pasuje- rozpromienił się chłopak
-Nie i już!- podeszłam do okna
-Mia?
-Hm?
-Gdzie masz telefon?
-W domu
-Twoja mama stoi na podjeździe i próbuje się pewnie do ciebie dodzwonić.
-Cholera! Zapomniałam, że miałyśmy jechać do Bena! Dzięki kochana. Buźka- powiedziała i zaczęła wychodzić przez okno.
-Nic jej nie będzie?- zmartwił się elegancik
-Nie przejmuj się nią. Często tak robi.
-Mia! Harry! Wychodzimy do sklepu! Będziemy za godzinę!- usłyszałam głos mamy
-Okej!- krzyknęłam
Kilka minut później siedzieliśmy w salonie jedząc żelki i rozmawiając. Musze przyznać, że jest nawet fajny. Nie wiem czemu go tak dziwnie powitałam.
-Opowiedz coś o sobie- zaczęłam
-A co chcesz wiedzieć?
-Wszystko. Mieszkasz sam, czy z matką? Masz pracę?
-Mieszkam z przyjaciółmi. Mamy wspólny zespół. Nigdy o mnie nie słyszałaś?
-Nie. Przepraszam
-Nie masz, za co przepraszać.
-Jak się nazywacie?
-One Direction. kojarzysz?
-Nie zbyt. - zadzwonił dzwonek do drzwi
-Otworzysz?- zrobiłam słodkie oczka. Nic nie odpowiedział, tylko wstał by wykonać moją prośbę.

-Jest Zoe?- usłyszałam
-Jest. Wejdź- wpuścił ją do środka
-Zoe! Ty jeszcze nie gotowa.
-Holly przepraszam. Kompletnie zapomniałam!
-Dobra, dobra. Pośpiesz się lepiej.
-Ym.. Holly to jest Harry, syn Arthur'a. Harry to jest moja siostra Holly.- chłopak wyciągnął rękę, by się z nią przywitać, lecz ona to zlekceważyła.
-Gdzie są pieniądze?- spytała patrząc na komodę
-O co ci chodzi?
-Karen zawsze zostawiała mi na czynsz
-Możesz przestać mówić do niej po imieniu? To jest nasza matka! W ogóle nie masz do niej szacunku!
-Straciłam go, gdy co noc upijała się w trupa.
-Czy ja dobrze usłyszałam, że na czynsz? Przecież mieszkasz w mieszkaniu swojego chłopaka. Ty mu za to płacisz? i do tego gotujesz, sprzątasz i pozwalasz, żeby cię obmacywał?
-To nie twoja sprawa! Jesteś za młoda, by cokolwiek wiedzieć o życiu.
-Przestań!
-Idziesz ze mną na te zakupy czy nie?
-Nie mam ochoty.
-Jak chcesz. Cześć. A i miło cię było poznać- trzasnęłam za sobą drzwiami.
-Chyba będzie lepiej, jak nie będę się odzywał- szepnął Harry
-Daj spokój. Ona już taka jest. Przemądrzała idiotka. To co robimy? - zmieniłam temat
-A na co masz ochotę?
-Poznasz mnie z twoimi przyjaciółmi?
-Jasne. Czemu nie. Jedziemy?
-Tylko się przebiorę. Poczekaj chwilkę- popędziłam do swojego pokoju. Zostawiając do samego w korytarzu. Mam nadzieję, że nie nabroi. Szybko się przebrałam i stanęłam naprzeciwko okna. Muszę przyznać, że Harry jest nawet fajny. Świetnie mi się z nim rozmawia. Czuję, że się polubimy. Fajnie będzie mieć takiego brata.
_______________________

CZYTASZ=KOMENTUJESZ 

1 komentarz: