piątek, 27 grudnia 2013

Rozdział 17 ,,Zoe nie jest jakimś przedmiotem."

*Oczami Zoe*
-Usiądź proszę- prowadzący uprzejmie wskazał mi krzesło, które nagle pojawiło się między Zayn'em a Harry'm. Posłusznie wykonałam polecenie i strachliwym wzrokiem spojrzałam na chłopaków. Czułam na sobie wzrok milionów ludzi. Na pewno moje policzki już od dawna były różowe.
 -Słodka koszulka Zoe- uśmiechnął się do mnie gospodarz programu.
 -Dziękuję-cichutko szepnęłam.
 -To są podpisy naszych chłopaków? Mógłbym je przeczytać?-kiwnęłam tylko głową,a on zaczął czytać po kolei bazgroły moich lokatorów.
 -Widzimy, że jednak nie jesteś obojętna naszym zuchom. Najbardziej zaciekawiły mnie wpisy Zayn'a, Harry'ego i Louis'a. Wytłumaczcie nam to jakoś? Umieramy z ciekawości.-zauważyłam, że wzrok mojego brata i mulata skierowany jest za kulisy. Stał tam ich menadżer i twierdząco kiwał głową, jakby dawał im jakiś znak.
 - A co mamy powiedzieć? Każdy lubi żartować.-wzruszył ramionami Malik.
 -Ten twój romantyczny tekst o oczach naszej tajemniczej brunetki również był żartem?
-Oczywiście, że nie. To była cała prawda- uśmiechnął się do mnie, co oczywiście odwzajemniłam.
-Mamy rozumieć, że ZOENY jest prawdziwa?
-Jak najbardziej tak. Chcieliśmy to ogłosić przy premierze płyty, ale niestety nam przeszkodziłeś. -Och wybaczcie, ale moja ciekawość była nie do opanowania.
-Wybaczamy- Zayn złapał mnie za rękę, a ja popatrzyłam się na niego, jak na idiotę. Kompletnie nic z tego wszystkiego nie rozumiałam.
-W takim razie czyżby przyjaciele byli zazdrośni? A może jakoś rywalizujecie o dziewczynę?
-Absolutnie nie rywalizujemy. W końcu Zoe nie jest jakimś przedmiotem.-zabrał głos Lou.
-To może ja wszystko dokładnie wyjaśnię.-westchnął mulat.- Mama Zoe i ojciec Harry'ego są parą. To właśnie dzięki lokowatemu poznałem moją drugą połówkę.
-Jak uroczo. Nie dajecie jednak dojść do słowa tej cichej myszce. Może opowiesz nam coś o chłopakach?- dopiero, gdy spojrzał na mnie zorientowałam się, że mówi o mnie.
-A co mam powiedzieć? Już wszyscy wszystko wiedzą. No może poza tym, że jestem bardzo szczęśliwa. Chłopaki są cudowni. Trochę leniwi, czasami dziecinni, kompletnie nieodpowiedzialni, denerwujący to i tak ich bardzo lubię. A dwóch nawet kocham- postanowiłam wykorzystać swój talent aktorski, by sprowadzić rozmowę na temat zespołu. I tak już za dużo o mnie powiedzieli. Oberwie im się w domu za to, że skłamali o mnie i Zayn'ie. Mimo tego, że byłam na nich śmiertelnie obrażona postanowiłam dalej ciągnąć to kłamstwo. Nie chciałam, by wybuchł jakiś skandal i zamieszanie. Już sobie wyobrażałam nagłówki gazet 'Zayn Malik nieszczęśliwie zakochany' , albo 'Tajemnicza brunetka odrzuca miłość Zayn'a Malik'a'. Mam już dość widzenia siebie w gazetach i telewizji. Mam nadzieję, że gdy mama wróci wszystko się w zmieni i wróci do normy. Mam ochotę odizolować się od świata. Nie lubię być w centrum uwagi.

Wiem, że część jest krótka, a pewnie w dodatku z błędami, ale koniecznie chciałam by pojawiła się jeszcze dzisiaj. Niestety brat zajął komputer w wyniku czego musiałam pisać to na telefonie, co nie jest wcale łatwe. Dlatego mam nadzieję, że docenicie moje poświęcenie i zostawicie po sobie choć krótki komentarz. Madzia. xoxo.

Rozdział 16 ,,A co z tajemniczą brunetką?"

Jeśli to czytasz, to zostaw po sobie komentarz. Dla ciebie to tylko chwila, a dla mnie motywacja do dalszej pracy. ;)

*Oczami Zoe*
-To jak? Gotowa?- spytał się Zayn, który nagle znalazł się w moim pokoju.
-Wyglądam, jak wasza fanka?- spytałam nieco zestresowana przygryzając dolną wargę
-Ja tam nie wiem. odkąd cię poznałem patrzę tylko na ciebie- puścił mi oczko, a ja zaczęłam się śmiać
-Pytałam na prawdę- zrobiłam poważną minę i lekko się uśmiechając opuszkami palców poprawiłam grzywkę.

-Nie wiem, czym się tak stresujesz- chciał dodać mi otuchy pięknym uśmiechem, jednak na marne. Dalej byłam kłębkiem nerwów, a Harry jak zwykle gdzieś przepadł. Pewnie układał te swoje niesforne loczki.
-Mam siedzieć wśród widowni. Muszę wyglądać, jak wasza fanka- zaczęłam chodzić w kółko wszystko mu tłumacząc. Usiadł na łóżku i pociągnął mnie za nadgarstki, w wyniku czego usiadłam mu na kolanach. Wyjął z szafki marker.
-Nie ruszaj się- chciał to powiedzieć poważnym głosem, jednak chyba mu nie wyszło.
-Co ty chcesz...?- zaczęłam, jednak nie dał mi dokończyć. Położył mnie na łóżku i popatrzył się prosto w oczy.Poczułam dziwne mrowienie. Po chwili jednak przeniósł swój wzrok na moją koszulkę i podpisał się na niej.
-No. Teraz to wyglądasz na moją największą fankę- zaśmiał się
-A skąd wiesz, że nią nie jestem?- uśmiechnęłam się zadziornie i zbiegłam po schodach na parter zeskakując z ostatniego schodka.
-Co ty masz na sobie?-spytał Niall z pełną buzię
-Wy też się podpiszecie?- zaśmiałam się. To jest takie głupie, a zarazem śmieszne. Z chłopakami to nigdy nie można się nudzić.
-Jasne- krzyknął uradowany blondyn. Pochwycił jakiś mazak i zaczął pisać po mojej koszulce jednocześnie mnie łaskocząc. śmiałam się, jak opętana. Brakowało mi już tylko podpisu brata. Gdzie on się podziewa? Wtedy usłyszałam jego charakterystyczną chrypkę. Podśpiewując schodził po schodach.
-Ty też się podpiszesz?- wyszczerzyłam się i stanęłam naprzeciwko niego. Patrzyłam jak malutkie dziecko, które bardzo, ale to bardzo chce dostać wymarzoną zabawkę. Spojrzał na każdego z chłopaków, a później jego wzrok utkwił na mnie.
-Nie można już was nawet na chwilę zostawić samych- zaśmiał się
-O co ci chodzi?- spytałam
-Widziałaś, co ci tu nabazgrali?- spytał zabawnie unosząc brwi
-Nie- zaśmiałam się i bez wahania ściągnęłam z siebie białą bluzkę, no teraz już nie taką białą.
-Zoe...- westchnął Harry i szybko zdjął z siebie bluzę, którą zawiesił na moich ramionach. Spojrzałam na niego, jak na idiotę
-Nie przyszło ci do głowy, że stoisz w pokoju, wśród pięciu niewyżytych chłopaków?- spytał, a ja rozejrzałam się po ich minach.
-Jeszcze żadne dziewczyna nie paradowała w samym staniku po naszym domu- zaśmiał się Lou, czego zaraz pożałował, bo Liam uderzył go w tył głowy.
-Ja jakoś muszę znosić wasze chodzenie w samych bokserkach- zrobiłam obrażoną minę, by nieco rozluźnić sytuację. Chyba jednak to się nie udało.
-W sumie to nic się nie stało. Tylko odrobinkę nas rozbudziłaś. No i oczywiście niektórym z nas stanęły- znów odezwał się Lou, ale tym razem chyba bardziej mu się oberwało, bo Harry uderzył go w ramię.
-Idioci- westchnęłam i zaczęłam czytać, co nabazgrali na moim ubraniu.
'Mojej najseksowniejszej fance o błękitnych oczach, w których już nie raz utonąłem.- Zayn. ;* ' , 'Lubię tykać twój brzuszek! Jest taki sexi *.* -Lou ;* ' , 'Dla Ciebie to porzuciłbym jedzenie- Niall ;) ', 'Liamuś lubi Zoe'. Po przeczytaniu tego wszystkiego zaczęłam się śmiać, jak wariatka. Oni na prawdę mają coś z głową.
-Kocham was idioci- przytuliłam każdego z nich
-Uważaj na słowa, bo Lou już się rozmarzył- odezwał się Liam
-Jak dalej będziesz dla niego taka miła, to jeszcze ci się oświadczy- zaśmiał się Irlandczyk.
-Patrz! Ciasto!- krzyknął Tomlinson, a gdy Horan odwrócił głowę ten rzucił się na niego, w wyniku czego zaczęli tarzać się po podłodze. Jeszcze nigdy nie spotkałam tak walniętych ludzi. Osoby, które znam nie zachowują się tak po pijanemu, a co dopiero na trzeźwo.
-To co Harry? Ty też się podpiszesz?- zrobiłam minę smutnego pieska, a on delikatnie się uśmiechnął i zabierając czarny marker zaczął coś rysować. Dopiero, gdy skończył mogłam się temu uważnie przyjrzeć. Narysował siebie (poznałam po bujnych lokach) trzymającego mnie na rękach. Pod spodem był napis. 'Moja i tylko moja księżniczka. FOREVER. ;* - Harry ^^ '
-Musimy już jechać. Zbierać się chłopaki- krzyknął Liam
-Jedziesz z nami?
-Nie. W końcu jestem tylko waszą fanką- cicho zachichotałam i pożegnałam się z każdym całusem w policzek.
-Usiądź tak, bym mógł na ciebie patrzeć- szepnął mi do ucha Zayn, a ja posłałam mu pytające spojrzenie. Niestety nic więcej nie powiedział bo Lou wypchał go z domu. Zostałam sama. Poprawiłam włosy i makijaż, po czym wyglądnęłam przez okno.Mój środek transportu już czekał. Założyłam czarne trampki i marynarkę, która świetnie komponowała się z moimi jasnymi dżinsami, po czym wyszłam dokładnie zamykając drzwi na klucz.
~~*~~
-A teraz proszę państwa pojawi się zespół, który wyczekiwaliście od kilku dni. Powitajcie brawami ONE DIRECTION!- krzyknął a widownia, która w większości składała się z rozwrzeszczanych nastolatek zaczęła głośno klaskać i piszczeć. Starałam się je naśladować, jednak chyba nie jestem zbyt dobrą fanką. Wtedy moje oczęta znów ujrzały piątkę uśmiechniętych i dobrze znanych mi już twarzyczek.
-Cześć Lucas- pierwszy odezwał się Payne, który po chwili tak jak jego przyjaciele usiadł na przygotowanych wcześniej dla nich czerwonych fotelach.
-Witajcie chłopaki- grzecznie się z nimi przywitał
-Mogły by być miększe- zaśmiał się loczek wiercąc się na siedzeniu. Kilka moich sąsiadek zachichotało, a ja tylko z politowaniem pokręciłam głową.
-Wygodna gwiazdeczka- zaśmiał się prowadzący
-Ależ oczywiście Luc. Ostatnio zażyczył sobie śniadanie do łóżka- zaśmiał sie Niall. Uwielbiałam ten jego śmiech!
-To urocze.- westchnął- A teraz na poważnie. Jak tam wasza praca nad nową płytą?
-Znakomicie. Teraz robimy sobie krótką przerwę z racji tego, że nie dawno skończyły się wszystkie nagrania w studiu.- tłumaczył mulat
-No tak. A kiedy będziemy mogli zobaczyć najnowszy teledysk?
-Myślę, że w przyszłym tygodniu zaczniemy go kręcić. Na razie mamy dużo innych zajęć- dalej mówił spokojnym głosem.
-Aktualnie wymyślamy kryjówki na jedzenie. Nasz Horanek za dużo przytył- śmiał się Lou, na co blondyn obdarzył go wrogim spojrzeniem.
-A co z trasą?
-Nie wyznaczyliśmy jeszcze terminu
-Ale odbędzie się tak?
-Oczywiście- wszyscy równo kiwnęli głowami
-Wiecie już jakie miasta odwiedzicie?
-Jeszcze się nad tym nie zastanawialiśmy. Ciężki wybór- wybrnął z sytuacji Li. On jako jedyny chyba dokładnie przemyślał swoje odpowiedzi.

-Nie dowiedzieliśmy się na razie zbytnio nic nowego. Może pochwalicie się życiem prywatnym. Może jakieś nowe przyjaźnie, zauroczenia, miłości?- pytał zabawnie poruszając brwiami. Jednak mi nie było do śmiechu. Dobrze wiedziałam, że wkrótce zapyta o mnie.
-Raczej wszystko po staremu- Malik kiwnął głową.
-Czyżby? A co z tajemniczą brunetką?
-Nie wiemy, o co ci chodzi.- spokojnie mówił Payne
-Oj nie udawajcie. Na to pytanie czekali wszyscy oglądający ten program. Wasze fanki umierają z ciekawości.- na twarzach chłopaków pojawił się pewien grymas. Czy oni na serio nie przygotowali sobie jakiejś wymijającej odpowiedzi. Czy myśleli, że nie padnie moje nazwisko? Przecież jesteśmy w każdej możliwej gazecie, w każdym programie telewizyjnym, a w internecie huczy od naszych wspólnych zdjęć.
-Czy mógłbyś jaśniej się wyrazić?- pierwszy zareagował Liam.
-Zoe Vergana!- powiedział donośnym głosem
-Zoe jest naszą fanką- uśmiechnął się Niall.
-Zayn?- spytał
-Słuchał?- Malik wyrwał sie jakby z głębokich myśli
-A dla ciebie? To tylko fanka? Na zdjęciach wyglądaliście na co najmniej dobrych przyjaciół- zaśmiał się
-Zoe jest przede wszystkim naszą bardzo miłą fanką.
-W parku powiedziałeś, że jest siostrą przyjaciela- na ekranie wyświetliły się moje i Zayn'a zdjęcia. Zakryłam twarz włosami, a na moich policzkach pojawiły się wypieki.
-Bo to prawda- uśmiechnął się delikatnie Zayn
-Oj jesteście dzisiaj jakoś słabo rozmowni. Może sama Zoe coś więcej nam powie. Proszę państwa! Tajemnicza brunetka, która zawróciła w głowie naszym chłopakom znajduje się na widowni. Zaprośmy ją na scenę wielkimi brawami!- krzyknął a światło jednego z leflektorów zostało skierowane wprost na mnie. Wiedziałam, że to nie jest dobry pomysł, bym tu przychodziła.

