sobota, 7 czerwca 2014

Rozdział 24 "Czegoś mi jeszcze brakuje"

Siedzieliśmy wszyscy zmęczeni na kanapie. W sumie to tylko ja na niej leżałam, a reszta musiała zadowolić się podłogą. Zoey z Niallem zniknęli gdzieś w kuchni, a my już po raz setny oglądaliśmy ulubiony odcinek serialu brunetki. Przez te lata nauczyłam się wszystkich kwestii aktorów na pamięć. Nie ma to jak moja mądra główka.
-Robi się już późno. Trzeba iść spać- ziewnął Liam. Oj po raz pierwszy mam ochotę przyznać komuś rację.
-A może jeszcze w coś pogramy?- spytała uśmiechnięta brunetka
-Wiesz, która jest godzina? Prawie świta. Jutro będziemy zachowywali się jak zombie.
-Może ty-odburknęła
-Zoey jak chcesz to mogę spać z tobą- zaoferował się Harry, a dziewczyna tylko się uśmiechnęła i bez słowa podreptała po schodach na górę. Oczywiście reszta chłopaków ruszyła za nią.
-To ja już lecę. Zamówisz mi taksówkę?- spytałam Louisa, który szedł najwolniej z nich.
-A nie wolisz zostać na noc?
-Czyżbyś zapraszał mnie do swojego łóżka?- postanowiłam się z nim trochę podroczyć. Mimo, że od pierwszego spotkania działał mi na nerwy, to był nawet spoko. No, ale i tak dostanie się mu za uwagę o moich włosach. Co jak, co ale tego to mu nie popuszczę.
-Ależ oczywiście. Marzę o tym odkąd tylko cię zobaczyłem mój ty rudy potworku- podszedł bliżej mnie
-Ubliżasz komuś, żeby twoja samoocena wzrosła?- również zrobiłam kilka kroków do przodu
-A może po prostu stwierdzam fakty?- nasze ciała dzieliły już tylko milimetry. Niby niechcący dotknęłam palcami jego dłoni.
-Myślałam, że lubisz takie słodkie marchewki, jak ja?
-Oczywiście. Nigdy temu nie zaprzeczyłem
-Czyli, że ci się podobam?- uśmiechnęłam się zadziornie
-Kolor twoich włosów, jak już- próbował zachować fason, lecz nie wychodziło mu to zbytnio. Mówił co innego, niż myślał. Oczy zdradzały wszystko.
-Lepsze to niż nic- odgarnęłam kosmyk włosów za ucho.
*Oczami Louisa*
Uważnie przyglądałem się jej ruchom, nawet tym najmniejszym. Poruszała się delikatnie i z gracją. Niby przypadkiem muskała moją skórę. Z trudem udawało mi się utrzymać postawę. Droczyła się ze mną, a ja uwielbiam to u dziewczyn. Do tego te jej włosy.
-To jak? Zostajesz?- spytałem
-A masz dla mnie piżamkę?
-Nie będziesz jej potrzebowała- szepnąłem jej do ucha. Kątem oka zauważyłem, jak przymyka powieki i prawie niezauważalnie oblizuje wargi. Tak! Już jest moja!
-Doprawdy?
-Coś mi się wydaje, że nie będziesz mogła długo zasnąć-stanąłem tak blisko niej, że nasze ciała się stykały. Czułem bicie jej serca i oddech na szyi. Pachniała bosko.
-W takim razie wolę wrócić do domu. Do zobaczenia. Kolorowych snów- uśmiechnęła się i wyszła zostawiając mnie samego na środku korytarza. No co jest? Czego innego się spodziewałem. Jak nic potrzebuję dziewczyny. Zimno spać samemu.
*Oczami Zoey*
Wszyscy myślą, że znów jestem tą pogodną i wesolutką Zo, ale wcale tak nie jest. Teraz ma ochotę rzucić się z balkonu. Może i nawet to wszystko mi się śni, ale ja nie mam na to wpływu. Tak się dzieje i już, a ja panicznie się go boję. Ta twarz wygląda gorzej niż z horroru, choć jest zupełnie normalna. nikomu nie życzę, by przeżywał to co ja.
-Zo, śpisz?- głos Harry'ego przerwał moje rozmyślania.
-Próbuję- mruknęłam mocniej się w niego wtulając. Dobrze jest mieć takiego brata.
-Pamiętaj, że jestem przy tobie i nie pozwolę nikomu cię skrzywdzić.
-Kocham cię
-Ja ciebie też- powiedział, po czym pocałował mnie w czoło. Przymknęłam powieki zostawiając je delikatnie otwarte.
-Zaśpiewaj mi coś- mruknęłam i zaczęłam wsłuchiwać się w słowa piosenki powoli odpływając w krainę Morfeusza.
Obudziłam się i spojrzałam na zegarek. Przespałam pół nocy! I nic mi się nie śniło! Nareszcie jestem wolna. Spojrzałam w bok i zobaczyłam śpiącego Loczka. Na pewno musiał być niewyspany. Przez te moje wariactwa on też się nie wysypiał. Przykryłam go kołdrą i ostrożnie wstałam z łóżka. Na bosaka zeszłam bo schodach na dół. Stopy pokierowały mnie prosto do kuchni. Musiałam się czegoś napić. Gdy poczułam zimno płytek ręką zaczęłam szukać włącznika światła. Gdy żarówka się rozbłysła zobaczyłam siedzącego przy stole Zayna.
-Co ty tu robisz?- spytałam podchodząc do szafki i  wyciągając z niej szklankę.
-Czekałem
-Na co?- spytałam wlewając do naczynia wodę mineralną
-Aż będziesz płakać i krzyczeć
-Tak bardzo lubisz patrzeć na mnie, gdy wyglądam, jak mors?
-Wyspałaś się?
-Tak. Nic mi się nie śniło- uśmiechnęłam się siadając obok niego
-To nie dobrze
-Czemu?- zdziwiłam się jego słowami
-Myślałem, że w końcu będziesz mieć jakieś dobry sen, a w nim mnie
-Musisz sobie zasłużyć- powiedziałam rozcierając dłońmi ręce. Zimno się zrobiło.
-Zimno ci?
-Troszkę
-Masz- powiedział zdejmując bluzę
-Nie trzeba
-Nie chcę żebyś zmarzła
-Dziękuję- uśmiechnęłam się zakładając bluzę- To co będziemy robić?- spytałam z zadziornym uśmieszkiem mrugając jednym okiem.
-Mam pewien pomysł- wstał ciągnąc mnie za rękę.
-Gdzie mnie ciągniesz?
-Zobaczysz- spojrzał na mnie tajemniczym uśmiechem. Uwielbiałam te jego oczy. Były takie naturalnie ciemno brązowe. Zakochałam się w nich. Chciałabym mieć takie.
~*~
-Czy wyście do końca zwariowali?!- krzyk Louisa rozniósł się po całym domu. Chłopaki stali w rzędzie i boczyli się na nas. No heloł my tylko zrobiliśmy im mokrą pobudkę! Zayn zabrał mnie do ich pomieszczenia z bronią, którą później napełniliśmy wodą. Teraz chłopaki wyglądają, jak mokre kury.
-Czegoś mi jeszcze brakuje- odezwał się Malik, a wszyscy na niego spojrzeliśmy
-Atak na Zo!- krzyknął i strzelił do mnie. Nie miałam nawet, jak się bronić. Zaatakowała mnie piątka niewyżytych zwierząt! Ja się tak nie bawię! To ja miałam być ta fajna i sucha. Pf... Teraz mój plan legł w gruzach! Ale ja się jeszcze zemszczę! Mam pełen zeszyt z różnymi pomysłami na zemstę. Oj będzie taka, że popamiętają ją do końca życia. 

