środa, 27 listopada 2013

Rozdział 9 ,,Co to za sekreciki?"

Obudziły mnie promienie słoneczne, które świeciły wprost na moją twarz. Musze powiedzieć bratu, by przesunął łóżko. Nie mam zamiaru być tak codziennie budzona. Podniosłam ociężałe powieki i kilka razy mrugnęłam, by przyzwyczaić się do światła. Rozejrzałam się po pokoju. Nigdzie nie było Harry'ego. Musiał już wstać. Ciekawe, która jest godzina. Leniwie zwlekłam się z łóżka i jakoś doszłam do biurka. Pochwyciłam szklankę z wodą i upiłam łyk. Zobaczyłam małą karteczkę. 'Nie chciałem cię budzić. Tak słodko spałaś. Jestem w salonie. Przyjdź, jak się obudzisz. ~H. ' Szybko pochwyciłam ubrania i przecierając oczy weszłam do łazienki.

**Oczami Harry'ego** 

-I jak przespałeś się z nią?- zadał już po raz kolejny pytanie Louis. Czy on nie rozumie po ludzku, co się do niego mówi?
-Nie. Nie przespałem się z nią- mówiłem poważnym głosem. Wszyscy myśleli, że odpowiedź będzie inna, bo wlepili we mnie swoje gały. No z wyjątkiem Zayn'a. Dobrze wiedziałem, że podoba mu się Zoe. Ale ona jest moja! To ja ją kocham!
-Oj no nie kłam. Dobra jest?
-Oczywiście, że jest dobra. A w dodatku bardzo miła, przyjacielska,...- zacząłem wymieniać jej pozytywne cechy. Z resztą i tak innych nie posiada. Jest po prostu idealna.
-Ale mi chodziło, czy jest dobra w łóżku- przewrócił oczami
-Słodko wygląda, gdy śpi- rozmarzyłem się
-O czym rozmawiacie?- usłyszałem jej cienki, piskliwy i delikatny głosik.
-Harry właśnie opowiadał nam o tobie- zaśmiał się Niall. Ja ich wszystkich kiedyś powystrzelam. Zawsze musza mi robić wstyd. Inaczej nie potrafią.
-Tak?  A co takiego mówił?- podeszła i usiadła mi na kolanach, po czym pocałowała mnie w policzek
-Dzień doberek- szepnęła mi na ucho, a po moim ciele przeszedł dreszcz
-Ej no co to za sekreciki? I co to za buziak? Czyżby podziękowanie za upojną noc?- wystrzelił Louis, a Zoe popatrzyła się na mnie dziwnym wzrokiem
-Byliście trochę za cicho, no ale może Harry nie nawalił- dokończył, a ja już nie wytrzymałem i rzuciłem się na niego. Zoe stała jak zamurowana, a chłopaki robili tylko zdjęcia.

 Dobrze wiedzieli, że i tak mu nic nie zrobię. To tylko taka zabawa. Gdy  w końcu wstaliśmy z podłogi, głośno się śmiejąc zacząłem szukać wzrokiem dziewczyny. Gdzieś zniknęła. Zayn'a także nie ma. Oj nie dobrze. Muszę ich znaleźć i to szybko. Pierwsze miejsce jakie odwiedziłem była kuchnia. Ujrzałem w niej Zoe siedzącą na blacie i mulata robiącego jej śniadanie. Że też wcześniej ja na to nie wpadłem! Ja nigdy nie myślę o niczym pożytecznym! Teraz to ja mógłbym robić jej śniadanie, a nie on. Yh..