-Chodź do nas Zoe!- prowadzący wyszedł po mnie i podał mi dłoń. Niepewnie ją ujęłam i podreptałam za nim. Byłam w takim szoku, że kompletnie nie wiedziałam co mam robić. Modliłam się tylko, by ten wieczór już się skończył!






Po pierwsze chciałam was bardzo przeprosić, za to, że tak długo nic nie dodawałam.
Ale sami rozumiecie, że trzeba było pomóc w przygotowaniach do świąt. 
Po drugie chciałam się was zapytać, jak podoba się rozdział.
Starałam się go napisać dość ciekawie, ale chyba mi się nie udało. No ale sami oceńcie. 
Chciałam was też zachęcić do komentowania i przypomnieć, że może to zrobić każdy (nawet ten, kto nie ma konta google).
Ja poświęcam swój czas, by napisać rozdział, a wy nie potraficie poświęcić niecałej minuty na napisanie jakiegoś komentarza.
I proszę, by nie było to 'dalej' lub 'kiedy następna?' bo piszę wtedy, kiedy mam tylko czas. A takie komentarze wcale nie zachęcają do dalszej pracy.
 Pomyślcie o tym. 
Wasza MADZIA ;* 

wtorek, 10 grudnia 2013

Rozdział 15 ,,Nie wygłupiaj się!"

Jeśli to czytasz, to zostaw po sobie komentarz. Dla ciebie to tylko sekunda, a dla mnie motywacja do dalszego pisania :)

Szczerze mówiąc nie spodziewałam się, że on jeszcze o mnie pamięta. W końcu spotkaliśmy się praktycznie jeden raz i przez Zayna przeszkodzili nam reporterzy. Trochę się zdziwiłam, że do mnie napisał, no ale oczywiście na mojej twarzy pojawił się uśmiech. W końcu dlaczego niby miałoby go nie być? Trzeba się uśmiechać, jeśli zdarza się do tego okazja.
-Z kim ty tak piszesz?- spytał Harry, co kompletnie mnie zdziwiło. Mówiłam wam, że odkąd wróciłam tu ze spotkania z Mike'm nie odzywa się do mnie. Nie? No to wam wszystko opowiem. Spokojnie z Malikiem weszliśmy do środka, aż tu nagle pojawił się Styles i zaczął po nas krzyczeć. Twierdził, że jestem kompletnie nieodpowiedzialna, lekkomyślna i coś tam jeszcze. Oczywiście mulatowi też się dostało, za to że nie wybił mi tego spotkania z głowy. W wyniku tego całego zamieszania nieźle pokłóciłam się z bratem no i zapowiadały się ciche dni.

-Nie twój interes- burknęłam
-Zoe zadzwonię do Karen- mówił poważnym głosem
-Piszę z kolegą, zadowolony? Wiesz, tak się składa, że mam innych znajomych oprócz Mia.
-Dlaczego go tu nie zaprosisz? Chciałbym go poznać- mówił studiując mnie wzrokiem
-Harry zluzuj.. Ona nie jest dzieckiem- próbował mnie bronić Louis
-Nie wtrącaj się- odgryzł się loczek
-Wyprowadzam się- powiedziałam i pobiegłam po schodach na górę. Idąc słyszałam kroki podążające za mną. Czyżby Harry'emu zrobiło się głupio i chciałby mnie przeprosić?
-Zoe- nie pomyliłam się. Gdy tylko usiadłam na fotelu usłyszałam jego zachrypnięty głos
-Czego?- burknęłam
-Wiem, że jestem trochę nadopiekuńczy, ale to dlatego, że mi na tobie zależy- powiedział kucając przede mną i kładąc dłoń na moim udzie
-Ty mi się nie spowiadasz z kim piszesz i się spotykasz, więc nie wymagaj tego samego ode mnie- mówiłam nie patrząc na niego.
-Masz rację. Przepraszam. Ale boję się o ciebie. Jak wtedy wyszłaś na to spotkanie to nie wiedziałem, co mam robić- łapiąc mnie za podbródek przekręcił moją głowę tak, bym spojrzała na niego.
-Ja musiałam... Nie zostawiłabym Holly w potrzebie- mówiłam, a w moich oczach powoli zaczęły gromadzić się łzy.
-Tylko mi się tu nie rozpłacz- mocno mnie do siebie przytulił. Brakowało mi tego. Miałam tu tylko jego, no i jeszcze Zayna.
-Kocham cię- wyszeptał do mojego ucha i pocałował w policzek.
-Jestem zmęczona. Chciałabym się położyć- mruknęłam
-Jasne. Dobranoc- odbił swoje usta na moim czole i wyszedł. Zostałam sama. Stałam chwilę bez ruchu, lecz zbierając myśli zabrałam piżamy i poszłam go łazienki.

*Oczami Harry'ego*
-Jesteś zbyt nadopiekuńczy stary- Lou klepnął mnie w plecy
-Wiem, no ale jak mam nie być? W końcu to moja dziewczynka- wypowiadając te słowa patrzyłem wprost na Zayn'a. Chyba zrozumiał, co chciałem mu tym przekazać.
-Zostawiła telefon. Sprawdzamy z kim tam romansowała?- Niall wyciągał już po niego rękę, jednak ja byłem szybszy.
-Choćbym nie wiem, jak chciał zobaczyć to nie możemy. To jej prywatna własność- mówiłem chowając urządzenie do kieszeni.
-Harry ma rację gupole- odezwał się Liam
-Głodni? Może zamówimy pizze?- spytał Irlandczyk
-O tej godzinie?- Payne spojrzał na zegarek
-No faktycznie już trochę późno- odezwał się Lou przecierając oczy
-Spać żółwiki!- krzyknął Li i powędrował na górę. Powoli się zbierając zrobiliśmy to samo. Gdy wszedłem do swojego pokoju Zoe już spała. Zabrałem spodnie dresowe i jakąś koszulkę, po czym wszedłem do łazienki. Przypomniało mi się, że nadal mam w kieszeni telefon brunetki. Teraz już nikt nie mógł mi przeszkodzić, no a po za tym nikt się nie dowie. Wiem, że to źle i pewnie poniosę za to karę, ale i tak ciekawość zwyciężyła.

Po przeczytaniu tego wszystkiego nabrała mnie taka złość, że miałem ochotę w coś uderzyć. Szybko się jednak powstrzymałem. Nie chciałem obudzić brunetki. Wziąłem szybki prysznic i położyłem się obok niej. Tak słodko wyglądała...
~*~
-Harrusiek! Wstawaj!- ktoś krzyknął mi do ucha, na co ja szybko zakryłem twarz kołdrą.
-Ej! Loczuś! Śniadanie gotowe!- rozpoznałem głos Zoe. Szybkim ruchem złapałem ją za biodra i położyłem na łóżku jednocześnie na niej siadając.
-Teraz pożałujesz, za tak drastyczną pobudkę-zaśmiałem się
-Puszczaj- próbowała się wyrwać, co jeszcze bardziej mnie rozbawiło. Zacząłem ją łaskotać, na co tak głośno się śmiała i wymachiwała rękami.
-Dość...Wystarczy...- ledwo mówiła. Postanowiłem jej odpuścić.
-Wygrałem- wyszczerzyłem się i nachyliłem.
-A teraz mnie już puść- powiedziała z wielkim uśmiechem. Utonąłem w jej oczach, w wyniku czego na chwilę się zapomniałem. Delikatnie musnąłem jej usta. Kompletnie mnie zaskoczyło, że nie stawiała sprzeciwu. Jeszcze raz ją pocałowałem, tylko tym razem odrobinę pewniej. Gdy poczułem jej dłonie na mojej klatce piersiowej delikatnie się odsunąłem.
-Przepraszam- szepnąłem
-Nic się nie stało- uśmiechając się wyszła z pokoju zostawiając mnie samego. Ten dzień chyba musi być najlepszym w moim życiu. Dawno nie byłem taki szczęśliwy, i to wszystko przez nią. To ona tak na mnie działa. Planując dzisiejszy dzień przebrałem się i zbiegłem do kuchni, gdzie już wszyscy na mnie czekali.
-No nareszcie!- powiedział blondyn i zaczął jeść. Uniosłem kąciki ust i usiadłem obok Zoe całując ją w policzek. Lekko się zarumieniła i nalała sobie soku. Jedyną rzeczą, z której niezbyt byłem zadowolony było to, że Zayn siedział na przeciwko niej. Może to dziwne, ale gdzieś w środku czułem, że ona mu się podoba. No ale w końcu jesteśmy przyjaciółmi, więc raczej nie powinniśmy o nią rywalizować. Pewnie jestem tylko przewrażliwiony. W końcu między nimi nic nie ma.
-Masz jakieś plany na dziś Zoe? - spytałem
-No w sumie, to jestem tylko umówiona o 12, a wieczór już mam wolny- mówiła spokojnie
-To świetnie. Zabieram cię na spacer i kolację- szepnąłem do jej ucha. Kątem oka widziałem delikatny uśmiech na jej twarzy. To dobry znak, prawda? Oj muszę zadbać, by dzisiejszy wieczór był idealny. Mam trochę czasu, by to przemyśleć, więc wszystko powinno być jak należy. Spojrzałem na zegarek. Było już po 10. Dziwne, że tak długo spałem. Zwykle to ja budzę się pierwszy.
-To może jutro wszyscy pójdziemy do wesołego miasteczka?- spytał Zayn. Że też, ja na to nie wpadłem!
-Jutro wywiad- przypomniał Liam. No tak. Kompletnie o tym zapomniałem. Ostatnio dostawaliśmy coraz więcej propozycji na wzięcie udziału w jakimś wywiadzie. Nie mogliśmy na wszystkie odmawiać. Trzeba było zgodzić się na chociaż jeden.
-To co ja jutro będę robić sama?- spytała Zoe ze smutną minką.
-Możesz jechać z nami- zaproponowałem
-Nie wiem, czy to taki dobry pomysł-zastanawiała się
-Poczekasz na nas za kulisami, albo usiądziesz na widowni i czas szybciej ci zleci, niż samej tutaj- wtrącił się Louis
-No moze macie rację. Jeszcze się zastanowię- powiedziała i wstała.
-Muszę się przebrać. Za chwilę wychodzę- rzuciła i pobiegła na górę.

~~*~~
*Oczami Zoe* 
Weszłam do kawiarni i zaczęłam się rozglądać. Po chwili jednak ujrzałam przy stoliku znajomą mi twarz. Równym krokiem podeszłam do niego i przywitałam całusem w policzek.
-Już myślałem, że nie przyjdziesz- powiedział śmiejąc się
-Ja zawszę dotrzymuję słowa. Przepraszam, że się spóźniłam, ale chłopaki mnie zatrzymali- zachichotałam na myśl o zdarzeniu, które miało miejsce chwilę temu. Chłopcy pod pretekstem, że nie mogą się zdecydować w co jutro się ubrać zatrzymali mnie w domu. Każdemu musiałam przyszykować jakiś strój, który i tak w końcu zmienili. Uwielbiam spędzać z nimi czas. Będzie mi tego brakować, gdy wróci mama. Choć w gruncie rzeczy już nie mogę się jej doczekać. Strasznie się za nią stęskniłam. Dobrze, że za niedługo wraca.
-Jutro ze znajomymi idę na małą imprezę i chciałem się zapytać, czy byś z nami nie poszła.
-Bardzo dziękuję, za zaproszenie, ale ja raczej nie przepadam za imprezami i nie chodzę do żadnych klubów.
-Szkoda. Tak mało o tobie wiem.-powiedział ze smutną miną
-Ja wiem tylko, jak masz na imię- zaśmiałam się. Rozmawiałam z nim ponad dwie godziny. Naszą konwersacje przerwał dopiero Harry, który postanowił do mnie zadzwonić. Kompletnie zapomniałam, że umówiłam się z nim na spacer. Pożegnałam się z Josh'em i wybiegłam z kawiarni kierując się do domu chłopaków.
 -No nareszcie jesteś. Gdzieś ty tak długo była. Martwiłem się- powitał mnie głos loczka.
-Przepraszam. Zagadałam się- cmoknęłam go w policzek
-Wybaczam. Możemy iść? – spytał zakładając marynarkę
-Chwilka. Muszę się przebrać- zaśmiałam się i pobiegłam na górę. Mówiłam wam kiedyś, że uwielbiam się przebierać? Nie? To w takim razie teraz mówię.
Szybko założyłam

i zbiegłam po schodach. Styles czekał zniecierpliwiony na mnie w salonie.
-Gotowa- krzyknęłam, a on odwrócił się w moją stronę i szybko wstał. Objął mnie ramieniem i szepnął do ucha.
-Pięknie wyglądasz- na te właśnie słowa na moich policzkach pojawiły się wielkie rumieńce. Nie cierpię, jak prawi mi się komplementy. Może to dziwne, ale tak właśnie jest.
-Gdzie my jesteśmy?- spytałam, gdy prowadził mnie jakimiś starymi i opustoszałymi uliczkami. Nie znałam Londynu od tej strony.
-Zobaczysz- cwaniacko się uśmiechnął i złapał mnie za rękę. Już po kilku minutach staliśmy naprzeciwko jakiegoś starego budynku.
-Po co mnie tu przyprowadziłeś? – spytałam uważnie przyglądając się jego twarzy
-Zaraz się przekonasz- weszliśmy do środka i po schodach zaczęliśmy wchodzić na samą górę.
-Dalej nie idę!- zatrzymałam się w połowie drogi i zaplotłam ręce, opierając je na klatce piersiowej.
-Nie wygłupiaj się!- zaśmiał się z mojej reakcji
-Nie chcę mi się tam iść- marudziłam, jak małe dziecko
-Wskakuj- przewrócił oczami i nachylił się tak, by mogłam wskoczyć mu na plecy, co bez zastanowienia zrobiłam. Muszę przyznać, że ma dobrą kondycję. W końcu nie każdy zaniósł by takiego ciężkiego kloca, jak ja na samą górę. Nim się obejrzałam staliśmy już na dachu.
-Moim zdaniem stąd najlepiej widać całe miasto- powiedział ściągając marynarkę i siadając na niej. Poklepał miejsce obok siebie. Usadowiłam swoje cztery litery obok niego i delikatnie się do niego przytuliłam.
-To takie moje miejsce. Chłopaki nic o nim nie wiedzą- powiedział patrząc mi w oczy
-Wiec dlaczego mi je pokazałeś?
-Bo…

-Bo?- dopytywałam się. Chciałam poznać tą odpowiedź.
-Zoe ja nic na to nie poradzę, ale… kocham cię. Nie jak siostrę. Jak normalną dziewczynę. I chciałbym, żebyś o tym wiedziała. Nie ważne, czy ty czujesz to samo do mnie, czy nie. Ważne, żebyś wiedziała o moich uczuciach- mówił bardzo powoli. Nie wiedziałam, jak mam zareagować. Nie wiedziałam, czy coś do niego czułam. Postanowiłam być z nim szczera. 
-Harry ja nie wiem, co mam powiedzieć.
-Więc nic nie mów. Po prostu podziwiaj Londyn- tak jak powiedziała, tak też zrobiłam. 