Sorki kochani, że dopiero teraz dodaje ale jak wiecie niedługo w szkole jest wystawienie ocen a ja staram się o pasek na świadectwie więc musiałam teraz więcej się uczyć.
No ale idą już wakacje i rozdziały na pewno będą częściej dodawane :P 

sobota, 24 maja 2014

Rozdział 23 ,,Tej nocy też do mnie przyjdzie"

Siedziałam w kuchni na blacie i patrzyłam, jak Louis przygotowuje coś do jedzenia. Mam nadzieję, że się tym nie zatruję. Loczek dalej nie przyjechał, a Zoe przechodziła już wahania nastrojów. Raz ze wszystkiego się śmiała, a później zaczynała płakać. Zayn łatał koło niej kompletnie zszokowany, a reszta gdzieś się zaszyła. Jeśli brunetka dalej się nie rozbiera to będę musiała dać znać Holly, a to już będzie ostateczność. Nie chcę by znów ją gdzieś zamykali. Bo widzicie,kilka lat temu wydarzyło się coś, co kompletnie wstrząsnęło moją przyjaciółka. Długo nie mogła się po tym rozbierać. Nie radziła sobie ze wszystkimi smutkami. Chyba do teraz nie pogodziła się ze śmiercią ojca a do tego jeszcze doszło to wydarzenie w galerii. A bo wy nic nie wiecie! Już tłumacze. Zoey była w sklepie i kupowała prezent dla swojego chłopaka. Tak ta wieczna singielka miała kiedyś chłopaka. Szok, co nie? Ale wracając do sprawy. Jacyś idioci postanowili akurat wtedy napaść sobie na sklep. Pech chciał, że Zo została ich zakładniczka. Trzymali ją w jakiejś starej szopie przez prawie tydzień, a policja udawała że ją szuka. Dopiero Mike ją znalazł. Później brunetka nie mogła się nawet odstresować, bo ciągle ją wzywali na złożenie zeznań. Jednak nic nie mówiła. Zdradziła, że wie jak wygląda jeden z nich, ale nigdy go nie opisała. Przez długi czas śnił jej się właśnie ON. Powoli zaczynała wariować. Do nikogo się nie odzywała. Szeptała coś tylko sama do siebie. W końcu matka wysłała ją do takiego ośrodka. Pomogli jej. Pokazali, że już jest po wszystkim i nie ma się czego bać. Po powrocie do domu pierwsza rzeczą, którą zrobiła to zerwała z chłopakiem. Mimo, że ciągle się starał to ona nie mogła z nim być. Gdzieś w głębi obwiniała go za to wszystko. Bo przecież gdyby nie miała chłopaka, to nie byłoby jej tam i nikt by jej nie porwał. Dla mnie to jej myślenie było bez sensu, ale cieszyła się że moja przyjaciółka wróciła. Nie chciałam jej znów stracić.
Zastanawia mnie teraz tylko to,dlaczego te sny wróciły? Dlaczego akurat teraz?
Z zamyśleń wyrwał mnie głos Louisa. Czy on nie wie, że nie ładnie tak przerywać myślenie inteligentnym osobom? A co jakbym była właśnie na drodze do odkrycia kolejnej planety, na której mieszkają jednorożce?
-Co?- warknęłam, trochę za ostro
-Ruda nie spinaj się tak. Pytałem tylko, czy masz ochotę na gofry- powiedział zdziwiony moim zachowaniem. Dobra, przyznaję się. Jestem trochę za bardzo wybuchowa, ale taki już mój urok.
-Z bita śmietana- uśmiechnęłam się przepraszająco.
-I truskawkami-dodał wyjmując owoce z lodówki.
-Robi się późno. Gdzie jest do cholery ten Styles?
-Spokojnie. Zaraz będzie. Musi jechać ostrożnie, bo jak rozbije kolejne auto to masz menadżer go zabije.
-Jestem!- krzyk Harry'ego rozniosł się echem po całym parterze. Ma chłopak głos.
-Masz?- szybko zeskoczyłam z blatu i podbiegła do niego.
-Ciężko było to znaleźć. Co jest w środku? Nie mogłem tego otworzyć.
-Pamiątki- powiedziałam prawdę. To były pamiątki, ale z ośrodka dla osób, które potrzebowały pomocy psychologa. Taka tam piękna i przydługawa nazwa, ale brzmiało to lepiej niż psychiatryk.