**Oczami Zoe**
-Głodna?- spytał mnie Zayn, gdy wszyscy inni patrzyli jak Harry bije się z Louis'em.
-I to bardzo- zrobiłam smutną minkę
-Na co masz ochotę?- spytał, gdy usiadłam w kuchni na blacie
-Hmm.. może płatki- stwierdziłam
-O tu jesteś!- w drzwiach pojawił się mój braciszek.
-Martwiłeś się o mnie?- spytałam zadziornie
-Po prostu się stęskniłem- cwaniacko się uśmiechnął.
-Dzwoniła Mia i pozwoliłem sobie odebrać twój telefon
-Czego chciała?
-Zakupy, czy coś takiego
-Nie chcę mi się
-Ale raczej nie masz wyboru.
-Dlaczego?- zdziwiłam się
-No bo albo pojedziesz z nami do studia, albo z nią na zakupy. Co wybierasz?
-O której mam się z nią spotkać?- zaśmiałam się
-Za godzinę w galerii.
-Co? Ja nie zdążę
-Spokojnie. Zawiozę cię- uśmiechnął się loczek
-Idę się przebrać!- krzyknęłam
-EJ! A śniadanie?!- krzyknął za mną Zayn
-Potem- zbyłam go i szybko dopadłam torby z ubraniami. Nie chciało mi się jeszcze rozpakować. Wiem, że kiedyś będę musiała, ale straszny ze mnie leń.

~~~
-Zadzwoń jak skończysz, to przyjadę po ciebie- uścisnął mnie brat na pożegnanie
-Jasne, To do zobaczenia- cmoknęłam go w policzek i pobiegłam w stronę wejścia, gdzie czekała na mnie ruda.
-Nie ładnie się tak nie przywitać Styles!- krzyknęła moja marchewka, a on tylko machnął ręką i szybko wsiadł do samochodu, gdyż nagle ze wszystkich stron zbiegły się jak mniemam jego fanki.
-Idziemy?- spytałam lekko znudzona. Może to dziwne, ale nie przepadam za zakupami. Wolę siedzieć sama w pokoju. Nie jestem za bardzo rozrywkową osobą. Trochę ze mnie taka samotniczka.
-Co ty właściwie chcesz kupić?- spytałam, gdy weszłyśmy do pierwszego sklepu
-Sukienki dla nas!- pisnęła
-Jakaś okazja?

-Grzebałam trochę w internecie i natknęłam się na ten głupi zespół lokatego.
-No i co ciekawego wyczytałaś?
-Za kilka dni organizują wielkie przyjęcie. Z okazji nowej płyty, czy czegoś tam.
-Ale co to ma wspólnego z sukienkami?
-No bo oczywiście musi cię ze sobą zabrać.
-Nawet jeśli mnie zaprosi, to co z tego?
-A to, że ty postawisz mu warunek, że pójdziesz, ale ze mną- powiedziała z triumfalnym uśmiechem.
-Jesteś nienormalna-pokręciłam głową
-Oj nawet jeśli plan się nie uda, to zawsze możemy iść do jakiegoś klubu- zaczęła kręcić włosami. Ona zawsze tak dziwnie zachowuje się w miejscu publicznym. Bardzo często zastanawiam się, dlaczego w ogóle się z nią przyjaźnię. W końcu jesteśmy całkiem inne.
-O ta jest śliczna!
-O i ta też!- mówiła po kolei wskazując na każdą sukienkę. Po chwili cała obładowana poszła do przymierzalni. Zaczęłam rozglądać się po sklepie. Wybrała jeden z najdroższych. Ciekawe skąd weźmie na to pieniądze. W końcu wcale nie jest bogata. Znam dobrze jej sytuację rodzinną. Matka całymi dniami pracuje, a ojciec przepija wszystkie pieniądze. Brat wyprowadził się z domu, a ona biedna zostaje całymi dniami sama z ojcem alkoholikiem. Dlatego tak często przebywa u mnie w domu. Nasza przyjaźń zaczęła się tak, że tylko ja nie śmiałam się z jej koloru włosów i tylko ja ją w pełni akceptowałam. Ona natomiast dodaje mi odwagi. Jeśli nie wiem, co mam odpowiedzieć ona przejmuje inicjatywę i potrafi mnie bronić do upadłego. Fajnie jest mieć taką pyskatą przyjaciółeczkę.
Nagle mój wzrok zatrzymał się na wspaniałej czarnej sukience. Moje oczy aż zaświeciły.
-Jest piękna. Ładnie byś w niej wyglądała- usłyszałam za sobą głos dziewczyny. Nie spodziewałam się tego, więc aż podskoczyłam ze strachu.
-Przymierz ją- zachęciła mnie. Kiwnęłam głową i podeszłam w stronę manekina. Pierwsze co zrobiłam, to spojrzałam na cenę. Oh chyba będę musiała znaleźć jakąś inną. Nie stać mnie na tą. Wydałam już większość swojego kieszonkowego, a rodzicie nie zostawili mi zbyt dużo pieniędzy.
-Nie spróbujesz? -spytała ruda
-Za droga- wzruszyłam ramionami
-Ale chociaż ją ubierz- namawiała mnie
-To nie ma sensu, bo i tak nie mogę jej kupić. A ty wybrałaś coś dla siebie?
-Tak. Myślę, że ta będzie idealna. Idziemy do kasy?
-Jasne- kiwnęłam głową .