-Czas już iść. Zarezerwowałem stolik na 19 - odezwał się po jakimś czasie. Nawet nie wiem ile tam siedzieliśmy. Po prostu chciałam jak najdłużej cieszyć się tym miejscem.
-Przyjdziemy tu jeszcze kiedyś?- spytałam nieśmiało. Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
-To nasze miejsce, pamiętaj- złapał mnie za rękę. Zbiegliśmy razem po schodach i wolnym krokiem skierowaliśmy się w stronę chłopaków. Loczek chciał, bym założyła jakąś sukienkę, bo podobno to jakaś dobra restauracja. Szczerze mówiąc, to wolałabym iść do jakiejś pizzerii, no ale skoro on zaprasza to nie wypada marudzić. Nie wiem, już który raz będę się przebierać, no ale co tam. W końcu po to mam te wszystkie ubrania. 

No i to chyba tyle, jeśli chodzi o ten rozdział. 
Pewnie jest trochę nudny, ale to dlatego, że ostatnio dopadają mnie ataki braku weny. 
Mam nadzieję, że to się poprawi, bo przez piątek i sobotę chciałabym napisać mega długi i ciekawy   rozdział :) 
Myślę, że wasze komentarze poprawiłyby mi jakoś nastrój, więc bardzo o nie proszę :D 


A i już po raz kolejny o mało nie zapomniałam dodać, że niedawno uzupełniłam zakładkę Bohaterowie i dodałam tam postacie, które pojawiły się w opowiadaniu. 

Do napisania :*

CZYTASZ=KOMENTUJESZ 

poniedziałek, 9 grudnia 2013

Rozdział 14 ,,Odpowiadam za ciebie"

~Kilka dni później~
-No pośpiesz się!- usłyszałam już po raz kolejny ten zachrypnięty głos Harry'ego. Chciał mnie z chłopakami gdzieś zabrać. Szczerze mówiąc, to cały dzień przeleżałabym na kanapie, no ale trudno. Jak trzeba to trzeba.
-No już idę- powiedziałam i włożyłam do małej torebki telefon, portfel, kilka butelek wody, żelki, batoniki i klucze Zayn'a. A dlaczego Zayna? Dlatego, że nikt inny nie dał mi zapasowego, bo nie mogą go znaleźć, a Zayn był tak miły, że pożyczył mi swój. Czasami mnie to zastanawia czemu jest tak podejrzanie dla mnie dobry, no ale w końcu to nic złego. Spakowałam jeszcze chusteczki i paczkę ciastek. Po co mi tyle jedzenia? Proste. Martwię się o Niall'a. Coś mi się nie wydaje, że wytrzyma długo bez jedzenia.
-Zoe!- znów głos Harry'ego
-No już!- poprawiłam jeszcze włosy, spryskałam się ulubionymi perfumami i wyszłam z pokoju.
-No nareszcie- westchnął i teatralnie przewrócił oczami. Ja na jego reakcję zachichotałam i cmoknęłam go w policzek.
-Gotowi?- spytał Liam szeroko się uśmiechając
-Jasne- brat złapał mnie za rękę i razem zeszliśmy po schodach.
-Jedziemy na dwa samochody. W pierwszym ja, Niall i Louis, a w drugim wy- rozporządził Payne i zabierając kluczyki z dokumentami wyszedł z domu, lecz po chwili wrócił.
-A i żadnych wyścigów Zayn- pogroził mu palcem i zaczął pakować jakieś kartony do bagażnika. Zaczęłam jeszcze przeglądać się w lustrze.
-No chodź już.. ślicznie wyglądasz- Harry pociągnął mnie za rękę i po chwili siedzieliśmy w samochodzie. Prowadził mulat, loczek siedział obok niego, a ja sama z tyłu.
-Harry... A może weźmiemy też Mia?
-Nie mamy czasu- powiedział spoglądając na zegarek
-Zaynuś...- zrobiłam słodkie oczka i zaczęłam głaskać go po policzku, na co ten zawrócił samochodem i ruszył w stronę mieszkania Mia. Harry przewrócił oczami. W tej chwili rozbrzmiał się dźwięk telefonu. Lokers włączył na głośnomówiący
-co wy wyprawiacie? Tylko nie mówcie, że czegoś zapomnieliście...- mogłam rozpoznać głos Payna
-Nie tylko...- zaczął się jąkać Malik. Postanowiłam go wyręczyć
-Laimuś kochanie tak sobie pomyślałam, że fajnie by było, gdyby Mia do nas dołączyła. Nie masz nic przeciwko, prawda?- mówiłam słodkim głosem
-No..- zaczął
-Wynagrodzę ci to- powiedziałam i nacisnęłam czerwoną słuchawkę
-Zadziwiające, jak ty potrafisz manipulować ludźmi- zaśmiał się Styles
-Ja wcale nikim nie manipuluję. Tylko ładnie przekonuję- starałam się mówić poważnie, jednak niezbyt mi to wyszło bo wszyscy wybuchnęli śmiechem. Gdy dojechaliśmy na miejsce szybko wysiadłam z samochodu i stanęłam przed oknem pokoju przyjaciółki.
-Ej! Ruda!
-Czego?- wyjrzała przez okno
-Jedziesz z nami?
-Dokąd i z kim?
-Ze mną i chłopakami, a dokąd to nie wiem- zaśmiałam się.
-Jasne. Poczekaj chwilę.
-Tylko szybko- powiedziałam i wsiadłam do samochodu.
-Zaraz przyjdzie- oznajmiłam chłopakom. Już po kilkunastu minutach można było zobaczyć, jak po drzewie schodzi na ziemię. Mimo, że mieszkała na pierwszym piętrze zawsze wychodziła z domu przez okno. Usiadła obok mnie i wielkim uśmiechem przywitała się z chłopakami.
-Możemy już jechać?- niecierpliwił się mój braciszek
-Loczuś spokojnie, bo jeszcze ci ciśnienie skoczy- powiedziała, po czym nachyliła się do przodu i włączyła radio na maksymalną głośność. Akurat leciała piosenka chłopaków. Zaczęli cicho podśpiewywać, a my udawałyśmy że tańczymy jednocześnie ich kopiąc.

~~*~~

-Gdzie my jesteśmy?- spytałam, gdy stanęliśmy na jakimś zajeździe w lesie.
-Zabieramy was na piknik- wyszczerzył swe ząbki lokers i otworzył na drzwi. No nie powiem. Zaplusował sobie tym.
-Głodne? Bo ja tak- powiedział Niall, na co wszyscy wybuchnęli niepohamowanym śmiechem
-A daleko...- zaczęła zdanie Mia, która miała na sobie cieniutkie, białe baletki
-No kawałek jest- odezwał się Louis
-To w takim razie idźcie sami. Wszystko wszystkim, ale je nie zniszczę butów- powiedziała grymasząc
-Oj no nie wygłupiaj się. To tylko buty
-Tylko buty? Ty chyba nie wiesz co mówisz. To są baleriny z najnowszej kolekcji. Są bezcenne.Kupiłam je wczoraj i nie mam zamiaru ich zniszczyć w jakimś durnym lesie!- zaczęła krzyczeć i wymachiwać rękami stojąc tuż przy Tomlinsonie. Ten nieco przestraszony złapał ją w tali i przyciągnął do siebie. Przerwała swój monolog.
-A jak cię zaniosę?- spytał unosząc jedną brew
-Okej- powiedziała obojętnie i odsunęła się od niego. W czasie trwania tej krótkiej i bezsensownej rozmowy reszta chłopaków wyciągała z bagażnika kilka koszyków i kocy.
Podeszłam do Zayna, by wziąć kilka. Nie chciałam, by szedł cały obładowany. Wyciągnęłam ręce, by dał mi chociaż jeden koszyk. Chłopakom nie spieszyło się jakoś, by mu pomóc.
-Dam sobie radę- powiedział uśmiechając się
-Ale nie możesz przecież nieść wszystkiego sam
-Nic nie poradzę, że moi przyjaciele to totalni lenie
-Styles!- krzyknęłam
-Hm..- objął mnie w tali, a ja zabrałam od Zayna koszyk z jedzeniem i wręczyłam zdziwionemu loczkowi. W końcu wyszło na to, że każdy coś niósł. No z wyjątkiem Louisa, bo Marchewka to wystarczający ciężar.
-Ej! Ale to nie sprawiedliwe. Zayn nic nie niesie- oburzył się Irlandczyk
-Kto tak powiedział?- wskoczyłam mulatowi na plecy, na co ten złapał mnie za uda.
-Można iść- powiedziałam z wielkim bananem na twarzy obserwując niezadowolone miny pozostałych chłopaków.


~~*~~

Biegałyśmy z Mia po polanie, na którą zanieśli nas chłopaki puszczając latawiec. Ciągle się śmiałyśmy i przewracały. Najlepsze było to, że kompletnie na boska. Żadna z nas nie miała zamiaru zniszczyć butów, a po za tym było dosyć ciepło. W Londynie trudno o taką pogodę, więc trzeba korzystać z życia.
-Dziewczyny chodźcie już tu do nas!- zawołał nas Liam, a my powoli zbierając się podbiegłyśmy do chłopaków, którzy siedzieli wokół przygotowanych patyków do ogniska. Nagle coś mrugnęło. Zaczęła się rozglądać i zobaczyłam, że Louis trzyma w ręce telefon i głośno się śmieje.
-Ej! Pokaż!- krzyknęła Mia
-Nie ma mowy- wyszczerzył się, a ona rzuciła się na niego, w wyniku czego obydwoje leżeli na trawie. Próbowała mu jakoś wyrwać telefon, ale ten włożył go do spodni i wstał otrzepując się z ziemi ze zwycięskim uśmiechem.
-Myślisz, że wygrałeś?- spytała na przeciwko niego i wyciągnęła jego telefon, na co ten wytrzeszczył oczy, a chłopaki zaczęli się śmiać. Strasznie wstydziłam się za rudą.
-Zapomniałeś, że ja nie jestem taka grzeczna jak Zoe- powiedziała i zaczęła szukać zdjęcia . Po chwili jednak urządzenie wypadło jej z dłoni.
-Zwariowałeś?- uderzyła go dłońmi w klatkę piersiową
-Oj no co ? Przecież ślicznie wyglądasz- uśmiechnął się kusząco
-Kretyn- burknęła i usiadła obok mnie pokazując mi zdjęcie. Okazało się, że nasz kochany Louis wstawił zdjęcie na twittera i podpisał 'To te właśnie osoby powodują uśmiech na naszej twarzy ;) Nie ma to jak wypad do lasu^^'' .
 -Więcej nigdzie z wami nie jadę- oburzyłam się. Nagle poczułam wibrację w kieszeni. Wstałam i odeszłam kawałek. 
-Halo?- odpowiedziała mi cisza.
-Halo?- spytałam ponownie. Dalej nikt nie odpowiadał. Nacisnęłam czerwoną słuchawkę. Pewnie miałam bardzo słaby zasięg. Znów wróciłam do znajomych, jednak gdy tylko usiadłam znowu usłyszeć można było mój dzwonek. Jeszcze raz przejechałam palcem po ekranie.
-Halo?- znowu ta głupia cisza. postanowiłam znowu sie rozłączyć. Pewnie jakaś pomyłka.
-Kto dzwonił?- zainteresował sie Harry
-Nie wiem.Nikt się nie odzywał.- no i znowu mój telefon. Powtórzyłam czynność.
-Hallo? - cisza. - Halo?- powiedziałam już nieco głośniej- Takie żarty to..- zaczęłam jednak ktos mi przerwał
-Jak samopoczucie?- usłyszałam
-Z kim rozmawiam?- wstała i odeszłam kawałek od chłopaków. Harry i Zayn zrobili to samo.
-A czy to takie ważne? Równie jak siostra zadajesz zbędne pytania.
-Czego ode mnie chcesz?- burknęłam
-Spotkać się. Dziś o 18   Starbucksie.
-Jestem zajęta. Nie mam ochoty cię widzieć Mike- starałam się być spokojna
-Masz być. I lepiej żebyś się nie spóźniła
-Bo co?- spytałam zadziornie
-Powiem krótko. Twoja siostrzyczka już dawno nie płaciła za czynsz. Trochę szkoda, by zostały jej jakieś blizny na tej ślicznej buźce. Nie sądzisz?
-Ty jesteś jakiś psychiczny- nerwowo odgarnęłam włosy
-Martwisz się o siostrzyczkę, dlatego uregulujesz jej rachunek.
-Chyba sobie śnisz!- krzyknęłam
-Nie zależy ci na Holly?
-Ile chcesz?
-500.
-Zwariowałeś? Nie mam tyle!
-To pożycz. Gówno mnie obchodzi co zrobisz. Pieniądze mają być. Do zobaczenia- chciałam coś powiedzieć, ale usłyszałam sygnały oznaczające koniec rozmowy.