-Teraz muszę z nią porozmawiać w cztery oczy. Wyjdźcie gdzieś, albo bądźcie bardzo cicho. I najważniejsze. Choćby nie wiem co nie przeszkadzajcie nam i nie podsłuchujcie. Wszystko wam streszcze- mruknęłam i poczłapałam do pokoju, w którym była Zo. Cichutko uchyliła drzwi i zobaczyłam, że płacze siedząc u Zayna na kolanach. Pewnym krokiem weszłam do środka i usiadłam obok nich dając chłopaki do zrozumienia, by zostawił nas same.
-Zostań- szepnęła przyjaciółka, przytrzymując go za nadgarstek, gdy chciał wstać-Będę czuła się bezpieczniej-dodała. Wzruszyłam ramionami i zaczęłam rozmowę tak, jak kiedyś uczyła mnie jej terapeutka.
Nie będzie łatwo. Kompletnie mnie nie słuchała. Bawiła się tylko niesfornymi kosmykami włosów, które opadały jej na twarz.
-Powiedział mi, że mam ładne włosy- przerwała mój monolog uśmiechając się pod nosem- a potem przystawił mi nóż do gardła- wybełkotała szlochając.
-Teraz już nie masz się czego bać. Jego już nie ma. Jest zamknięty w więzieniu, pamiętasz?
-Nie. Nie ma go tam
-A gdzie jest?
-W domu.
-Skarbie policja go aresztowała. Już nie zrobi ci krzywdy
-Widziałam go. Był tutaj. Przychodzi każdej nocy. Mówi mi, że mam ładne włosy.
-Masz piękne włosy
-Też tak uważasz?
-Oczywiście
-Powiedział, żebym ich nigdy nie obcinała
-Nie musisz go słuchać
-Muszę.
-Sama o wszystkim decydujesz. Jesteś silna. Nikt nie podejmuje za ciebie decyzji
-Tej nocy też do mnie przyjdzie.
-Nie. Już więcej nie wróci. Zapomniał o tobie.
-Chcę spać- mruknęła. Chciała skończyć tą rozmowę. Zawsze tak robiła, gdy się bała. Po prostu uciekała. Nie mogłam jej na to pozwolić.
-Mam twoją szkatułkę. Myślałam, że razem...
-Chcę sama- powiedziała ocierając mokre policzki od łez.
-Zostawimy cię teraz sama, ale będziemy w salonie.
-Dobrze- pociągnęłam chłopaka za sobą. Zamknęłam drzwi, po czym przystawiłam do nich ucho. Słyszałam, jak rozmawia z chłopakiem ze zdjęcia. Poznała go tam. Też był pacjentem. Razem wygrali ze strachem. Szkoda, że nie mogła z nim na prawdę porozmawiać. Umarł na raka, ale Zoey o tym nie wie. To by ją dobiło.
-Będzie dobrze- uśmiechnęłam się i już spokojna znalazłam resztę. Oczywiście w wielkim skrócie wszystko im opowiedziałam, pomijając kilka ważnych szczegułów. Godzinę później dołączyła do nas moja pogodna Zo. Bawiła się z nami i śmiała. A nawet zaśpiewała z bratem. Dobrze, że już wszystko wraca na swoje miejsce. Obym tylko niczego nie wykrakała. Za tydzień wraca jej mama. Musimy wytrzymać jakoś do tego czasu. Wierze, że nam się uda.

Rozdział jest nie sprawdzamy, dlatego mogą pojawić się jakieś błędy.
PRZEPRASZAM, że długo nic nie dodawałam, ale tak po prostu wyszło. Miałam wiele spraw na głowie i dlatego to duże opuźnienie.
Teraz UWAGA UWAGA! AKTYWUJE BLOGA. KOLEJNY ROZDZIAŁ WE WTOREK! ;)

środa, 21 maja 2014

Liebster Blog Award

Zostałam nominowana do LBA przez http://my-dark-story-with-zayn.blogspot.com/, za co bardzo dziękuję :) 
Pytania do mnie:
1. Ulubieniec z One Direction? Szczerze mówiąc nie mam ulubieńca, ale jakoś dobrze mi się pisze o Zaynie ;P 
2. Lubisz Maliny?Kocham :D 
3. Czego najbardziej nienawidzisz w ludziachNajbardziej to nieszczerości. Wszystko można wybaczyć oprócz kłamstwa. 
4. Ile masz lat?15 :) 
5. Dlaczego zabrałaś się za pisanie?Zaczęło się od czytania. Później kuzynka wciągnęła mnie w pisanie i jakoś tak już mi zostało. 
6. Wymień trzy rzeczy, które zabrałabyś na bezludną wyspę Przyjaciółkę, lusterko i jedzenie :3 
7. Na czym twoim zdaniem polega przyjaźń?Moim zdaniem przyjaźń to rodzaj związku. Oparta jest ona głownie na prawdzie i zaufaniu. Bez tego nie byłaby prawdziwa. 
8. Jakiej muzyki słuchasz?Jestem otwarta na wszystkie gatunki, choć najbardziej lubię piosenki pod gitarę ;>
9. Ulubiony cytat?"Życie bowiem to nie klęska, ani zwycięstwo, lecz ciągła walka o człowieczeństwo."
10. Ulubiona piosenka?