~~~~
-Ciągle się na ciebie patrzy- przekomarzała się ze mną marchewka, gdy po zakupach siedziałyśmy w pobliskiej kawiarni.
-Nie prawda- skarciłam ją wzrokiem
-No, ale musisz przyznać, że przystojny to on jest- zachichotała. Nie wytrzymałam dłużej i również zaczęłam się śmiać.
-Można się dosiąść?- usłyszałam męski głos i szybko podniosłam głowę. Gdy zobaczyłam chłopaka, o którym przed chwilą rozmawiałyśmy wytrzeszczyłam oczy, a Mia, która właśnie piła kawę zaczęła się krztusić.

-Proszę- przesunęłam się po chwili robiąc mu miejsce
-Jestem Josh, a wy?- spytał szeroko się uśmiechając
-Zoe, a to Mia - odezwałam się podając mu dłoń.
-To ja lecę. Brat po mnie przyjechał. Pa- cmoknęła mnie w policzek i wyszła. No ja ją kiedyś uduszę! Jak mogła mnie tu zostawić samą z nim?!
-Wiesz w zasadzie to ja też już muszę się zbierać
-Odprowadzę cię .
-Skoro chcesz - uśmiechnęłam się i po chwili wracaliśmy śmiejąc się głośno. Ludzie dziwnie się na nas patrzyli, ale co tam.
-To tutaj- zatrzymałam się pod domem chłopaków
-Nie zaprosisz mnie do środka?
-Nie za bardzo mogę. To dom brata, a on raczej nie będzie zachwycony z gościa
-Nadopiekuńczy?
-Można tak powiedzieć.
-To mogę chociaż prosić o twój numer telefonu?
-Jasne- podyktowałam mu wszystkie cyfry, a on obiecał, że się odezwie. Gdy zniknął już z moich oczu pociągnęłam za klamkę. Było zamknięte. Chłopaki musieli nie wrócić jeszcze ze studia. Szkoda, że żadne z nich nie dał mi kluczy. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i wybrałam numer Harry'ego. Ciągle włączała się poczta. Zrezygnowana usiadłam na schodach i czekałam, aż wrócą.

 Mam nadzieję, że nie będę musiała na nich długo czekać. Jest mi potwornie zimno. Jak zaraz się nie pojawią, to ja tu zamarznę.
Po jakiś dwóch godzinach zobaczyłam cały zespół wysiadający z jakiegoś czarnego samochodu.
-No nareszcie jesteście!- krzyknęłam w ich stronę. Byłam nieźle wkurzona.
-Zoe? A co ty tu robisz? Miałem przyjechać po ciebie do galerii.- zdziwił się mój durny braciszek
-Znudziły mi się zakupy i przyszłam.
-Długo tu siedzisz?- spytał Liam otwierając drzwi
-Nie. Tylko jakieś prawie trzy godziny- wzruszyłam ramionami
-Mogłaś zadzwonić
-Dzwoniłam, tylko mojemu ukochanemu braciszkowi ciągle włączała się poczta, a żaden z was nie dał mi swojego numeru- powiedziałam z wyrzutem
-Przepraszam- zielonooki cmoknął mnie w policzek
-Jak mogę ci to wynagrodzić?
-Zanieść do łóżka i zrobić pyszną herbatkę z miodem- wyszczerzyłam się, a on wziął mnie na ręce i bez żadnego słowa sprzeciwu zaniósł do sypialni.
-Jeszcze raz cię przepraszam
-Jest okej. A teraz herbatka- pogoniłam go i rozłożyłam się pod ciepłą kołderką.
Po chwili dostałam jednak sms'a.

Wpadłam w panikę. Nie wiedziałam co mam najpierw zrobić. Zaczęłam nerwowo biegać po pokoju. Byłam w kompletnej rozsypce. Do pokoju wszedł Harry.