-Czego chciał?- spytał Harry zaciskając pięści
-Niczego konkretnego- powiedziałam nie patrząc mu w oczy
-Zoe- dotknął mojego ramienia
-To nie twoja sprawa Harry- powiedziałam grzecznie i z nieco smutną miną wróciłam do chłopaków. Zayn i Harry jeszcze zostali zawzięcie o czymś dyskutując.
Gdy wszystko zjedliśmy i jeszcze odpoczęliśmy zaczęła dochodzić 16.
-Wracajmy już- powiedziałam spoglądając na Liama
-Gdzie ci się tak spieszy?- spytała Ruda, która siedziała na klatce piersiowej Louisa. Wiem, że to dziwnie brzmi, ale bez skojarzeń kochani. Po prostu zakład.
-Jestem zmęczona... i umówiona.
-Z Mike'm? -spytał Harry, który już od dawna się do mnie nie odzywał. Wszyscy spojrzeli na mnie zdziwieni.
-A nawet jeśli to co?- spytałam patrząc mu w oczy
-Zoe on jest niebezpieczny- powiedział Liam
-Nic mi nie zrobi- powiedziałam i zaczęłam iść w kierunku naszych samochodów. Reszta zrobiła to samo. Oczywiście Louis dalej musiał nieść rudą. No ale w końcu sam tego chciał. Mógł jej tego nie proponować. Usiadłam w samochodzie i opierając głowę o szybę zaczęłam myśleć skąd ja wezmę tyle kasy. Mam tylko jakieś 100 funtów. Muszę jechać do swojego domu i przeszukać skrytki mamy. Na pewno się nie obrazi, jak powiem na co wzięłam. W końcu sama na moim miejscu zrobiła to samo. Tylko oby była tam ta suma.
-Hej Zoe!- Mia pstryknęła mi palcami przed oczami i cmoknęła w policzek
-Pa- pomachałam jej. Niesamowite, jak ta podróż szybko minęła. Nie wiedziałam nawet kiedy tu dojechaliśmy. Byłam w kompletnym transie. Zawsze tak było, gdy intensywnie myślałam.
-Nie puszczę cię tam- powiedział Harry, gdy tylko ruda opuściła samochód.
-Nie masz nic do gadania
-Odpowiadam za ciebie
-Potrafię radzić sobie sama. A po za tym on mi nic nie zrobi
-Skąd masz tą pewność
-Mam. Zaufaj mi
-Czego on w ogóle od ciebie chce?
-Tego co zawsze- powiedziałam i już więcej żadne z nas się nie odzywało. Nie chciałam się z nim kłócić, ale lepiej żeby nie wiedział. Zaniosę Mike'owi dzisiaj tą kasę i da mi oraz Holly spokój na jakiś czas. Dobre i to, a poza tym nie ma innego rozwiązania. Jeśli mu nie dam tych pieniędzy może skrzywdzić siostrę. Ja ją kocham i nie pozwolę, by zrobił jej krzywdę. Muszę jej jakoś pomóc. Dopóki nie uda mi się namówić, by uciekła od niego będę starała jej się pomagać, jak tylko będę mogła. Gdy stanęliśmy przed domem chłopaków szybko wyszłam z auta trzaskając drzwiami. nic nie poradzę, że czasami mam takie humorki.
Pozostali członkowie zespołu czekali już przy drzwiach.
-Macie klucze?- spytał Liam
-Przecież Niall zamykał drzwi- odezwał się Zayn
-Ale zgubił- Payne uderzył blondyna w tył głowy. Reszta chłopaków zaczęła się po sobie rozglądać.
-Serio? Nikt nie ma? - załamał ręce Louis
-Ja mam- powiedziałam i zaczęłam grzebać w torebce.. Wszyscy dziwnie się na mnie popatrzyli. Ta moja torebka to chyba czarna dziura. Wysypałam całą jej zawartość na ziemię i w końcu znalazłam klucze. Schowałam resztę przedmiotów i włożyłam obiekt poszukiwać do zamka.
-To Zayn'a - powiedziałam wpuszczając ich do środka. W momencie  każdy znikł w swoim pokoju. Nerwowo spojrzałam na zegarek. No świetnie. Mam tylko godzinę. Nie mogę się spóźnić.
-O której masz się z nim spotkać? Idę z tobą
-Co? Nie ma takiej opcji! Idę sama! - krzyknęłam i pobiegłam do sypialni. Wyjęłam z torby moje oszczędności. Dokładnie 100 funtów. Westchnęłam i włożyłam je do portfela, w którym były zaledwie jakieś drobniaki. Brat wszedł do pokoju.
-Zoe przestań zachowywać się jak dziecko. Nie puszczę cię samej- mówił spokojnym głosem
-Idę się czegoś napić- cmoknęłam go w policzek i wyszłam zamykając za sobą drzwi. Wpadł mi do głowy pewien pomysł. Zapukałam do drzwi Zayna.
-Proszę- usłyszałam jego melodyjny głos. Lekko się wahając uchyliłam drzwi.
-O moja księżniczka. Co cię sprowadza?- uśmiechnął się i poklepał miejsce obok niego, na znak bym usiadła.
-Masz jakieś plany?- spytałam niepewnie
-Zapraszasz mnie na randkę?- zaśmiałam się
-Podwieziesz mnie do domu, a potem do Starbuksa.? -spytałam, na co chłopak zaczął się zastanawiać.
-Oj no proszę... To ważne- powiedziałam patrząc w te jego czekoladowe oczy
-Zgoda. Ale nie powiemy nic Harry'emu. Byłby nieźle wkurzony.
-Okej- pocałowałam go w policzek
-To ty poczekaj przy samochodzie, a ja się tylko przebiorę i zaraz przyjdę, zgoda?
-Jasne. Tylko jak ja ci to wynagrodzę?
-Pomyślimy- zaśmiał się, a ja po cichu opuściłam jego pokój, a później willę.

~~*~~
-To po co przyjechaliśmy tutaj?  Czego zapomniałaś?- chłopak spytał, gdy byliśmy już u mnie w domu. Usiadł na kanapie.

-Ymm..- zaczęłam coś wymyślać
-Jak nie chcesz to nie mów. Nie musisz.
-To nie o to chodzi, tylko ty od razu powiesz Harry'emu..
-Obiecuję, że nic mu nie powiem. Zostanie to między nami- mówił z jedną ręką na sercu
-Potrzebuję kasy- zaczęłam grzebać w szafce obok telewizora. Wyjęłam z niej szkatułkę i usiadłam obok chłopaka. A nich to! Było tam tylko 200 funtów. I skąd ja wezmę więcej?
-Cholera!- mruknęłam pod nosem.
-Ej- chłopak dźgnął mnie palcem w brzuch. W moich oczach zaczęły gromadzić się łzy.
-Co jest?- spytał nieco speszony i pozwolił sie w niego wtulić.
-Nie wystarczy- mówiłam dalej szlochając
-Pożyczę ci- powiedział poważnie dokładnie analizując mą twarz
-Nie. Nie mogę - kręciłam głową
-Jeśli to coś ważnego, to pożyczę ci. Ile potrzebujesz?
-Jeszcze 200, ale nie mogę od ciebie wziąć tych pieniędzy. To niezgodne z moją naturą
-Pożyczę ci, a ty jak będziesz miała to mi oddasz.
-Zayn nie. Jesteś dla mnie za dobry. Nie mogę cię tak wykorzystywać.
-Wcale mnie nie wykorzystujesz. Sam zaproponowałem, prawda?- odgarnął mój kosmyk włosów
-Obiecuję, że jak tylko będę miała to oddam
-Dam ci te pieniądze, ale musisz powiedzieć na co ich potrzebujesz
-W takim razie nie dziękuję- powiedziałam wycierając mokry policzek.
-Podobno to cos ważnego- droczył się ze mną
-No okej, ale jak powiesz Harry'emu to wydrapię ci oczy- pogroziłam mu palcem
-Obiecuję, że nie pisnę ani słówka
-Muszę zapłacić Mike'owi .
-Za co?- uniósł jedną brew
-Holly długo nie płaciła za czynsz, bo nie miała pieniędzy. Matka od pewnego czasu nic jej nie dawała.
-Nie musisz mu płacić za siostrę
-Muszę! On jej może coś zrobić! Gdyby jej się coś stało to byłaby moja wina!- łzy znowu napłynęły do moich oczu.
-Tylko nie płacz- mocno mnie do siebie przytulił i odbił swoje usta na moim czole.
-Proszę- wręczył mi banknot, na co ja obdarzyłam go może niezbyt dużym, ale za to szczerym uśmiechem.




W tym momencie mój telefon zawibrował, na znak, że dostałam sms'a. Szybko go przeczytałam i szybko chowając do go kieszeni wypchnęłam Zayna z domu. Zatrzasnęłam drzwi i bez słów wsiadłam do samochodu.
-Błagam cię pośpiesz się- wydukałam, a on tylko położył rękę na moim udzie.

~~*~~
-Nareszcie jesteś słońce- usłyszałam głos Mike
-Witaj- spojrzałam na niego.
-A ten co tu robi?- spytał, a ja się odwróciłam. Przecież prosiłam go, by został w samochodzie. Czy mnie nigdy nikt nie słucha?
-Spokojnie. Ja tylko dotrzymam wam towarzystwa- Malik usiadł i złapał mnie za rękę pod stołem. Poczułam jakby napływ odwagi.
-Masz to dla mnie?- spytał mój rozmówca
-Jaką mam pewność, że Holly nic nie jest?- spytałam
-Żadnej - cwaniacko się uśmiechnął. Podałam mu pieniądze.
-Za tydzień o tej samej porze i tyle samo- powiedział wstając
-Zwariowałeś?! Nie mam tyle!
-Jakoś znajdziesz. Masz rączki, to pracować możesz- wyszczerzył się i wyjął spod kurtki list.
-To od Holly. Do zobaczenia kochana- chciał mnie pocałować w policzek, ale ja się odsunęłam. Szybkim krokiem wyszedł, a ja natychmiast wtuliłam się w Zyna'a.
-To się nigdy nie skończy- wyszeptałam przez łzy. Malik nic nie mówił, tylko mocno mnie do siebie tulił. Potrzebowałam tego teraz. Może faktycznie popełniłam błąd nie mówiąc o tym Harry'emu. Dobrze, że chociaż Zayn jest tu ze mną. Nie wiem, co bym bez niego zrobiła.
-Wracamy do domu?- spytał bawiąc się moimi włosami. Ja tylko kiwnęłam głową i już po kilkunastu minutach siedziałam z całą piątką w salonie oglądając film i wyżerając popcorn Niall'a. Nagle poczułam wibracje telefonu. Nieco przestraszona szybko go wyjęłam.Jednak, gdy zobaczyłam od kogo go dostałam uśmiech natychmiast pojawił się na mojej twarzy.



No i ten tego.. oto 14 rozdział :) 
Jak waszym zdaniem się prezentuje? 
Chyba nie jest taki zły, co?



Jeśli jutro nie dodam kolejnego, to zapewne pojawi się w czwartek, albo piątek . 
No to chyba tyle, co do rzeczy, które chciałam wam przekazać. 


CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWACJA DLA MNIE=SZYBCIEJ NOWY ROZDZIAŁ 

sobota, 7 grudnia 2013

Rozdział 13 ,,A wydawałaś się grzeczną dziewczynką"

*Oczami Harry'ego*

Obudziłem się dość wcześnie, bo słońce dopiero wschodziło. Delikatnie obróciłem głowę i ujrzałem śpiącą brunetkę. Wiem, że się powtarzam, ale ona na prawdę słodko wygląda. Powoli wstałem z łóżka uważając by się nie obudziła. Podszedłem do kalendarza i złapałem się za głowę. Dziś ma przyjść Holly, a nic nie jest przygotowane. Z ciężkim bólem zacząłem budzić Zoe.
-Mia jeszcze pięć minut- wybełkotała, na co się zaśmiałem. Zwykle mówi się mamo, no ale najwidoczniej to ruda częściej robi jej pobudki.
-Zoe skarbie dzisiaj ważny dzień- starałem mówić się nie za głośno. Nie chciałem jej gwałtownie budzić. Powoli otworzyła oczy i przeciągnęłam się.
-Co jest?- spytała z wielkim uśmiechem
-Dzisiaj twoja siostra przychodzi na inspekcję- powiedziałem
-Że co?- krzyknęła- Czemu ja o tym nic nie wiem?
-Chciałem ci powiedzieć, ale wczoraj zamknęłaś się w pokoju.
-Yh.. Trzeba posprzątać i coś ugotować. O której ma przyjść która jest godzina?
-Będzie na obiedzie, a teraz jest szósta. 