"I see fire" -Ed Sherran 

Nominuję:
- http://life-moment-love-force.blogspot.com/
- http://dangerous-zayn-malik.blogspot.com/
- http://lietomefanfic.blogspot.com
- http://dangerous-live-zayn-malik.blogspot.com

Moje pytania:
1. Co najbardziej cenisz w ludziach?
2. Łatwo się poddajesz?
3. Twoja największa wada
4. Ulubiona książka
5. Ulubiony cytat
6. Lubisz ananasy?
7. Ulubiony aktor
8. Miejsce, które chciałabyś odwiedzić
9. Najśmieszniejsze zdarzenie z dzieciństwa :)
10.Określ się jednym słowem :P 

poniedziałek, 10 marca 2014

Rozdział 22 "Rybka wam zdechła?"

Jeśli to czytasz, to zostaw po sobie komentarz. Dla ciebie to tylko chwila, a dla mnie wielka motywacja do dalszego pisania. 
*Oczami Zoey*
Przez resztę nocy nie spałam. Siedziałam na skraju łóżka i patrzyłam jak klatka piersiowa Zayna wolno się unosi. Gdy spojrzałam w stronę okna już świtało. Słabe promyki słońca powoli zaczynały wpadać do pomieszczenia rozświetlając je i nadając wesołości. Jednak ja wcale nie miałam z czego się cieszyć. Wzdychając zasunęłam zasłony i znów usiadłam na moim miejscu. W całym domu było cicho. Pozostali na pewno spali. Tylko ja nie mogłam zamknąć oczu, choć byłam okropnie śpiąca. Bałam się, że znów zobaczę ten obraz. Teraz już sobie z tym nie poradzę. Nie ma przy mnie nikogo bliskiego. Co prawda jest Harry i chłopaki, ale ja praktycznie ich nie znam. Jakoś nie mam ochoty zwierzać im się z całego życia. Później będą patrzyli na mnie jak na wariatkę, którą pewnie jestem.
-Zo-usłyszałam za swoimi plecami. Odwróciłam wzrok i zobaczyłam nadal śpiącego Malika. Tym razem na jego twarzy widniał uśmiech. Szkoda, że ja nigdy nie miewam dobrych snów. Zazdroszczę mu. W sumie to ciekawe co tam się mieści w tej jego małej główce. Usłyszałam skrzypnięcie drzwi, a po chwili poczułam ugięcie się materaca. Ktoś usiadł obok mnie.
-Zoey czemu nie śpisz?- spytał loczek, na co tylko wzruszyłam ramionami.
-Jesteś głodna? Zrobię śniadanie- przecząco pokręciłam głową
-Na pewno?- znów się nie odezwałam
-Możesz ze mną porozmawiać?- kolejny raz wzruszyłam ramionami. Zmarszczył brwi i badawczo mi się przyjrzał.
-Nie spałaś, prawda?- bardziej stwierdził niż spytał
-Nie byłam śpiąca
-Nie okłamuj mnie
-Bałam się. Zadowolony?
-Nie masz czego się bać. Koszmary śnią się tylko raz, a później...
-Mój nie. Ty nic nie rozumiesz. To nie jest jakiś tam sobie zwykły koszmar. To coś w rodzaju przekleństwa. Ciągle jest taki sam. Nic się nie zmienia. Zawszę budzę się w tym samym momencie. To jak opętanie
-Siostra nie przesadzasz trochę?
-Proszę nie drąż już więcej tego tematu
-A opowiesz mi chociaż, co ci się śniło?
-NIE- powiedziałam twardo, pewna siebie.
-Dlaczego?- ignorując go położyłam się i po same uszy przykryłam kołdrą.
-Zoey- mruknął, ale po pewnym czasie ciszy wyszedł. Odpuścił, ale coś mi się wydaje, że jeszcze do tego wróci. Nie zostawi tego tak. Znam go.
~*~
*Oczami Zayna* 
-Zo, kolacja czeka
-Nie mam ochoty.
-Jest pizza- próbowałem ją jakoś przekonać
-Nie jestem głodna- w jej głosie można było wyczuć zdenerwowanie
-Zo, wszytko okej?- spytałem szczerze zmartwiony. Nie lubię, gdy ona się smuci. Wtedy czuję się, jakby ktoś wbijał mi do serca gwoździe.
-Tak. Próbuję zasnąć. Boli mnie głowa
-Jasne. Nie przeszkadzam. Dobranoc-zrezygnowany zszedłem na dół do salonu, w którym byli chłopaki.
-Czemu ona tak wrzeszczała?- spytał Niall
-Zły sen- odpowiedział Harry. Był jakiś taki nieprzytomny, jakby zamyślony. Pewnie się martwił. Niepotrzebnie. Czasami zdarza, się że nasza podświadomość wysyła znaki w postaci snów. Wczorajszy dzień nie był łatwy dla brunetki. Odzyskała siostrę, by zaraz później ją stracić. W wyniku tego wszystkiego śniły jej się jakieś głupoty. Tej nocy tak nie będzie. Mogę się założyć.
~*~
Obudził mnie czyjś pisk. Nawet nie patrząc na zegarek szybko wstałem i skierowałem się do pokoju brunetki. Drzwi były otwarte. Oparłem się o framugę i zajrzałem do środka. Obok Zo leżał Harry i głaskał ją po plecach. Spóźniłem się.
-Zimno- szepnęła, a kumpel przykrył ją kołdrą
-Gorąco- znów szepnęła, ale żadne z nich się nie poruszyło. Stałem i patrzyłem z troską na brunetkę.
-On tam był- szlochała
-Kto?- spytałem równocześnie z Harrym. Spojrzał w moją stronę, a ja wykrzywiłem usta w uśmiechu. Zignorował mnie i spojrzał na siostrę wyczekując odpowiedzi. Sam byłem ciekaw, o kim ona mówi.
-Nie pozwól- zaczęła się trząść
-Na co?- niecierpliwił się loczek. Jej słowa kompletnie nie miały sensu. Były wyrywane z kontekstu.
-Nie pozwól mu mnie zabrać- szepnęła to samo, co mi wczorajszej nocy. Wzdrygnąłem się i podszedłem do niej.
-Komu Zo?- spytałem patrząc prosto w jej błękitne oczy
-Boję się
-To tylko sen. Nic ci się nie stanie
-Nie chcę
-Czego nie chcesz Zoey?- spytaliśmy zniecierpliwieni. Niby coś mówiła, ale kompletnie nie miało to sensu. Nic nie rozumieliśmy, przez co nie wiedzieliśmy jak jej pomóc.
-Ciemno, mokro, zimno i on tam jest. To jego dom
-Zo o czym ty mówisz?
-Ja tam nie chcę. Nie oddajcie mnie
-Nie oddamy. Jesteś nasza- Styles odgarnął jej włosy za ucho. Delikatnie podniosła kąciki ust, jednak szybko je opuściła.
-Zostańcie ze mną- poprosiła, a my kiwnęliśmy głową. Usiedliśmy na kanapie i zaczęliśmy wpatrywać się w nią. Co chwilę drżała i wydawała ciche mruknięcia. Tej nocy zostałem obudzony jeszcze trzy razy. Każda rozmowa wyglądała tak samo. Mówiła to samo, tylko czasami dodawała więcej określeń. Nie chciała jednak powiedzieć, co jej się śniło. Próbowaliśmy ją przekonać na wszelkie sposoby, lecz zawsze odmawiała. Zacząłem się martwić. Już tak na poważnie.