-Co ty wyprawiasz?- spytał, gdy próbowałam związać sobie włosy jednocześnie ściągając bluzkę.
-Muszę...aa- zahaczyłam nogą o moją walizkę i leżałam na podłodze,
-Nic ci nie jest?- pomógł mi wstać
-Nic- chwyciłam ubrania i wbiegłam do łazienki. Przebierając się usłyszałam dzwonek do drzwi.

**Oczami Harry'ego**
Gdy Zoe była w łazience i prawdopodobnie się przebierała zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Otworzę- krzyknąłem i podszedłem do drzwi. Za nimi stał jakiś chłopak
-Ja do Zoe?
-Nic nie mówiła, że ktoś ma przyjść- chciałem zamknąć już drzwi, gdy usłyszałem cieniutki dziewczęcy głos.
-Wychodzę na spacer. Pa- brunetka cmoknęła mnie w policzek
-Masz być najpóźniej za godzinę w domu- odezwałem się
- Postaram się- mrugnęła do mnie jednym okiem i odeszła z tym frajerem. Przecież to mógł być jej chłopak. Nigdy nie pomyślałem, że ona przecież może mieć chłopaka. A przecież to nic dziwnego. Taka ładna dziewczyna. Jaki ja jestem głupi! Co ja sobie myślałem? Że uda mi się sprawić, by się we mnie zakochała? Przecież to prawie niemożliwe, gdyż ona traktuje mnie jak członka rodziny. Codziennie obiecuję sobie, że to zmienię, jednak nie robię nic w tym kierunku. Jestem kompletnym idiotą!
-E! Styles! Grasz z nami ?- usłyszłem głos Niall'a.
-No nie wiem.
-A gdzie Zoe? - spytał Zayn, gdy wszedłem do salonu
-Poszła z jakimś chłopakiem na spacer- burknąłem siadając na kanapie
-Ooo... Harr'usiek jest zazdrosny!- śmiał się Louis
-Po prostu się o nią martwię.- wytłumaczyłem się
-Nie myśl już o tym. Masz- blondyn wręczył mi pilot do telewizora. Zacząłem skakać po kanałach i szukać czegoś ciekawego.
-Idę na szluga- odezwał się Zayn i wyszedł. Nie przejąłem się tym zbytnio, bo właśnie leciała moja ulubiona kreskówka.



Nareszcie udało mi się napisać coś długiego. Podoba się wam? 

CZYTASZ=KOMENTUJESZ=ZNAK DLA MNIE, ŻE WARTO TO PISAĆ

poniedziałek, 25 listopada 2013

Rozdział 8 ,,Tylko on lubi się tak jakoś dziwnie wyginać"


Siedziałam w salonie, na przeciwko całego zespołu. Wszyscy patrzyli się na mnie wielkimi oczami, a ja chciałam tylko sobie pożartować. Myślałam, że są fajniejsi i mają większe poczucie humoru.
-Chłopaki, ja was przepraszam. Chciałam tylko zobaczyć wasze miny- delikatnie podniosłam kąciki ust, a oni wszyscy wybuchnęli śmiechem.
-No muszę przyznać, że masz świetne pomysły. Z tobą to na pewno nie będzie nudno- pierwszy odezwał się Louuis
-To nie gniewacie się?- podwinęłam dolna wargę
-Okłamałaś mnie- odezwał się Harry
-Chciałam tylko sprawdzić jak bardzo ci na mnie zależy- usiadłam mu na kolanach
-I jak? Zdałem test?- zaśmiał się
-Absolutnie tak- cmoknęłam go w policzek
-Za to ja się gniewam! Nie mogłem wejść do własnego domu!- krzyczał Zayn
-Malik!- warknął Liam. Nie spodziewałam się, że stanie w mojej obronie, no ale cóż.
-Nie przejmuj się nim. Liczy, że też dostanie buziaka, tak jak Styles- wytłumaczył mi Niall
-A więc o to chodzi?- pocałowałam mulata w policzek, a on chwycił mnie za biodra i posadził sobie na kolanach. Popatrzyłam na niego morderczym wzrokiem.
-Puść ją- odezwał się spokojnie mój braciszek, choć można było zauważyć, że jest lekko zdenerwowany. Ciemnooki wykonał polecenie i już po chwili siedzieliśmy wszyscy razem oglądając jakiś durny i okropnie nudny film. W połowie zaczynałam robić się senna, więc by jeszcze nie zasnąć postanowiłam wymyślić jakąś grę. Nie miałam zamiaru pierwsza kłaść się spać. Nie wiadomo, co mogłoby im strzelić do głowy. Myśląc i rozglądając się po pomieszczeniu zauważyłam na półce twistera. Szybko wstałam i wyłączyłam telewizor.
-EJ!- krzyknęli wszyscy
-Cisza!- uspokoiłam ich i wyjęłam upatrzone przed chwilą pudełko.
-Serio? Chcesz w to grać?- zdziwił się Louis
-Coś w tym dziwnego?
-Tylko on lubi się tak jakoś dziwnie wyginać- burknął blondasek Już bez większych sprzeciwów chłopcy przesunęli kanapę, a ja rozłożyłam planszę.
-Wiecie o tym, że przegracie?- spytałam z wielkim uśmiechem
-No oczywiście, że przegracie ze mną- cwaniacko uśmiechnął się Tomlinson
-Zakład?- uniosłam jedną brew
-Okej. O co?