*Oczami Zoe* 

-Ty obudź chłopaków, a ja się przebiorę- kiwnął głową i wyszedł. Podeszłam do szaf. Przez to, że tak długo byłam tu sama mogłam się spokojnie rozpakować. Wyciągnęłam czarne leginsy, ale nigdzie nie mogłam znaleźć jakiejś luźnej bluzki. Mam nadzieję, że brat nie będzie zły, jak pożyczę od niego koszulkę. Zwinnym ruchem ubrałam ją na siebie i wtedy ktoś zapukał do drzwi.
-Chłopaki już siedzą w kuchni i czekają na zadania. Ślicznie wyglądasz w mojej koszulce- uśmiechnął się i podszedł do mnie obejmując mnie w talii. Trochę się zmieszałam. Chyba to zauważył bo mnie puścił i łapiąc za rękę zaprowadził na parter.
-Okej chłopaki mamy bojowe zadanie- powiedziałam siadając na blacie kuchennym i biorąc do ręki jabłko
-O nie! Najpierw śniadanie- oburzył się Niall i podszedł do lodówki
-Nie mamy czasu- marudziłam
-On ma rację. Musisz coś zjeść, by zażyć leki- odezwał się lokaty.
-No dobra- teatralnie przewróciłam oczami
-Wy idźcie się przebrać, a ja zrobię śniadanie- powiedziałam zauważywszy, że siedzą tu w samych spodniach nieco zaspani. Lokers musiał ich siłą ściągnąć z łóżka. O dziwno, że żaden nie marudził.
-Pomogę ci- zaoferował się Zayn
-Nie ma takiej potrzeby. Poradzę sobie. No ruchy!- wrzasnęłam. Pobiegli na górę. Otworzyłam lodówkę. kompletne pustki. Nasz Irlandczyk musiał zgłodnieć w nocy. Na szczęście były jajka. Wyjęłam je i postanowiłam zrobić jajecznicę. Jeszcze nigdy tak dużo jej nie zrobiłam. Gdy już wszystko leżało na stole kolejno zaczęli się pojawiać chłopaki.
-Smacznego- powiedział z wielkim uśmiechem
-Co to za braja?- Louis uniósł brwi do góry
-Nie ważne co to, ważne że jedzenie- powiedział blondyn z pełną buzią.
-No a teraz..- zaczęłam mówić, gdy skończyli już jeść
-Leki- przerwał mi Harry i podał kilka tabletek.Skrzywiłam się, a oni wlepili we mnie te ich wielkie oczy. Gdy już wszystkie wylądowały w moim żołądku postanowiłam dokonczyć to co mówiłam.
-A więc trzeba posprzątać i coś ugotować.
-Ja gotuję!
-Nie! Ja!
-Ja!- zaczęli krzyczeć jeden na drugiego. Co im tak śpieszno nagle do gotowania? Czyżby bali się sprzątać?
-Cisza!- warknął lokaty
-No więc. Louis pójdzie po zakupy. Liam z Zayn'em ogarnie najpierw salo, a potem cały dom. Niall ty zajmiesz się łazienkami, a ja z Harry'm posprzątamy po śniadaniu i ugotujemy coś. Co wy na taki plan?
-Nie będę sprzątał łazienek!- oburzył sie blondyn
-Wieczorem zrobię ci budyń i kupię mnóstwo żelek- zrobiłam minę pieska.
-Ale misiów- powiedział
-Zgoda- uśmiechnęłam się- No na co czekacie?! Do roboty!- klasnęłam w dłonie, a oni rozbiegli się po domu. Został tylko Louis.
-To co mam kupić?- nareszcie jakieś sensowne pytanie
-Zrobię ci listę, a ty braciszku posprzątaj po śniadaniu- powiedziałam z cwaniackim uśmiechem i zaczęłam notować. Wtedy nagle do pokoju wparowała Mia.
-Co ty tu?- przeraziłam się
-Okno w kuchni macie otwarte.
-Świetnie, że jesteś. Pomożesz Niall'owi w łazience czy wolisz jechać z Lois'em na zakupy?
-Zakupy- powiedziała bez zastanowienie. Podałam chłopakowi listę potrzebnych rzeczy, bo bałam się że moja roztrzepana przyjaciółka mogłaby ją zgubić.
-Tylko się pośpieszcie a i po drodze zajedźcie też do kwiaciarni po tulipany
-Po co?
-Do flakonu na stół?- odpowiedziałam mu również pytaniem
-Okej- pomachali mi i wyszli. Szybko dołączyłam do Harry'ego który właśnie kończył wkładać naczynia do zmywarki.
-Co gotujemy?- spytał, gdy tylko mnie zobaczył
-Krem z brokułów, szaszłyki i jak wystarczy czasu to babeczki, no a jak nie to pewnie jakiś krem- wyrecytowałam
-Jak ty to tak w szybkim czasie wymyśliłaś? No i udało ci się zagonić chłopaków do sprzątania. Gratuluję- podniósł kąciki ust, przez co na jego policzkach pojawiły się te seksowne dołeczki.
-Skoro mamy trochę czasu to podlej kwiatki, a ja posprzątam twoją sypialnię, bo na pewno będzie ją chciała zobaczyć
-Naszą- uśmiechnął się cwaniacko
-Lepiej nie mów tak przy niej- skarciłam go i pobiegłam na górę
~~*~~
Prawie wszystko już było gotowe. Bez pomocy rudej na pewno nie zdążylibyśmy na czas. Niestety musiała już iść. Ostatnio jej mama coraz bardziej jej pilnuje. Przynajmniej tak się tłumaczy. 
-Z Harry'm upiekliśmy babeczki. Udekorujcie je jakoś tak ładnie, a ja ułożę wszystko na stole- wydałam piątce chłopaków polecenie i zabrałam się za układanie kwiatów w wazonie. Muszę przyznać, że te kwiaty są na prawdę i jest ich strasznie dużo. Louis tłumaczył się, że nie wiedział ile kupić, więc kupił wszystkie. Rozumiecie? Wszystkie. Nie ważne jaki kolor. Nie mam pojęcia, gdzie ja je wszystkie dam. Cicho westchnęłam. Kilka ułożyłam w jadalni i salonie. Potem zaniosłam jednego do kuchni. Tak na prawdę to chciałam sprawdzić tylko, jak radzą sobie chłopaki. Szło im całkiem całkiem. Choć gdyby nie Liam pewnie wszystko było by brudne przez krem albo lukier. Została mi jeszcze spora część kwiatów. Uformowałam je w bukiet i zawiązałam wstążką. No powinno być dobrze. Poprawiłam jeszcze na stole sztućce i poszłam do chłopaków.
-Dobra robota!- pochwaliłam ich
-Po prostu chcemy żebyś z nami została- uśmiechnął się Payne
-Ja też chcę z wami zostać. No ale teraz to musicie się przebrać. Ja tu ogarnę kuchnię, a wy idźcie. A i pamiętajcie, że robiliście wszyściutko sami- zaśmiałam się i puściłam im oczko. Wszyscy posłusznie opuścili pomieszczenie. Dobrze, że Holly przyjdzie bardziej na kolację niż obiad. Dzięki temu zdążyliśmy wszystko dokładnie przygotować. Zmywając naczynia poczułam czyjeś ręce na biodrach.Na mojej twarzy pojawił się szeroki uśmiech
-Harry jestem zajęta- powiedziałam nie odwracając się
-To nie Harry- poznałam ten głos. To był Zayn.
-A co ty tu robisz?- zdziwiłam się
-Pomyślałem, że ja dokończę a ty pójdziesz się przebrać- przeanalizowałam jego wygląd. Miał na sobie czarne rurki i czerwoną koszulę w kratkę. Posłałam mu uśmiech i pobiegłam na górę zostawiając go samego. Gdy weszłam do pokoju zobaczyłam Harry'ego w samych bokserkach. Szybko zakryłam ręką oczy.
-Nie wygłupiaj się- zaśmiał się i ściągnął moją rękę.
-Musisz się przyzwyczaić, bo my często chodzimy tak po domu- zaśmiał się
-Nie skomentuję tego- uśmiechnęłam się i wyciągnęłam z szafy ubrania, które miałam założyć, po czym skierowałam się w stronę łazienki.
-A i ta czarna koszula będzie lepsza- powiedział widząc, że nie może się zdecydować. Rozbawiło mnie to trochę i by się nie roześmiać weszłam do łazienki.
Przebrałam się w to 

Poprawiając makijaż usłyszałam dzwonek do drzwi. Westchnęłam i powoli opuściłam pomieszczenie. Zeszłam po schodach i ujrzałam nerwowo podchodzącego z kwiatami do drzwi lokatego. Nie wiem czemu się tak tym przejmuje. W końcu moja siostra nie gryzie. Otworzył drzwi. Do środka weszła dobrze mi znana blondynka. 

-Cześć siostrzyczko- wyszczerzyłam się
-Hej młoda- cmoknęła mnie w policzek
-Ym.. to dla ciebie- Harry podał jej kwiaty, na co ona się uśmiechnęła.
-Nie denerwuj się tak złotko, bo jeszcze zapomnisz o oddychaniu- zaśmiała się, na co on lekko speszony tylko się uśmiechnął.
-Chłopaki mamy gościa! - krzyknął a po schodach zbiegła pozostała część lokatorów.
-Ty jesteś Holly, tak? Ja to Liam- brunet ucałował jej dłoń, co chyba jej zaimponowało.Spokojnie analizowałam całą sytuację modląc się, by nie powiedzieli czegoś głupiego.
-Louis-powiedział i powtórzył to co jego poprzednik. kolejno się jej przedstawili, po czym Styles zaprosił ją do jadalni i zaczął podawać jedzenie.
-No nawet nie takie złe- powiedziała kosztując
-Też tak uważam- odezwał się blondyn z pełną buzią. No nie! Teraz to się zacznie! Zaraz pewnie powie, że brak im manier! Yh.. Wiedziałam, że zawsze coś musi się nie udać!
-Kto to gotował?- spytała nadal się uśmiechając
-Ja- powiedział Payne
-Gratuluję talentu. śliczne kwiaty, dzięki Zoe, że tak się postarałaś- nagle jej uśmiech znikł z twarzy.
-Nie wiem o czym mówisz
-Oj no proszę... Trochę to dziwne, że są tu moje ulubione dania i kwiaty
-Ja nawet nie wiedziałam, ze masz zamiar tu przyjść. Chłopaki byli bardzo tajemniczy i nie chcieli powiedzieć kto ma nas odwiedzić- mówiłam spokojnie. Odwagi dodawał mi brat, który trzymał mnie pod stołem za rękę.
-No niech ci będzie- uśmiechnęła się cwaniacko i dokończyła jedzenie. Mam nadzieję, że pozwoli mi tu zostać. Z resztą co ja mówię? Ona nie decyduje o mnie. W końcu jestem już pełnoletnia. Nie może mi mówić co mam robić. Mimo to jednak boję się, że zadzwoni do mamy, albo co gorsza do babci. Pewnie pomyślicie co w tym takiego złego. Powiem wam. Między moją mamą, a jej teściowa nie za dobrze się układa. Ma do niej pretensje o to, że próbuje ułożyć sobie życie. No i dalej obwinia ją o śmierć mojego ojca. Takie tam rodzinne kłótnie. Dlatego dzisiejszy wieczór musi być idealny. I oby taki był.
-To może Harry oprowadzisz mnie po domu?- spytała. Nieźle się przestraszyłam. Mają zostać sami? Tylko nie to.
-Jasne- czarująco się uśmiechnął i zaprowadził ją na górę. Chłopaki odetchnęli i skierowali się do salonu. Zayn podszedł do mnie i mocno przytulił.
-Jest okej- szepnął, a ja nic nie odpowiadając cmoknęłam go w policzek.
-Posprzątam- powiedział i zaczął zbierać talerze
-Pomogę ci- zaczęłam robić to co on
-Nie trzeba. Idź do salonu i odpocznij
-Muszę się czymś zająć, bo zwariuję z tych nerwów- Byłam okropnie ciekawa co teraz robi Holly. mam nadzieję, że nie przesłuchuje lokersa. W końcu chyba jej się podobało. Usłyszałam dzwonek do drzwi
-Otworzę- powiedział i chwyciłam za klamkę. 

Moim oczom ukazał się chłopak siostrzyczki. Co on tu robi?
-Witaj Zoe- cwaniacko się uśmiechnął
-ymm.. Wejdź- otworzyłam szerzej drzwi
-Jest tu Holly?- przycisnął mnie do ściany
-Puszczaj!- wyrwałam mu się
-Odpowiedz!
-Jest z naszym bratem na górze- spojrzałam mu prosto w oczy. Jakoś tak dziwnie się świeciły. Był zły, a co za razem idzie agresywny. Już nie raz uderzył moją siostrę, później ją przepraszał, a ona jak zwykle mu wybaczała.
-Zawołaj ją!- krzyknął
-Ejejej! Może grzeczniej- w korytarzu pojawiła się czwórka chłopaków
-Nie spodziewałem się, że mieszkasz z tyloma facetami. A wydawałaś się grzeczną dziewczynką- uśmiechną się ironicznie
-Nie twój interes- burknęłam, ale pożałowałam tego, bo złapał mnie za nadgarstek, co nie ukrywam trochę zabolało. Zayn natychmiast zareagował i chciał go uderzyć.
-Nie warto- pokręciłam głową i wyrywając się odciągnęłam Zayn'a.
-Holl!- krzyknęłam, a ona po chwili pojawiła się na dole z Harry'm. Miała bardzo dobry humor, lecz gdy zobaczyła swojego chłopaka natychmiast się zmienił. Uśmiech znikł z twarzy, a w oczach pojawił sie tak jakby strach. 
-Cześć kochanie- wydukała
-Wracamy do domu- pociagnął ją za rękę tak mocno, że aż złamała obcas.
-Zostawiłam torebkę w jadalni. Poczekaj chwilkę- delikatnie się uśmiechnęła i ze spuszczonym wzrokiem poszła do jadalni. Ruszyłam za nią.
-Nie musisz do niego wracać. Możesz zostać tu, albo wprowadzimy się do naszego domu- mówiłam po cichu
-Nie mogę.
-On się nad tobą znęca. Myślałaś, że makijażem zakryjesz ten siniak pod okiem.
-nic nie rozumiesz. Musze wrócić
-Nic nie musisz. Zostań. Chłopaki go wygonią.
-Nie będę was narażać, a szczególnie ciebie. Proszę nie dzwoń do mnie. Jak będę mogła sama to zrobię. Uważaj na siebie- pocałowała mnie w czoło i kulejąc wyszła.
-No nareszcie słońce- objął ja w tali, na co ta się lekko skrzywiła.
-Pożegnaj się z przyjaciółmi- wysyczał przez zęby, na co ta ze sztucznym uśmiechem nam pomachała. Ciągnąc ją za rękę wyszli, a ja natychmiast wtuliłam się w Zayn'a.
-Dziękuję, że chciałeś mi pomóc- szepnęłam mu do ucha.
-Zoe kim był ten facet?
-To 'chłopak' mojej siostry- powiedziałam rysując palcami cudzysłów.
-Trochę dziwny- skrzywił się Liam
-Co o nim wiesz?- spytał Harry
-Wiem tyle, że ma na imię Mike i jeździ motorem. A i jeszcze potrafi porządnie uderzyć- skrzywiłam się
-On cię kiedyś...?- spytał Zayn
-Raz, może dwa- wzruszyłam ramionami
-Zabiję sukinsyna!- krzyknął Harry i już chciał za nimi pobiec, ale na szczęście zatrzymał go Louis.
-Mi nic nie jest. Martwię się tylko o Holly. Już nie raz wylądowała u nas w ciężkim stanie- powiedziałam ze łzami w oczach.
-Dlaczego od niego nie odejdzie?- spytał blondyn
-Nie wiem- mówiłam drżącym głosem.
-Idę się położyć- szepnęłam Harry'emu na ucho i pobiegłam do sypialni. Nie miałam ochoty nawet szukać piżam. Ściągnęłam tylko ubrania i położyłam się na łóżku. Martwiąc się o siostrę i myśląc jak mogłabym jej pomóc zasnęłam. Może jutro uda mi się coś lepszego wymyślić. 



Tak wiem, że głupi ten rozdział, ale nie miałam za bardzo weny.
Ostatnio coraz mniej pomysłów przychodzi mi do głowy.
 Mimo to staram się jednak pisać.
Mam nadzieję, ze ta część nie jest najgorsza, a jeśli jest, to przepraszam, że musieliście ją czytać. 
Mogę wam tylko obiecać, że postaram się by następna była lepsza.

Mam też do was prośbę.
Chciałabym, żebyście wzięli udział w ankiecie po prawej stronie. Bardzo mi na tym zależy. 