~*~
*Oczami Harry'ego*
-Jestem!- usłyszałem głos rudej i szybko podbiegłem do niej.
-Dobrze, że jesteś- wysapałem- Nie wiemy co robić
-Jak mogę wam pomóc?- spytała z wesołym uśmieszkiem Mia
-Od czterech dni Zoey nie może spać. Nękają ją koszmary- na te słowa zdrętwiała. Nie mogła ruszyć ręką, ani nogą. Jej źrenice się powiększyły. Stała tępo patrząc w ścianę.
-Mówiła co jej się śni?- spytała wolno, akcentując każde słowo
-Nie- krótko oznajmiłem
-Gdzie teraz jest?
-Bierze prysznic. Musisz chwilę poczekać.
-Jedź do niej do domu. w szafce obok łóżka będzie czerwona szkatułka. Potrzebuję jej.
-Co w niej jest?
-Nie zadawaj zbędnych pytań, ok?
-Jasne- złapałem do ręki kurtkę i kluczyki, które leżały na komodzie
-A i pośpiesz się. Już wystarczająco długo czekałeś- kiwnąłem głową i wyszedłem.

*Oczami Mia*
Powoli weszłam schodami na piętro i skierowałam się w stronę jakiś głosów dochodzących z jedno z pokoi.
-Myślisz, że to coś da?- rozpoznałam irlandzki akcent
-Nie wiem
-Cześć wam- wparowałam do pokoju z wielkim uśmiechem na twarzy. Czwórka chłopaków spojrzała na mnie z grobowymi minami.
-A wy co tacy smutni? Ktoś umarł? A może rybka wam zdechła?
-Bardzo zabawne ruda- prychnął Louis
-Ładny pokój. Czyj?
-Mój-mruknął niemrawo Zayn
-Zoey musi się tu dobrze mieszkać. Tylu przystojniaków na raz- zaśmiałam się jednocześnie siadając na kolana blondynowi.
-Harry mówił ci, że...
-Tak, tak. Wszystko wiem. Nawet to, że bierze teraz prysznic.
-Nie ładnie tak rozmawiać o osobie, której nie ma- usłyszałam cichy głos przyjaciółki
-Znasz ten mój niewyparzony język- zatrzepotałam rzęsami
-Tak. Momentami bywa bardzo długi- westchnęła
-Jak tam życie?- na razie spytałam ogólnie. Nie wiedziałam, czy chce rozmawiać przy widowni.
-Możecie nas zostawić same?- spytała przytrzymując dłonie, by jej się nie trzęsły. Wyszli wszyscy z wyjątkiem Malika. Spojrzała na niego rozgniewanym wzrokiem.
-Nie wyjdę- oznajmił pewny siebie. Przyjaciółka usiadłam obok mnie i odgarnęła kosmyk włosów, który niedbale opadał jej na czoło.
-Wygodne łóżka tu macie. Dobrze się wysypiasz?- spytałam delikatnie zaczynając temat, choć dobrze wiedziała po co tu jestem.
-Nie.
-Może powiesimy łapacze snów nad twoim łóżkiem?
-Nie żartuj sobie, ok? Wiesz dobrze jak mnie denerwuje ten twój ton.
-Sama do tego wróciłaś
-Nie rozumiesz, że to samo wraca?
-Zoey nikt nie pozwoli cię mu zabrać. To tylko twoja wyobraźnia. Pojedziemy w pewne miejsce
-Nie traktuj mnie jak chorej psychicznie!- krzyknęła
-Ale ty się właśnie tak zachowujesz! Bredzisz coś o jakimś...- nie dała mi dokończyć, bo rzuciła we mnie lampką nocną. Na szczęście zdołałam uchylić głowę
-Widzisz...Coraz gorzej z tobą
-Był obok mnie. Widziałam go. Nie wmówisz mi, że to nie prawda.
-Skarbie nie chcę ci niczego wmawiać- znów czymś rzuciła. przewróciłam oczami.
-Wracamy do punktu wyjścia?- spytałam podnosząc brew
-Nie potrzebuję...
-Dobrze wiesz, że to nie prawda- upadła na kolana
-Mówili, że to przejdzie, że będę normalna
-Słońce jesteś normalna
-NIE!- krzyknęła i wybiegła z pokoju. Pokręciłam głową i wzdychając popatrzyłam na zegarek. Styles strasznie się wlecze. Powinien już tu być!
-Wytłumaczysz mi...
-Nie teraz Zayn. Jest gorzej niż myślałam.
-Ty wiesz co jej się śni?
-Nikt tego nie wie.
-Mówiłaś, że wracie do punktu wyjścia. To znaczy, że kiedyś też jej się to śniło
-Tak- wydusiłam i wyszłam z pokoju. Wyjęłam telefon i wysłałam smsa loczkowi, by się pośpieszył. Czym dłużej będziemy zwlekać tym będzie gorzej. Nie poradzi sobie już wtedy sama, a ja nie będę potrafiła nic zrobić. Jest źle. Bardzo źle.