-Przegrany usługuje drugiej osobie przez cały dzień i bez żadnych marudzeń- powiedziałam pewna siebie
-Zgoda-podaliśmy sobie ręce.
-Tylko musicie chwilkę poczekać. Pobiegnę się przebrać- krzyczałam wbiegając po schodach. Zamknęłam się w sypialni brata i pochwyciłam torbę. Wzięłam kilka potrzebnych rzeczy i udałam się do łazienki. Tam założyłam czarne, obcisłe leginsy, czerwony stanik i białą, luźną bluzkę z dużym dekoltem. Powoli zeszłam do salonu. Wszyscy popatrzyli się na mnie ze zdziwieniem. Jeszce się nie domyślali, że nie zamierzam grać za bardzo fair. No bo w końcu jaki chłopak oprze się takiemu widokowi? Żaden.
-Możemy zaczynać-delikatnie uniosłam kąciki ust i biłam się wzrokiem z moim rywalem. Już wkrótce był oparty na rękach patrząc na sufit, a ja spokojnie sobie stałam. Do tej pory to było szczęście, ale czas już go wyeliminować. Gdy usłyszałam, że jedną nogę muszę postawić na żółtym polu, w wyniku czego musiałam stanąć nad Louisem byłam prze szczęśliwa. Oczywiście wykonałam polecenie i nachyliłam się tak, by chłopak mógł podziwiać mój dekolt. Tak jak myślałam. Nie wytrzymał zbyt długo i po chwili spadł. Wszyscy zaczęli mi gratulować.
-To było niesprawiedliwe- zaczął się bronić mój przyszły sługa
-Takie życie- wzruszyłam ramionami i przybiłam pozostałym piątki, po czym wtuliłam się w Harry'ego.
-Pamiętasz, jak mówiłeś, że mogę ci o wszystkim powiedzieć?- szepnęłam mu na ucho
-No jasne- mrugnął do mnie okiem
-No bo jestem śpiąca, a sama nie pójdę spać, bo... Nie wiem czemu, ale nie- również szepnęłam, po czym zaczęliśmy się śmiać. Pewnie uzna mnie za dziwną, ale po prostu nie chciałam iść spać sama, bo bałam się, że może mnie coś ominąć. A tak z to z lokatym czułam się tak jakby bezpieczniejsza.
-Dobranoc!- krzyknął Harry ciągnąc mnie za rękę w kierunku schodów
-Tylko nie zachowujcie się w nocy zbyt głośno!- krzyknął Louis
-Załóż słuchawki!- odburknął zielonooki
-Harry- zatrzymałam się w połowie drogi
-Tak?
-No bo wiem, że pewnie za bardzo cię wykorzystuję, ale jeszcze się tu nie odnajduję- mówiłam cicho, by nikt inny nie usłyszał
-O co chodzi?
-No bo zawsze mama stawia mi na biurku szklankę z wodą, gdy zasnę- mówiłam patrząc w podłogę
-To ty idź się połóż, a ja zaraz przyniosę-pocałował mnie w policzek i zszedł po schodach na parter. Weszłam do pokoju i zabierając potrzebne mi rzeczy skierowałam się do łazienki. 