Dodawajcie się też do obserwowanych, lub wpiszcie swój e-mail na którego będziecie dostawać wiadomości o nowych rozdziałach. (To wszystko znajduje się po prawej stronie --->)

No i jak zwykle :) 

CZYTASZ=KOMENTUJESZ=MOTYWACJA


środa, 4 grudnia 2013

Rozdział 12 ,,Lepiej gdzieś to schowaj"

*Oczami Mia*
Stałam przed pięknym wielkim domem. No muszę przyznać, że Harry dość nieźle mieszka. Tylko po co mu, aż taki duży dom? Delikatnie zapukałam do drzwi. Otworzył mi jakiś blondyn z kanapką w ręce.
-Przepraszam. Pomyliłam adresy
-Ty jesteś Mia?- spytał
-Tak- uśmiechnęłam się pogodnie
-Wchodź, bo Styles już odchodzi od zmysłów- zaśmiał się i zaprosił mnie do środka. Zdjęłam mój płaszczyk i poszłam za nim do salonu.
-Nareszcie jesteś- krzyknął lokaty, gdy mnie zobaczył i mocno przytulił
-Jak mnie natychmiast nie puścisz, to cię ugryzę- mówiłam śmiertelnie poważnym tonem.
-Poznaj moich kumpli. To jest Liam, Zayn. Louis i Naill'a już znasz.
-Miło was poznać- uśmiechnęłam się czarująco
-Co z Zoe?- spytałam
-Zamknęła się w pokoju i nie chce wyjść- nerwowo podrapał się po głowie
-Co wy jej najlepszego zrobiliście?- spojrzałam na nich jak, na idiotów.
-No właśnie w tym sens, że nic- wzruszył rękami
-Zaprowadź mnie do niej- ruszyłam za loczkiem po schodach na piętro. Stanęliśmy na przeciwko ciemnych drzwi.
-Zoe? Jesteś tam?- krzyknęłam
-Mia?- zdziwiła się
-Wpuścisz mnie?
-A jesteś sama?
-Poczekaj chwilkę- krzyknęłam
-Harry idź na dół. Pogadam z nią i przyjdę- kiwnął głową i zbiegł po schodach.
-Możesz otworzyć- powiedziałam, a po chwili usłyszałam dźwięk przekręcającego się klucza. Powoli uchyliłam drzwi i weszłam do środka. Zoe siedziała na łóżku, a wszędzie walały się chusteczki.
-Serio?- spytałam z niedowierzaniem
-Musiałam się przeziębić- powiedziała zachrypniętym głosem. Wyglądała okropnie. Jej włosy były w kompletnym nieładzie, nos miała czerwony, a oczy podpuchnięte. Nie wspomnę o wypiekach na twarzy.
-Dlaczego siedzisz tu sama?- spytałam siadając na skraju łóżka
-Nie chciałam, żeby widzieli mnie w takim stanie. Doskonale zdaję sobie sprawę, jak wyglądam, gdy jestem chora- burknęłam i przykryła się kołdrą. Dotknęłam jej czoła. Było ciepłe.

-Gdzie masz termometr?
-Jest na szafce- wskazała ręką mebel. Szybko wzięłam urządzenie i zmierzyłam jej temperaturę.
-Ty jesteś nie poważna! 40 stopni! Do końca ci odbiło? Jak można być tak nie odpowiedzialnym!- zaczęłam po niej krzyczeć, a ona tylko spuściła wzrok i znów schowała się pod cieplutkim nakryciem.
-Zaraz wracam- burknęłam dalej zdenerwowana i zabierając ze sobą klucz zeszłam na dół. Już przy samych schodach dopadli mnie chłopaki
-I co z nią?- spytał Harry
-Masz. Lepiej gdzieś to schowaj- rzuciłam w niego kluczem
-Gdzie macie jakieś lekarstwa?- spytałam
-Co jej jest? - mulat spojrzał na mnie przenikliwym wzrokiem.
-Księżniczka zachorowała i nie otwierała wam drzwi, bo nie wyglądała najlepiej- wytłumaczyłam im to wszystko najkrócej, jak potrafiłam z dwóch powodów. Po pierwsze żeby wszystko zrozumieli, a po drugie nie chciałam tracić czasu na głupią paplaninę.
-To gdzie macie te lekarstwa?- ponowiłam pytanie
-Są tylko przeciwbólowe i na kaca- odezwał się jeden z nich.
-Yh...W takim razie nalejcie do miski zimnej wody i poszukajcie jakiejś gazy, albo czegoś tam. Ja zadzwonię po lekarza.- wyjęłam telefon i zaczęłam szukać numeru wujka. Nacisnęłam zieloną słuchawkę i po kilku sygnałach usłyszałam jego gruby, lecz przyjemny głos.
-Moja marchewcia do mnie dzwoni- zaśmiał się
-Nie zapomniałam o tobie- również się zaśmiałam
-Czego chcesz?- spytał. Dobrze wiedział, że bez powodu bym nie dzwoniła.
-Moja przyjaciółka jest chora. Mógłbyś przyjechać i ją zbadać?- powiedziałam słodziutkim głosem
-Jasne. Wyślij mi adres i za jakąś godzinę będę
-Ok- rozłączyłam się i zaczęłam szukać któregoś z chłopaków, by mógł wpisać adres. W końcu natknęłam się na jednego z nich.
-Y..Louis tak?-spytałam niepewnie
-Dokładnie- pokazał szereg swoich ślicznych białych ząbków.
-Muszę wysłać adres lekarzowi. Mógłbyś wpisać?- podałam mu telefon, a on kiwnął głową.
-Ten kolor, to naturalny?- zaczął bawić się moimi włosami
-Tak, a coś ci nie odpowiada?-spytałam jeszcze miłym głosem
-Nie. Tylko nie widziałem jeszcze nikogo, o tak intensywnie rudych włosach. Zupełnie, jak marchewka- gdy skończył mówić usłyszałam za swoimi plecami czyjś śmiech. Odwróciłam się i ujrzałam lokatego.
-Z czego się śmiejesz?-spytał Louis, a ja powoli zaczęłam rozumieć o co chodzi
-Współczuje ci stary- poklepał go po plecach
-Nie zapomnij dopisać go do swojej listy marchewko- skierował się do mnie
-Oczywiście, że nie zapomnę- zaczęłam się śmiać
-Już wszystko mamy- odezwał się blondyn, który nagle pojawił się w pokoju.
-No nareszcie- wzięłam od nich miskę z wodą.
-Harry i tylko Harry idziesz ze mną- powiedział stanowczym głosem, gdy zobaczyłam, że cała piątka podąża za mną. Trochę marudzili, ale w końcu i tak mnie posłuchali. Weszliśmy do pokoju, a Zoe na widok brata schowałam swoją twarz.
-Nie wkurzaj mnie!- burknęłam i ściągnęłam jej koc z twarzy. Kazałam jej się położyć. Namoczyłam gazę w zimnej wodzie i przyłożyłam do jej czoła. Zobaczyłam, że po całym ciele przeszły jej ciarki.
-Nienawidzę cię- powiedziała
-Jeszcze mi podziękujesz.
-Harry rób tak cały czas, a ja jednak poszukam jakiś lekarstw- wydałam chłopakowi polecenie i wyszłam z pokoju.

*Oczami Zoe*

No i moje ukrywanie nic nie dało. Skąd się tu w ogóle wzięła ruda?Domyślam się, że to sprawka braciszka.
-Dlaczego nie powiedziałaś, że jesteś chora?- spytał lokaty ze smutną miną uważnie mi się przyglądając
-Nie chciałam cię zarazić- odpowiedziałam
-Nie kłam- patrzył na mnie takim wzrokiem, jakby czytał w moich myślach
-Wyglądam okropnie. Nie chciałam, żebyś mnie widział w takim stanie- odpowiedziałam szczerze
-Oj głuptasie. Jesteś piękna, jak zawsze
-Nie musisz mnie okłamywać i prawić nie szczerych komplementów.
-Mówię prawdę- mocno mnie do siebie przytulił i pocałował w policzek. Kilkanaście minut później do pokoju wszedł gruby mężczyzna. Rozpoznałam w nim wujka Mia. Był lekarzem i wielokrotnie namawiał moją przyjaciółkę, by poszła w jego ślady, jednak ona zawsze odmawiała. Nigdy nie potrafiłam zrozumiec dlaczego.
-No i jak się czujesz mój Zozolu?-spytał przykładając mi rękę do czoła
-Bardzo dobrze- odpowiedziałam z uśmiechem
-Starałam się jej zbić gorączkę zimnymi okładami- odezwała się ruda
-I bardzo dobrze. Mądra dziewczynka- pochwalił ją, na co na jej twarzyczce zagościł delikatny uśmiech.
-Trzeba cię zbadać. Ściągnij koszulkę- wraz z Mia spojrzałam na Harry'ego.
-Harry?
-Tak? - spytał patrząc się na mnie
-No wyjdź w końcu bo nigdy jej nie zbada- krzyknęła Mia i wypchnęła go z pokoju. Z zewnątrz musiało wyglądać to komicznie.

~~*~~Pół godziny później
*Oczami Harry'ego*
-Podawajcie jej te leki trzy razy dziennie. I niech nie wstaje z łóżka. Ma odpoczywać.- powiedział doktor podając mi jakieś pudełka z tabletkami
-Dobrze. Przypilnuję- powiedziałem
-Mam taką nadzieję. Gdyby jej się nie polepszyło będę musiał zabrać ją do szpitala- mam nadzieję, że tylko nas straszył
-Mam nadzieję, że sobie poradzicie. Wujek podwiezie mnie do domu, więc muszę już lecieć. Wpadnę jutro i was odwiedzę. Pilnujcie jej- odezwała się Mia i wraz z lekarzem wyszła z naszego domu. Odetchnąłem. Pomyślałem sobie, że Zoe może być głodna. Szybciutko zrobiłem gofry i wraz z tabletkami i ciepłą herbatą poszedłem do sypialni. Brunetka, jako że czuła się już lepiej wyszła na balkon. Ja chyba osiwieję! Z nią to jak z dzieckiem! Szybko wziąłem ją na ręce i położyłem na łóżku.
-Ej!- powiedziała z wyrzutem
-Jesteś chora. Masz odpoczywać.
-Czuję się już lepiej, a po za tym mi się nudzi- usiadłam zaplatając nogi. Podałem jej tacę z jedzeniem i usiadłem obok niej.
-Co powiedz na to, żebyśmy pooglądali jakiś film?-spytałem
-Wybacz, ale nie mam ochoty. Jestem śpiąca, bo w nocy nie mogłam spać
-Jasne. To dobranoc- pocałowałem ją w czoło
-A zaśpiewasz mi kołysankę?- spojrzała na mnie tymi swoimi błyszczącymi oczami. Wtuliła się we mnie, a ja zacząłem nucić piosenkę, którą zawsze śpiewała mi mama. Po chwili jej oczy zamknęły się. Zasnęła. Tak słodko wyglądała. Nie chciało mi się wstawać. Przykryłem nas kocem i również zasnąłem.



No i oto kolejna część :) 
Mam nadzieję, że wam się podoba. 
Za wszelkie błędy przepraszam, bo chciałam napisać jak najszybciej. 


CZYTASZ=KOMENTUJESZ=WIĘKSZA MOTYWACJA=SZYBCIEJ NOWY ROZDZIAŁ 

poniedziałek, 2 grudnia 2013

Rozdział 11 ,,Zoe nie jest ważna"

**Oczami Harry'ego**

Gdy skończyłem rozmawiać z Holly spojrzałem na Zoe. Tak słodko spała, że nie chciałem jej budzić. Nic mi się nie stanie, jak raz prześpię się na kanapie. Pocałowałem ją w czoło, na co na jej twarzy zagościł delikatny uśmiech. Tak uwielbiam, jak jest wesoła i szczęśliwa. Chciałbym jej jakoś poprawić humor. Jutro gdzieś ją zabiorę, a na razie pora spać. Zabrałem swoje rzeczy i zszedłem na dół do salonu. Chłopaki zaczęli się śmiać, gdy zobaczyli, że kładę się na kanapie.
-Czyżby księżniczka cię wygoniła Harry'usiu?
-Księżniczka już śpi i ani mi się ważyć jej obudzić. Przez nas miała ciężki dzień.
-Co chciała jej siostra?- zainteresował się Zayn
-Chciała, by Zoe z nią zamieszkała.
-Ale chyba się na to nie zgodziłeś- popatrzyli na mnie wytrzeszczonymi oczami. Mimo wszystko zżyli się z brunetka i chyba nawet ją polubili.
-Nie za bardzo miałem co do gadania. W końcu nasza Zoe jest już pełnoletnia.
-Ale zostaje z nami?
-Po jutrze mamy mieć inspekcję. Jak wszystko będzie okej to zostaje, a jak nie to zamieszka z Holly.
-Liam trzeba posprzątać- powiedział Louis, a wszyscy zaczęli się śmiać
-Niall musisz coś ugotować- zaśmiał się Liam
-Louis musisz zabawić siostrzyczkę naszej Zoe. Nie może się czuć samotna- wszyscy się zaśmiali.
-Ej chłopaki a teraz cos ważniejszego.- zaczął Liam
-Twierdzisz, że Zoe nie jest ważna?
-Tego nie powiedziałem. Dzwonił Paul. Jutro mamy być u niego w gabinecie. Trzeba jakoś sprostować to wszystko, co dzisiaj się ukazało. Dlatego będziemy mieć jakiś tam wywiad i mamy uzgodnić im co powiemy. To chyba nie jest dobry pomysł, by pismaki dowiedziały się, że będziesz jej bratem. Nie dali by spokoju jej i jej rodzicom.
-Masz rację. O której mamy u niego być?
-O 10 także spać chłopaki!- krzyknął, a wszyscy bez marudzenia wykonali polecenie.

Rano obudziły mnie wrzaski chłopaków. Podniosłem powieki i zobaczyłem, że stoją nade mną z flamastrem i telefonem.
-Serio?- zapytałem
-Nie mogłeś spać dłużej?- Louis zrobił minkę małego dzieciaka, któremu nie wyszedł żart.
-Która godzina?
-Już po 9. Zbieraj się królewiczu- zaśmiał się irlandczyk
-A gdzie Zoe?
-Jeszcze chyba śpi- odpowiedział Liam
-To ja idę się ubrać- powiedziałem i wolnym krokiem ruszyłem w stronę mojej sypialni. Gdy nacisnąłem klamkę, okazało się, że drzwi są zamknięte.

-Zoe?!- spytałem
-Tak?- usłyszałem jej cichutki głos
-Możesz otworzyć?
-Nie mogę
-A dlaczego?
-Bo tak.
-Ale ja się muszę ubrać i z resztą ty też. Musimy jechać do naszego menadżera.
-Nigdzie nie jadę.
-No skoro nie chcesz. Ale chociaż mnie wpuść, bo przecież nie pojadę w samych bokserkach- zaśmiałem się
-Pożyć coś od chłopaków, bo ja nie zamierzam ci otworzyć
-Zoe nie wygłupiaj się. Obraziłaś się na mnie? Zrobiłem coś nie tak?- porządnie zacząłem się głowić. Nic jednak nie przychodziło mi do głowy. Czyżbym lunatykował w nocy?
-nie Harry. To nie twoja wina. Po prostu chcę być sama.
-Ale przecież wystarczy, że podasz mi jakieś spodnie i koszulę.
-Harry nie mogę ci otworzyć tych drzwi
-Chcesz żebym je wyważył?
-Po pierwsze nie dasz rady, a po drugie wtedy śmiertelnie się na ciebie obrażę.
-Zoe to nie jest śmieszne. Proszę otwórz. Spieszę się.
-Gdyby ci się naprawdę spieszyło pożyczyłbyś coś sobie i już dawno siedział na tyłku w samochodzie. Nie rozumiesz, że nie mam zamiaru otworzyć?
-Yh... Później o tym poważnie pogadamy- westchnąłem i zbiegłem do salonu
-Ty jeszcze nie gotowy?- spytał nie co wkurzony Payne
-Czyżby królewna nie chciała cię wpuścić?- zaśmiał się Niall
-A żebyś wiedział. Nie wiem, co ją ugryzło. Któryś z was musi mi coś pożyczyć- powiedział i kolejno studiowałem wyrazy ich twarzy
-Chodź. W końcu nie pojedziesz w samych bokserkach.- burknął Louis i pociągnął mnie za ramię w stronę schodów.