TA DAAM! 
Jak wam się podoba? Chyba nie jest najgorszy 
Oczywiście pojawią się w nim pewnie błędy, gdyż nie chciało mi się sprawdzać. 
Mam nadzieję, że miło się czytało. 
Zachęcam do komentowania. 


poniedziałek, 3 marca 2014

Rozdział 21 "Nie pozwól mu mnie zabrać"

Jeśli to czytasz, to zostaw po sobie komentarz. Dla ciebie to tylko chwila, a dla mnie wielka motywacja, do dalszej pracy. 

*Oczami Zoey*
Siedziałam w samochodzie Harry'ego i nerwowo kopałam siedzenie, na którym siedział braciszek.
-Możesz przestać?- spytał lekko zirytowany
-Nie. Denerwuję się- mruknęłam i zaczęłam obgryzać paznokcie
-Zo- Zayn, który siedział obok mnie odciągnął moją rękę od twarzy
-Ej- w moim głosie można było wyczuć nutkę pretensji. Nic dziwnego, że zachowywałam się, jak rozkapryszona nastolatka. Zawsze tak mam. gdy się stresuję.
-Jak chcesz to możesz ulżyć sobie na moich wargach- zaśmiał się. W wyniku wypowiedzianych słów rzuciłam się na chłopaka i ze śmiechem zaczęłam okładać go pięściami. Choć zapewne nic go to nie bolało, oczywiście by dać mi satysfakcję jęczał, jakby go właśnie przejechał czołg.
-Zoey! Jak ty się zachowujesz?- usłyszałam znajomy głos. Podniosłam głowę jednocześnie odgarniając włosy, które ograniczały mi widoczność.
-Holly!- krzyknęłam i z wielkim uśmiechem przytuliłam się do siostry.
-Zoey puść mnie- powiedziała tym swoim ostrym tonem. Doskonale go znałam. Odkąd mama się załamała ona ciągle go używała. Inni powiedzieli by, że strasznie się rządzi, ale nie ja. Ja kochałam ją właśnie taką. Mądrą i rozsądną.
-Nic ci nie jest? Dobrze się czujesz? Nic ci nie zrobił? Tak się bałam
-Zoey przestań. Nic mi nie jest. Mike nie jest wcale taki straszny.
-Nie jest straszny? A te twoje wcześniejsze siniaki, zadrapania...
-Już ci mówiłam, że sama sie przewróciłam. A ty jak zwykle wszystko wyolbrzymiasz.
-Nawet mi nie podziękujesz?- spytałam zaskoczona jej reakcją
-Nie- mruknęła i kazała Harry'emu jechać. Myślałam, że będzie szczęśliwa. W końcu wyrwała się z tego toksycznego związku, a tymczasem robi wrażenie smutnej. Ja to jej chyba nigdy nie zrozumie.


###
-Nie mam zamiaru nigdzie wyjeżdżać!- krzyknęła na tyle głośno, że pewnie reszta lokatorów też ją usłyszała.
-Ale dlaczego?
-Bo tak!
-To przynajmniej tu zostań- mruknęłam cicho.
-Nie będę siedzieć na głowie obcym ludziom.
-To gdzie się podziejesz?
-Dam sobie radę
-Ale nie wrócisz do niego, prawda?- spytałam patrząc jej w oczy, lecz mimo to starała się unikać mojego wzroku.
-Holly...
-Do zobaczenia. Nie dzwoń do mnie, chyba że to będzie coś pilnego.
-Dlaczego mam nie dzwonić?
-Zoey zaufaj mi- pocałowała mnie w policzek i wyszła.
-Holly!- wybiegłam za nią na schody. W moich oczach już zgromadziły się łzy.
-Stań na szczelinie
-A zginiesz- dokończyłam za nią. Kiedyś czytałyśmy razem pewną książkę, która na pewno do końca życia zapadnie nam w pamięci. podczas, gdy nasza matka odizolowywała się od świata, a my traciłyśmy z nią kontakt, aż w końcu stałą się nam obojętna ta powieść była dla nas wskazówką do dalszego życia. "Całując klamki" było dla mnie czymś więcej niż zwykłą opowieścią. Było książką o miłości córki do matki. Wtedy żałowałam, że ja tak nie potrafiłam. Dla mnie siostra była właśnie taką matką.
-Trzymaj się Zoey-puściła mi oczko i wyszła. Usiadłam na schodach i pozwoliłam łzą płynąć.
-Zaniesiesz mnie do pokoju?- spytałam Zyna, który właśnie obok mnie usiadł. Kiwnął głową i wziął mnie na ręce z taką łatwością, że na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Czułam się, jak księżniczka.
-Poradzi sobie- szepnął mi we włosy
-Wiem- równie cicho odpowiedziałam i zawiesiłam ręce na jego szyi. Weszliśmy do jego pokoju, a on położył mnie na łóżku.
-Wolisz się wypłakać, czy raczej mam cię rozśmieszyć?