**Oczami Harry'ego**
Ileż można siedzieć w łazience? Już chyba od pół godziny leżę na tym łóżku i wpatruję się w sufit. W sumie to dość ciekawe zajęcie i sposób na nudę. Próbowaliście kiedyś? Przynajmniej pozwala zapomnieć o tym na co się czeka. No co z tą Zoe? Może jej się coś stało, albo drzwi się zacięły. Wtedy usłyszałem jej cieniutki głosik.
-Harry?- spytała niepewnie
-Tak?- szybko wstałem.
-Zapomniałam spodenek. Możesz nie patrzeć, jak wyjdę
-Mogę, ale myślałem, że się mnie nie wstydzisz.
-No bo nie wstydzę się, tylko... no proszę- mówiła tak przekonującym głosem, że uległem. Odwróciłem się w stronę okna i podziwiałem Londyn. Od zawsze uważam to miasto za piękne. Poczułem czyjąś dłoń na swoim ramieniu. Odwróciłem się i ujrzałem siostrzyczkę bez makijażu i z mokrymi włosami.
-Ślicznie wyglądasz- uśmiechnąłem się, jak najszerzej tylko umiałem.
-Nie prawda. Jestem brzydka- wskoczyła do łóżka i przykryła się po samą szyję. Wyglądała niewinnie, jak malutka dziewczynka, a wcale już taką nie była.
-To ja idę szybko pod prysznic- wskazałem na drzwi, za którymi za chwilę zniknąłem. Gdy z powrotem pojawiłem się w pokoju moja księżniczka już spała. Nie miałem innego wyboru, jak położyć się obok niej i również zasnąć. Jednak najpierw zrobiłem jej zdjęcie. Nie mogłem się powstrzymać. Wygląda tak uroczo, gdy śpi. W ogóle zawsze jest urocza. Zaczynam bredzić głupoty. W końcu ona traktuje mnie jak brata, a ja ją. jak... No właśnie. Kim ona dla mnie jest? Przyjaciółką? Chyba tak. Czas jednak to zmienić. Jutro zapewnię jej taki dzień wrażeń, że zaśnie jeszcze szybciej niż dziś. Może dzięki temu zrozumie, że nie jest dla mnie siostrą. No bo w sumie, to wcale nie jesteśmy spokrewnieni. Myślą o niej i planując zajęcia na jutro szybko zasnąłem.

_____________________
Wiem, że rozdział krótki, ale nie miałam czasu by coś więcej napisać. Kuzynka wylądowała znowu w szpitalu i musiałam, to znaczy chciałam ją odwiedzić.
Kolejny postaram się, by był dłuższy.
No to do napisania .
xoxo 

czwartek, 21 listopada 2013

Rozdział 7 Za dużo wypiłaś"