~~*~~
-Do cholery! Zoe to nie jest śmieszne!- znów dobijałem się do drzwi. Minęły już cztery godziny, a ona dalej nie miała zamiaru otworzyć.
-Masz rację- usłyszałem
-Nie mam już do ciebie siły- machnąłem ręką i dołączyłem do chłopaków, którzy grali na konsoli w jakąś tam grę.
-I co?Dalej tam siedzi?- spytał zmartwiony Liam
-I nie zanosi się, by wyszła.
-Pomyśl. Może zrobiłeś coś nie tak? Dziewczyny są dziwne i przez byle głupotę mogą się tak zachowywać.
-Kiedy nic mi nie przychodzi do głowy
-Może chciała się z tobą przespać, a ty uciekłeś do salonu- zaśmiał się Louis
-Myśl zanim coś powiesz- również się śmiałem. Co prawda marzyłem o tym, ale to tak bardzo, bardzo, bardzo głęboko w środku mnie. Wiedziałem, że póki co nie mam to liczyć.
-Ja z nią pogadam- zaoferował się Zayn, a ja wzruszyłem ramionami. Wątpiłem, że mu otworzy, ale nie zaszkodzi spróbować.

**Oczami Zayn'a**
Nie mogłem siedzieć bezczynnie i słuchać jak oni o niej rozmawiają. Gdzieś w głębi czułem, że to moja wina. W końcu to ze mną po raz ostatni rozmawiała. Ale nie żałuje tego, co jej powiedziałem.
-Ja z nią pogadam- powiedziałem i spojrzałem na lokatego.Wzruszył ramionami. Uznałem to za zgodę i szybko pobiegłem na górę. Oparłem się o ścianę.
-Zoe?
-Co?- ledwo usłyszałem. Mówiła bardzo po cichu.
-Co robisz?
-Czytam książkę
-Mogę wejść?
-Nie
-Chciałbym z tobą porozmawiać.
-No to słucham
-Ale tak trochę głupio przez drzwi
-Mi tam nie przeszkadza
-Jesteś na mnie zła, obrażona, albo...?
-Nie. Zayn to nie ma nic wspólnego z tobą
-No to o co chodzi?
-Nic takiego
-Mi możesz powiedzieć. Obiecuję, że nie wygadam chłopakom
-Zayn to na prawdę nic takiego.
-Skoro nie chcesz powiedzieć, to nie. Nie naciskam. A powiedz chociaż ile jeszcze masz tam zamiar siedzieć?
-Tak długo, jak będzie trzeba
-A co będziesz jeść?
-Zrobiłam sobie zapasy, gdy was nie było.
-Zoe, ale nie możesz ...
-Proszę... chcę pobyć sama
-No okej, ale jak coś to krzycz- powiedziałem i wolnym krokiem niezbyt zadowolony zszedłem do chłopaków. W sumie to nic takiego się nie dowiedziałem. Ulżyło mi jednak, że nie chodzi o mnie. Przecież by mnie nie okłamała, prawda?
-I jak?- spytał lokaty wpatrując się we mnie
-I nic. Wiem tyle, że czyta książkę.
-Jak długo będzie tam siedzieć?
-Jak długo będzie trzeba.

**Oczami Harry'ego**
-Dobra koniec tego. To trwa za długo!- wyjąłem telefon Zoe z kieszeni i zacząłem grzebać w kontaktach.
-Do kogo dzwonisz?- spytał, jak zwykle ciekawski Irlandczyk
-Do jej przyjaciółki- domyśliłem, się że MArchewcia to Mia i nacisnąłem zieloną słuchawkę.
-Cześć dziubku. Jak ci idzie romansowanie z lokatym?- usłyszałem w słuchawce i o mało nie wybuchnąłem śmiechem
-Cześć Mia
-Czemu dzwonisz z jej telefonu?!- wrzasnęłam na mnie. Domyślam się, że była nieco skrępowana tą sytuacją.
-No widzisz mamy mały problem
-Coś się jej stało?
-Nie, to znaczy chyba nie
-Że co? Zaraz u niej będę
-Mia, ale jesteśmy u mnie. Pewnie nie wiesz, że od wyjazdu mieszka ze mną
-No nie pochwaliła się. Zołza jedna. Gdyby nie telewizja nie wiedziałabym, czy jeszcze w ogóle żyje. Dobra wyślij mi numer sms'em i zaraz będę- powiedziała i nie czekając na odpowiedź rozłączyła się. Rudowłosa to nasz jedyny ratunek. Szybko wpisałem adres i wysłałem. Teraz pozostaje już tylko czekać....



Haha :D Udało mi się jeszcze dziś napisać:) Może nie za długie, ale zawsze coś :)
Chciałam się jakoś odwdzięczyć za te wasze miłe komentarze. Czytam je wszystkie i ona na prawdę dają kopa do pisania.
Gdy zakładałam tego bloga nie sądziłam, że ktoś to w ogóle będzie chciał czytać, a tu taka milutka niespodzianka.

  Co sądzicie o tym rozdziale? Chyba nie jest aż tak źle, co? 
Jak myślicie, dlaczego Zoe zamknęła się w pokoju? :P 

CZYTASZ= KOMENTUJESZ=WIĘKSZA MOTYWACJA= SZYBCIEJ NOWY ROZDZIAŁ 

Rozdział 10 ,,I jak zwykle muszę się za was tłumaczyć"

Spacerowałam z Joshem uliczkami parku. Gdy zatrzymaliśmy się obok fontanny, o mało do niej nie wpadłam. Gdyby nie chłopak ten tłum dziewczyn wepchnąłby mnie do wody. Zaczęłam się rozglądać i zobaczyłam je zgromadzone w wielkim kółku obok kogoś. Zaciekawiona podeszłam w tamtą stronę, ciągnąc za sobą mojego towarzysza. Ciężko było mi jednak cokolwiek zobaczyć, więc poprosiłam go, by wziął mnie na barana. Oczywiście się zgodził i już po chwili wiedziałam przez kogo takie zamieszanie. Nerwowa zaczęłam przedzierać się przez tłum fanek, aż w końcu stanęłam na przeciwko Zayn'a.

-Możesz mi powiedzieć, co ty tu robisz?! Śledzisz mnie?!- zaczęłam krzyczeć. Byłam okropnie wkurzona.
-Nie. Wyszedłem tylko na spacer.
-I ja mam w to uwierzyć?! Harry ci kazał iść za mną?!
-Zoe, spokojnie. - próbował mnie uspokoić.
-Traktujecie mnie jak dziecko! Potrafię o siebie zadbać!- dalej wrzeszczałam
-Zoe, ale to nie tak- próbował sie tłumaczyć
-A jak?!
-Zoe proszę cię przestań. Nie rób scen.
-Mam nie robić scen?! nie denerwuj mnie jeszcze bardziej! Te twoje fanki o mało nie wepchnęły mnie do fontanny!
-Zoe możemy porozmawiać w domu?
-Myślisz, że dalej będę z wami mieszkać?! Mylisz się. Wracam do siebie- nie czekając na odpowiedź. Ruszyłam przed siebie. Mulat jeszcze mnie wołał, ale na szczęście fanki wzięły go w ostrzał pytań i nie pozwoliły mu się ruszyć. Już przy wyjściu z parku dopadł mnie i Josh'a jakiś dziennikarz.

-Przepraszam! Mógłbym z panią chwilę porozmawiać?!- krzyczał z daleka, a ja wzruszyłam ramionami
-Jesteś dziewczyną Zayn'a?
-Nie- odpowiedziałam spokojnie, choć było mi bardzo ciężko. Jeszcze nikt nie wyprowadził mnie tak z równowagi.
-Skąd go znasz?
-Brat mi go przedstawił- nie zamierzałam kłamać, ale miałam zamiaru dłużej rozmawiać z tym pismakiem, więc szybko z wsiedliśmy do taksówki, która już na nas czekała.
-Łał. Masz ciekawe życie- zaśmiał się mój towarzysz
-To wszystko przez mojego brata- westchnęłam
-Jutro będziesz w telewizji, internecie i każdej możliwej gazecie- zaśmiał się
-Matka mnie zabije- westchnęłam i podałam kierowcy adres.

~~*~~
-Harry!- krzyknęłam, gdy tylko weszłam do domu chłopaków.
-Coś się stało?- podbiegł do mnie zdenerwowany
-Dzwoniła do mnie Mia. Włącz telewizor- starałam się być spokojna
-Ej Naill, wiadomości - powiedział do blondyna, który trzymał w ręce pilota
-Ale..- chciał coś powiedzieć
-Naill!- warknęłam, a wszyscy popatrzyli się na mnie zdziwieni. No tak. Jeszcze nie wiedzą, jak zachowuję się, gdy jestem wkurzona.
-Okej już- powiedział i szybko przełączył.
-Dzisiaj w parku miała miejsce dość pikantna scena. Nie jaka Zoe Vergana, która już wcześniej była widziana z Zayn'em Malik'iem zrobiła mu nie złą awanturę. Jak donoszą nasze źródła przyczyną sprzeczki pary była scena zazdrości gwiazdora, który śledził swoją ukochaną podczas jej spaceru z Joshem Miltonem, który jest jednym z najlepszych modeli w mieście. Jeszcze nie dawno szara myszka, teraz zaczęła obracać się w towarzystwie samych gwiazd. Gdy została zapytana czy dalej jest z Zayn'em spokojnie zaprzeczyła. Czy to koniec ich związku? Fanki młodego muzyka na pewno by to ucieszyło. Nie przepadają raczej za brunetką. Na portalach społecznościowych pojawiło się wiele grup antyfanek Zoe . Twierdzą, że kompletnie do siebie nie pasują. Czy mają rację? Więcej wiadomości na ten temat już jutro. Specjalnie dla was, mówił Kevin Clark.
-Co to miało być?- spytał się mnie Harry
-Jakbyś nie wiedział. To ty mu kazałeś za mną iść?- chciałam się upewnić
-Nie. Sam wyszedł. Podobno na szluga.- bronił się
-To prawda?- skierowałam swe słowa do Liam'a
-Tak- powiedział pewny
-Harry lepiej będzie, jak wrócę do siebie. Nie chcę być codziennie w mediach- mówiłam ze łzami w oczach. Powoli moja złość przemieniała się w smutek. Zachowywałam się tak tylko dlatego, że nie lubię być w centrum uwagi, a przez tego idiotę byłam.Wolę w ciszy siedzieć w pokoju, niż oglądać siebie w mediach. Nie mam pojęcia po co w ogóle zgodziłam się zamieszkać z chłopakami. Mam nadzieję, tylko że Holly mnie nie widziała. Brakuje mi jeszcze tylko wykładów z jej strony. Zadzwonił mój telefon.
-Pewnie znajomi chcą ci pogratulować- zaśmiał się Louis, a Harry skarcił go wzrokiem
-To Holly- powiedziałam przestraszonym głosem do brata
-Odbierz- zachęcił mnie i złapał za rękę, by dodać odwagi.
-Cześć Holly- powiedziałam miłym, lecz jednak nieco zdenerwowanym głosem
-Możesz mi powiedzieć, dlaczego widziałam cię w wiadomościach?
-Musiałaś się przewidzieć
-Zoe! Cholera, nie rób ze mnie idiotki! Co ty w ogóle wyprawiasz? I od kiedy ty masz chłopaka?
-Nie mam chłopaka- próbowałam jej wytłumaczyć, ale przerwałam jej wypowiedź, na co nie zareagowała najlepiej
-Chcę rozmawiać z Harry'm
-Nie ma Harry'ego- skłamałam, ale ona doskonale potrafiła to wyczuć, więc niestety się nie nabrała
-Zoe!

-No już- podałam słuchawkę Harry'emu.
-Tylko nie nagadaj głupstw. Nie chcę mieszkać u jej 'chłopaka'- spojrzałam na niego błagalnym wzrokiem, a on z uśmiechem kiwnął głową, wziął telefon i powędrował na górę, jak mniemam do swojej sypialni.
-Kim jest Holly?- spytał ciekawski Niall
-To moja starsza siostra- powiedziałam zagryzając dolną wargę. Znów rozbrzmiał się dzwonek telefonu. Tym razem do Liam'a.
-To Paul....I jak zwykle muszę się za was tłumaczyć- westchnął i wyszedł.
-Idę coś zjeść- powiedział blondasek i zniknął w kuchni
-Ja jestem umówiony z El. Narka - rzekł Louis. No i zostałam sama z Zayn'em. Mamy sobie dużo do wyjaśnienia.
-To wszystko przez ciebie!- zaczęłam
-Wcale nie- bronił się
-To po co mnie śledziłeś?!
-Wcale cię nie śledziłem.
-To co robiłeś w parku?
-Spacerowałem?
-Akurat za mną?
-Tak jakoś wyszło
-Myślisz, że jestem niedorozwinięta umysłowo?
-Martwiłem się o ciebie. Wyszłaś z jakimś facetem nie mówiąc kompletnie nic. Nawet kiedy wrócisz.
-Jestem pełnoletnia. Wiem, co robię.
-Nie rozumiesz, że się o ciebie bałem? Nie rozumiesz, że mi się podobasz i cholernie mi na tobie zależy?- przybliżył się do mnie i powiedział mi to prosto w oczy. Nie wiedziałam, jak mam się zachować. Nic nie mówiąc pobiegłam na górę do pokoju brata. Dalej rozmawiał z Holly. Po jego minie poznałam, że nie za najlepiej mu to wychodzi. Z resztą teraz to mi już wszystko jedno. Gorzej być nie może. Rzuciłam się na łóżko i zamknęłam oczy. Nie musiałam długo czekać, a po chwili odpłynęłam w piękną krainę snu. Chociaż w tym świecie jest wszystko, tak jak chcę.


Tak, wiem że rozdział jest beznadziejny, ale miałam jakąś blokadę. Kompletnie nie potrafię pisać. Wybaczcie, że musieliście to czytać. Nie działo się tu nic ciekawego. Obiecuję się poprawić. ;) 
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=WIĘKSZA MOTYWACJA DLA MNIE :D 

środa, 27 listopada 2013

Rozdział 9 ,,Co to za sekreciki?"