-A potrafisz?- złapał się za uszy i śmiesznie rozciągnął usta. Zaczęłam się śmiać, jak jakaś psychicznie chora.
-Co powiesz na playstation?
-Pod warunkiem
-Jakim?- uniósł wyżej jedną brew
-Jak wygram do końca tygodnia będziesz robił wszystko, o co tylko cię poproszę
-A jak ja wygram to dostanę takiego wielkiego buziaka... w usta oczywiście- dodał po chwili namysłu
-Umowa stoi- uścisnęliśmy sobie ręce i wygodnie się rozsiedliśmy.

-To w co gramy?
-Wyścigi?
-Ja jestem dziewczyną. To nie sprawiedliwe- mruknęłam jednocześnie ciesząc się w duchu. Uwielbiam samochody odkąd tylko pamiętam. Podobno odziedziczyłam to po ojcu. Prawie go nie pamiętam, ale wiem, że mi go brakuje. Byłam jego myszką. A teraz? Już nikt tak do mnie nie mówi. Brakuje mi tego, ale tylko tata mógł tak do mnie mówić. Nikt inny.


 ###
Obudziłam w nocy z krzykiem. Obok mnie w momencie znalazł się Zayn, a chwilę później Harry.
-Zo to tylko zły sen- szepnął zaspany Zayn, po czym chłopcy mnie przytulili.
-Byłam sama i ktoś ...
-Cii... Nie myśl o tym. To tylko sen
-Ale tam...
-To tylko sen
-Boję się- cała się trzęsłam. Po raz pierwszy od 6 lat znów zaczęły nękać mnie koszmary. Przez dwa lata po śmierci ojca wciąż śnił sie jeden i ten sam sen. Teraz powrócił. Znowu jest to samo.
-To tylko sen
-Chcę rozmawiać z Mia
-Zoe jest środek nocy
-I co mnie to obchodzi?- krzyknęłam
-Przyniosę ci wody- powiedział Harry i wyszedł.
-Połóż się i spróbuj zasnął- Malik pogłaskał mnie po policzku
-Zostaniesz ze mną?
-Tak.
-To połóż się obok mnie
-Jak księżniczka sobie życzy- wtuliłam się w jego tors i wsłuchując się w bicie serca chłopaka przymknęłam oczy.
-Obudzisz mnie, gdy znów będzie mi się coś śniło?
-Tak, ale teraz już na pewno nic ci się nie przyśni- pocałował mnie w czoło.
-Nie pozwól mu mnie zabrać
-Komu Zo?- spytał kompletnie nic nie rozumiejąc. Ja jednak  nic mu nie odpowiedziałam. Zamknęłam oczy, usta zacisnęłam w wąską linię i uspokoiłam oddech. Wyglądało, jakbym spała. Ja jednak myślałam o tym, jak znów sobie z tym poradzę. I dlaczego akurat teraz to wszystko powraca? Dlaczego?

I jest kolejny rozdział. Za pewne mnóstwo w nim błędów, ale nie chciało mi się go dokładnie sprawdzać. 
Jak wam się podoba? 
Umówmy się tak, że jeśli będzie 10 komentarzy kolejna część pojawi się w środę, lub w czwartek. 

piątek, 28 lutego 2014

Rozdział 20 ,,Zaufaj mi''



Jeżeli to czytasz, to zostaw po sobie komentarz. Dla ciebie to tylko chwila, a dla mnie wielka motywacja do dalszej pracy. 
*Oczami Zoey*
Dzisiaj nie mogłam się na niczym skupić. Panowała straszna cisza, co było okropnie dziwne. Przyzwyczaiłam się już do tego hałasu, który zawsze tu panował, a teraz siedziałam w pokoju i usiłowałam czytać książkę. Co chwilę jednak musiałam zaczynać zdanie od początku, gdyż w ogóle go nie rozumiałam, a to wszystko przez kłębiące się myśli w mojej głowie. Od samego rana czekałam na znak od Mike'a. Słysząc dźwięk, wydany przez mój telefon aż podskoczyłam ze strachu. Niepewnie wzięłam go do ręki i przejechałam palcem po ekranie. Przymknęłam oczy i wzięłam głęboki oddech, po czym spojrzałam na wyświetlacz.
result-thumb

-Haryy! Zayn! Liam! - zaczęłam krzyczeć. Nie miałam pojęcia, gdzie są, a szkoda czasu na szukanie ich. W sumie, to od samego rana ich nie widziałam.
-Nie krzycz. Głowa mi pęka- do pokoju wszedł brat
-Trzeba było tyle nie pić.
-Będziesz mi to teraz wypominać?
-yyy.. TAK
-Ale nie wołałaś mnie to bez powodu, prawda?
-Mike się odezwał.
-Zawołam chłopaków- jego twarz spoważniała momentalnie. A ja byłam całkowitym kłębkiem nerwów. A co jeśli się nie uda i on skrzywdzi Holly? Nie. Nie mogę tak myśleć! Wszystko będzie dobrze. Trzeba mieć nadzieję. Złapałam do ręki czarną, skórzaną kurtkę i zeszłam na parter. Chłopaki już na mnie czekali. O dziwo byli tu wszyscy.
-Nie wiedziałam, że wtajemniczyliście Louisa i Niall'a.
-Nie marudź słońce- Zayn złapał mnie za rękę. Musiał wyczuć, że się denerwuję, co wcale nie było trudne. Cała się trzęsłam. Bałam się chłopaka siostry.
~*~
-Co tak mało?
-Więcej nie mam.
-Czyli jednak nie zależy ci na siostrze?
-A skoro tobie na niej nie zależy, dlaczego nie pozwolisz jej odejść?
-Nigdy nie powiedziałem, że mi nie zależy
-Jest dla ciebie tylko źródłem zdobywania pieniędzy
-Zamknij się!- krzyknął zaciskając dłonie w pięści
-Nie odzywaj się tak do niej! - w mojej obronie stanął Malik.
-Nie wtrącaj się! To nie twoja sprawa
-Owszem, moja. Zo jest moją dziewczyną i nie podoba mi się, jak do niej się zwracasz!- warknął zaciskając zęby. Jeszcze chwila, a rzucą się na siebie.
-Co z Holly?- spytałam przerywając ich te jakże zaciekłą kłótnię.
-Jest w mieszkaniu.

-Chciałabym się z nią spotkać
-Nie aniołeczku. Do zobaczenia za tydzień- pocałował mnie w policzek, co dla Zayna było za wiele. Rzucił sie na Mike i zaczął okładać go pięściami.
-Zayn! Przestań! Wystarczy!- próbowałam go odciągnąć, ale byłam za słaba. Wtedy nagle obok pojawił się Harry i rozdzielił ich. Mocno przytuliłam się do mulata. Na szczęście nie miał większych obrażeń.
-Za tydzień się odezwę- mruknął Mike i odszedł.
-Stary! Zwariowałeś?! A gdyby tu była prasa?
-Gówno mnie to obchodzi.
-Zayn nie możesz tak od razu reagować
-Lepiej zadzwońmy do Liama.
-Masz rację.

~*~


*Oczami Holly*
Mike gdzieś wyszedł, a ja nareszcie miałam chwilę by odetchnąć. Ostatnio bardzo mnie pilnował. Zabrałam swoje rzeczy i poszłam do łazienki. Gdy odkręcałam wodę usłyszałam dzwonek do drzwi. Nie dobrze. Zakręciłam wodę i biorąc z kuchni patelnię niepewnie podeszłam do wejścia. Przekręciłam klucz w zamku i lekko nacisnęłam na klamkę. Gdy tylko osoba  przekroczyła próg uderzyłam go z całej siły w głowę. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Liama. Zaraz, co? Co on tu robił.
-Miłe powitanie- powiedział łapiąc się za głowę
-Przepraszam. Myślałam, że to ktoś do chłopaka. Mnie nikt nie odwiedza
-Dobra. Wybaczam. A teraz pakuj się.
-Słucham?
-Zabieram cię stąd.
-Ale ja nie chcę. Jest mi tu dobrze.
-Boisz się
-To nie tak
-Albo sama się spakujesz, albo ja to zrobię
-Nigdzie nie idę
-Nie bój się. On już nic ci nie zrobi
-Znajdzie mnie
-Nie znajdzie. Chodź pomogę ci wszystko zabrać. Nie mamy wiele czasu- pociągnął mnie za rękę. Nie chciałam uciekać. Ucieczka nic nie rozwiązuje, a po za tym ja kocham Mike'a. Może czasami jest nieobliczalny i porywczy, ale właśnie to mi się w nim podoba.
-Nie. To nie ma sensu- usiadłam na łóżku. Chłopak spojrzał na mnie i zrobił to samo.
-Nie przejmuj się. Będzie dobrze.
-Nie będzie
-Zaufaj mi-dotknął dłonią mojego policzka. Przybliżył swoją twarz do mojej. Nasze usta dzieliły już tylko milimetry. Delikatnie musnął moje wargi.


I wtedy zadzwonił jego telefon. Poczułam się, jakby wyrwana z jakiegoś transu. Odsunęłam się od niego i niewinnie uśmiechnęłam. Odebrał połączenie i nic nie mówiąc złapał moją torbę, która nie była jeszcze do końca spakowana.
-Ej
-Nie mamy czasu - pociągnął mnie za rękę. Wyszliśmy na klatkę. Spojrzał w dół schodów i uciszył mnie gestem ręki. Wybiegliśmy na dach, co nie było łatwe w moich szpilkach.
-Dokąd ty mnie ciągniesz?- spytałam zdenerwowana. Miałam lęk wysokości.
-Zejdziemy schodami pożarowymi
-Nie ma mowy! Ja mam lęk wysokości!
-Nie bój się. Jestem przy tobie- mruknął mi do ucha, a po moim ciele przeszedł dreszcz. Przełknęłam głośno ślinę i złapałam go za rękę. Oby tylko nic się nie stało...

Wiem, że obiecałam wcześniej dodać rozdział. Nie będę wymyślać jakiś bajeczek, dlaczego tak się nie stało. Po prostu nie miałam odpowiedniego humoru i pomysłu. Wybaczcie.