Obudziły mnie promienie słoneczne, które świeciły wprost na moją twarz. Musze powiedzieć bratu, by przesunął łóżko. Nie mam zamiaru być tak codziennie budzona. Podniosłam ociężałe powieki i kilka razy mrugnęłam, by przyzwyczaić się do światła. Rozejrzałam się po pokoju. Nigdzie nie było Harry'ego. Musiał już wstać. Ciekawe, która jest godzina. Leniwie zwlekłam się z łóżka i jakoś doszłam do biurka. Pochwyciłam szklankę z wodą i upiłam łyk. Zobaczyłam małą karteczkę. 'Nie chciałem cię budzić. Tak słodko spałaś. Jestem w salonie. Przyjdź, jak się obudzisz. ~H. ' Szybko pochwyciłam ubrania i przecierając oczy weszłam do łazienki.

**Oczami Harry'ego** 

-I jak przespałeś się z nią?- zadał już po raz kolejny pytanie Louis. Czy on nie rozumie po ludzku, co się do niego mówi?
-Nie. Nie przespałem się z nią- mówiłem poważnym głosem. Wszyscy myśleli, że odpowiedź będzie inna, bo wlepili we mnie swoje gały. No z wyjątkiem Zayn'a. Dobrze wiedziałem, że podoba mu się Zoe. Ale ona jest moja! To ja ją kocham!
-Oj no nie kłam. Dobra jest?
-Oczywiście, że jest dobra. A w dodatku bardzo miła, przyjacielska,...- zacząłem wymieniać jej pozytywne cechy. Z resztą i tak innych nie posiada. Jest po prostu idealna.
-Ale mi chodziło, czy jest dobra w łóżku- przewrócił oczami
-Słodko wygląda, gdy śpi- rozmarzyłem się
-O czym rozmawiacie?- usłyszałem jej cienki, piskliwy i delikatny głosik.
-Harry właśnie opowiadał nam o tobie- zaśmiał się Niall. Ja ich wszystkich kiedyś powystrzelam. Zawsze musza mi robić wstyd. Inaczej nie potrafią.
-Tak?  A co takiego mówił?- podeszła i usiadła mi na kolanach, po czym pocałowała mnie w policzek
-Dzień doberek- szepnęła mi na ucho, a po moim ciele przeszedł dreszcz
-Ej no co to za sekreciki? I co to za buziak? Czyżby podziękowanie za upojną noc?- wystrzelił Louis, a Zoe popatrzyła się na mnie dziwnym wzrokiem
-Byliście trochę za cicho, no ale może Harry nie nawalił- dokończył, a ja już nie wytrzymałem i rzuciłem się na niego. Zoe stała jak zamurowana, a chłopaki robili tylko zdjęcia.

 Dobrze wiedzieli, że i tak mu nic nie zrobię. To tylko taka zabawa. Gdy  w końcu wstaliśmy z podłogi, głośno się śmiejąc zacząłem szukać wzrokiem dziewczyny. Gdzieś zniknęła. Zayn'a także nie ma. Oj nie dobrze. Muszę ich znaleźć i to szybko. Pierwsze miejsce jakie odwiedziłem była kuchnia. Ujrzałem w niej Zoe siedzącą na blacie i mulata robiącego jej śniadanie. Że też wcześniej ja na to nie wpadłem! Ja nigdy nie myślę o niczym pożytecznym! Teraz to ja mógłbym robić jej śniadanie, a nie on. Yh..

**Oczami Zoe**
-Głodna?- spytał mnie Zayn, gdy wszyscy inni patrzyli jak Harry bije się z Louis'em.
-I to bardzo- zrobiłam smutną minkę
-Na co masz ochotę?- spytał, gdy usiadłam w kuchni na blacie
-Hmm.. może płatki- stwierdziłam
-O tu jesteś!- w drzwiach pojawił się mój braciszek.
-Martwiłeś się o mnie?- spytałam zadziornie
-Po prostu się stęskniłem- cwaniacko się uśmiechnął.
-Dzwoniła Mia i pozwoliłem sobie odebrać twój telefon
-Czego chciała?
-Zakupy, czy coś takiego
-Nie chcę mi się
-Ale raczej nie masz wyboru.
-Dlaczego?- zdziwiłam się
-No bo albo pojedziesz z nami do studia, albo z nią na zakupy. Co wybierasz?
-O której mam się z nią spotkać?- zaśmiałam się
-Za godzinę w galerii.
-Co? Ja nie zdążę
-Spokojnie. Zawiozę cię- uśmiechnął się loczek
-Idę się przebrać!- krzyknęłam
-EJ! A śniadanie?!- krzyknął za mną Zayn
-Potem- zbyłam go i szybko dopadłam torby z ubraniami. Nie chciało mi się jeszcze rozpakować. Wiem, że kiedyś będę musiała, ale straszny ze mnie leń.

~~~
-Zadzwoń jak skończysz, to przyjadę po ciebie- uścisnął mnie brat na pożegnanie
-Jasne, To do zobaczenia- cmoknęłam go w policzek i pobiegłam w stronę wejścia, gdzie czekała na mnie ruda.
-Nie ładnie się tak nie przywitać Styles!- krzyknęła moja marchewka, a on tylko machnął ręką i szybko wsiadł do samochodu, gdyż nagle ze wszystkich stron zbiegły się jak mniemam jego fanki.
-Idziemy?- spytałam lekko znudzona. Może to dziwne, ale nie przepadam za zakupami. Wolę siedzieć sama w pokoju. Nie jestem za bardzo rozrywkową osobą. Trochę ze mnie taka samotniczka.
-Co ty właściwie chcesz kupić?- spytałam, gdy weszłyśmy do pierwszego sklepu
-Sukienki dla nas!- pisnęła
-Jakaś okazja?

-Grzebałam trochę w internecie i natknęłam się na ten głupi zespół lokatego.
-No i co ciekawego wyczytałaś?
-Za kilka dni organizują wielkie przyjęcie. Z okazji nowej płyty, czy czegoś tam.
-Ale co to ma wspólnego z sukienkami?
-No bo oczywiście musi cię ze sobą zabrać.
-Nawet jeśli mnie zaprosi, to co z tego?
-A to, że ty postawisz mu warunek, że pójdziesz, ale ze mną- powiedziała z triumfalnym uśmiechem.
-Jesteś nienormalna-pokręciłam głową
-Oj nawet jeśli plan się nie uda, to zawsze możemy iść do jakiegoś klubu- zaczęła kręcić włosami. Ona zawsze tak dziwnie zachowuje się w miejscu publicznym. Bardzo często zastanawiam się, dlaczego w ogóle się z nią przyjaźnię. W końcu jesteśmy całkiem inne.
-O ta jest śliczna!
-O i ta też!- mówiła po kolei wskazując na każdą sukienkę. Po chwili cała obładowana poszła do przymierzalni. Zaczęłam rozglądać się po sklepie. Wybrała jeden z najdroższych. Ciekawe skąd weźmie na to pieniądze. W końcu wcale nie jest bogata. Znam dobrze jej sytuację rodzinną. Matka całymi dniami pracuje, a ojciec przepija wszystkie pieniądze. Brat wyprowadził się z domu, a ona biedna zostaje całymi dniami sama z ojcem alkoholikiem. Dlatego tak często przebywa u mnie w domu. Nasza przyjaźń zaczęła się tak, że tylko ja nie śmiałam się z jej koloru włosów i tylko ja ją w pełni akceptowałam. Ona natomiast dodaje mi odwagi. Jeśli nie wiem, co mam odpowiedzieć ona przejmuje inicjatywę i potrafi mnie bronić do upadłego. Fajnie jest mieć taką pyskatą przyjaciółeczkę.
Nagle mój wzrok zatrzymał się na wspaniałej czarnej sukience. Moje oczy aż zaświeciły.
-Jest piękna. Ładnie byś w niej wyglądała- usłyszałam za sobą głos dziewczyny. Nie spodziewałam się tego, więc aż podskoczyłam ze strachu.
-Przymierz ją- zachęciła mnie. Kiwnęłam głową i podeszłam w stronę manekina. Pierwsze co zrobiłam, to spojrzałam na cenę. Oh chyba będę musiała znaleźć jakąś inną. Nie stać mnie na tą. Wydałam już większość swojego kieszonkowego, a rodzicie nie zostawili mi zbyt dużo pieniędzy.
-Nie spróbujesz? -spytała ruda
-Za droga- wzruszyłam ramionami
-Ale chociaż ją ubierz- namawiała mnie
-To nie ma sensu, bo i tak nie mogę jej kupić. A ty wybrałaś coś dla siebie?
-Tak. Myślę, że ta będzie idealna. Idziemy do kasy?
-Jasne- kiwnęłam głową .

~~~~
-Ciągle się na ciebie patrzy- przekomarzała się ze mną marchewka, gdy po zakupach siedziałyśmy w pobliskiej kawiarni.
-Nie prawda- skarciłam ją wzrokiem
-No, ale musisz przyznać, że przystojny to on jest- zachichotała. Nie wytrzymałam dłużej i również zaczęłam się śmiać.
-Można się dosiąść?- usłyszałam męski głos i szybko podniosłam głowę. Gdy zobaczyłam chłopaka, o którym przed chwilą rozmawiałyśmy wytrzeszczyłam oczy, a Mia, która właśnie piła kawę zaczęła się krztusić.

-Proszę- przesunęłam się po chwili robiąc mu miejsce
-Jestem Josh, a wy?- spytał szeroko się uśmiechając
-Zoe, a to Mia - odezwałam się podając mu dłoń.
-To ja lecę. Brat po mnie przyjechał. Pa- cmoknęła mnie w policzek i wyszła. No ja ją kiedyś uduszę! Jak mogła mnie tu zostawić samą z nim?!
-Wiesz w zasadzie to ja też już muszę się zbierać
-Odprowadzę cię .
-Skoro chcesz - uśmiechnęłam się i po chwili wracaliśmy śmiejąc się głośno. Ludzie dziwnie się na nas patrzyli, ale co tam.
-To tutaj- zatrzymałam się pod domem chłopaków
-Nie zaprosisz mnie do środka?
-Nie za bardzo mogę. To dom brata, a on raczej nie będzie zachwycony z gościa
-Nadopiekuńczy?
-Można tak powiedzieć.
-To mogę chociaż prosić o twój numer telefonu?
-Jasne- podyktowałam mu wszystkie cyfry, a on obiecał, że się odezwie. Gdy zniknął już z moich oczu pociągnęłam za klamkę. Było zamknięte. Chłopaki musieli nie wrócić jeszcze ze studia. Szkoda, że żadne z nich nie dał mi kluczy. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i wybrałam numer Harry'ego. Ciągle włączała się poczta. Zrezygnowana usiadłam na schodach i czekałam, aż wrócą.

 Mam nadzieję, że nie będę musiała na nich długo czekać. Jest mi potwornie zimno. Jak zaraz się nie pojawią, to ja tu zamarznę.
Po jakiś dwóch godzinach zobaczyłam cały zespół wysiadający z jakiegoś czarnego samochodu.
-No nareszcie jesteście!- krzyknęłam w ich stronę. Byłam nieźle wkurzona.
-Zoe? A co ty tu robisz? Miałem przyjechać po ciebie do galerii.- zdziwił się mój durny braciszek
-Znudziły mi się zakupy i przyszłam.
-Długo tu siedzisz?- spytał Liam otwierając drzwi
-Nie. Tylko jakieś prawie trzy godziny- wzruszyłam ramionami
-Mogłaś zadzwonić
-Dzwoniłam, tylko mojemu ukochanemu braciszkowi ciągle włączała się poczta, a żaden z was nie dał mi swojego numeru- powiedziałam z wyrzutem
-Przepraszam- zielonooki cmoknął mnie w policzek
-Jak mogę ci to wynagrodzić?
-Zanieść do łóżka i zrobić pyszną herbatkę z miodem- wyszczerzyłam się, a on wziął mnie na ręce i bez żadnego słowa sprzeciwu zaniósł do sypialni.
-Jeszcze raz cię przepraszam
-Jest okej. A teraz herbatka- pogoniłam go i rozłożyłam się pod ciepłą kołderką.
Po chwili dostałam jednak sms'a.

Wpadłam w panikę. Nie wiedziałam co mam najpierw zrobić. Zaczęłam nerwowo biegać po pokoju. Byłam w kompletnej rozsypce. Do pokoju wszedł Harry.

-Co ty wyprawiasz?- spytał, gdy próbowałam związać sobie włosy jednocześnie ściągając bluzkę.
-Muszę...aa- zahaczyłam nogą o moją walizkę i leżałam na podłodze,
-Nic ci nie jest?- pomógł mi wstać
-Nic- chwyciłam ubrania i wbiegłam do łazienki. Przebierając się usłyszałam dzwonek do drzwi.

**Oczami Harry'ego**
Gdy Zoe była w łazience i prawdopodobnie się przebierała zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Otworzę- krzyknąłem i podszedłem do drzwi. Za nimi stał jakiś chłopak
-Ja do Zoe?
-Nic nie mówiła, że ktoś ma przyjść- chciałem zamknąć już drzwi, gdy usłyszałem cieniutki dziewczęcy głos.
-Wychodzę na spacer. Pa- brunetka cmoknęła mnie w policzek
-Masz być najpóźniej za godzinę w domu- odezwałem się
- Postaram się- mrugnęła do mnie jednym okiem i odeszła z tym frajerem. Przecież to mógł być jej chłopak. Nigdy nie pomyślałem, że ona przecież może mieć chłopaka. A przecież to nic dziwnego. Taka ładna dziewczyna. Jaki ja jestem głupi! Co ja sobie myślałem? Że uda mi się sprawić, by się we mnie zakochała? Przecież to prawie niemożliwe, gdyż ona traktuje mnie jak członka rodziny. Codziennie obiecuję sobie, że to zmienię, jednak nie robię nic w tym kierunku. Jestem kompletnym idiotą!
-E! Styles! Grasz z nami ?- usłyszłem głos Niall'a.
-No nie wiem.
-A gdzie Zoe? - spytał Zayn, gdy wszedłem do salonu
-Poszła z jakimś chłopakiem na spacer- burknąłem siadając na kanapie
-Ooo... Harr'usiek jest zazdrosny!- śmiał się Louis
-Po prostu się o nią martwię.- wytłumaczyłem się
-Nie myśl już o tym. Masz- blondyn wręczył mi pilot do telewizora. Zacząłem skakać po kanałach i szukać czegoś ciekawego.
-Idę na szluga- odezwał się Zayn i wyszedł. Nie przejąłem się tym zbytnio, bo właśnie leciała moja ulubiona kreskówka.



Nareszcie udało mi się napisać coś długiego. Podoba się wam? 

CZYTASZ=KOMENTUJESZ=ZNAK DLA MNIE, ŻE WARTO TO PISAĆ