**Oczami Zoe**
Szliśmy spokojnie uliczkami jakiegoś parku. Żadne z nas się nie odzywało. Ja bawiłam się telefonem, a on ciągle palił. Nie rozumiem tego. Jak można aż tyle papierosów wypalić za jednym razem?
-Cały czas będziemy tak milczeć?- już dłużej nie wytrzymałam tej ciszy. Ona była nie do zniesienia. Chciałam wyjść na spacer, by się pośmiać, a nie umierać z nudów.
-Mi tam nie przeszkadza- wzruszył ramionami
-A mi tak!- tupnęłam nogą jak mała dziewczynka i zatrzymałam się. Zayn zrobił to samo.
-No więc o czym chcesz rozmawiać?- popatrzył mi się w oczy, a ja cmoknęłam go w policzek.
-A to za co?- spytał uśmiechnięty
-Teraz musisz zrobić wszystko, o co tylko cię poproszę- wyszczerzyłam się
-To za mało- zaśmiał się. Odeszłam kilka kroków od niego.
-Jak mnie złapiesz możesz wszystko.
-A jak nie?  -To wtedy zrobisz wszystko co zechcę
-Zgoda
-To bierz mnie Malik!- krzyknęłam i zaczęłam uciekać. Wiedziałam, że wygram. Miałam o wiele lepszą kondycję. Może i jest umięśniony, przystojny i przystojny.... Zaraz, zaraz. Czy ja powiedziałam przystojny? to tylko tak mi się wymknęło. Po prostu się zamyśliłam. Wcale tak nie myślę.
-Zoe! Błagam tyle- krzyczał za mną. Obejrzałam się za siebie. Wyglądał na bardzo zmęczonego. Postanowiłam trochę zwolnić. Gdy był już blisko mnie przyśpieszył i rzucił się na mnie. W wyniku czego leżeliśmy na chodniku głośno się śmiejąc.
-Złaź ze mnie głupku!- próbowałam go zepchnąć
-Nigdy w życiu. Wygodnie mi- cwaniacko się uśmiechnął
-Ale mi nie! Wszystko powiem Harry'emu!- oburzyłam się jak mała dziewczynka
-Ale wiesz, że wygrałem?
-Wcale nie. Oszukiwałeś- oburzyłam się. Brunet pomógł mi wstać.
-No to trudno. Teraz mogę wszystko, tak?- upewniał się
-No niech ci będzie- przewróciłam oczami. Przybliżył się do mnie. Od początku wiedziałam, co chodzi mu po głowie, jednak trochę się bałam. To nie tak, że nie chcę mieć chłopaka, tylko po prostu boję się, że rozkocha mnie w sobie, a później bez słowa zostawi. Wraz z siostrą przeżywałam każde jej rozstanie i na razie mam dość związków. Pewnie to śmieszne, bo w żadnym nie byłam, no ale tak jest.
Gdy nasze usta dzieliły już milimetry, szybko cmoknęłam go w policzek i spojrzałam na niego przepraszającym wzrokiem. Pokiwał głową, że rozumie.
-Wracamy? Braciszek będzie się martwił.
-Jeszcze nie. Stópki mnie bolą- podwinęłam dolną wargę
-Już przestały?- spytał po chwili
-Nie- wystawiłam język
-To jak długo masz zamiar tu siedzieć?
-Aż wpadniesz na pomysł, żeby mnie wziąć na barana- zaśmiałam się. Chłopak pokręcił głową i pozwolił, bym wskoczyła mu na plecy, co oczywiście bez zastanowienia zrobiłam.
-Gdzie poznałeś Harry'ego? ?
-Poznaliśmy się wszyscy w X Factorze, a dlaczego się pytasz?
-Bo nic o was nie wiem.
-A co byś chciała wiedzieć?
-AAAAAAAAAAAA!- naszą rozmowę przerwał pisk. Chłopak szybko postawił mnie na ziemię i zaczął się rozglądać. W naszym kierunku biegły jakieś dziewczyny. Wyjęły z torebek zdjęcia i podeszły do Zayn'a.
-Możemy prosić o autograf i zdjęcie?- zaczęły słodko się uśmiechać i trzepotać rzęsami, co całkowicie mnie rozbawiło. Nie rozumiem, jak można kleić się do chłopaka, którego się nie zna.
-Jasne- podpisał się im, a one wręczyły mi aparat, bym zrobiła im zdjęcie. Ze sztucznym uśmiechem na twarzy wykonałam polecenie.
-To twoja dziewczyna?- spytały patrząc na mnie, a ja już nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać. Strasznie wścibskie te jego fanki. A co najgorsza nawet ładne.
-Nie. To siostra mojego kumpla - puścił mi oczko
-No Zayn'uś za mało się stara. Ciągle coś tam bredzi i mówi oklepane teksty. Nudziarz...- burknęłam, a on zaczął się śmiać
-Za dużo wypiłaś. Idziemy do domu- pociągnął mnie za rękę i pomachał tym dziewczynom.
-Czyżbyś się zawstydził?- spytałam, gdy zauważyłam na jego policzku rumieniec
-Ja? Nie. Czyżbyś była zazdrosna?- uniósł jedną brew
-I to nie wiesz, jak bardzo- zrobiłam smutną minkę
-Ścigamy się?- pokazałam mu język i zaczęłam biec w kierunku ich domu. Szybko wbiegłam do środka i zamknęłam za sobą drzwi na klucz, robiąc przy tym dużo hałasu. Z salonu wybiegł mój zdenerwowany braciszek.

**Oczami Harry'ego**
Siedziałem z chłopakami w salonie i grałem z nimi na konsoli. Ciągle myślałem jednak o Zoe, przez co za każdym razem przegrywałem, co było do mnie zupełnie nie podobne. Louis martwił się nawet, że mam gorączkę. Mam nadzieję, tylko że nic nie stało się mojej księżniczce. Przecież mogli ich dopaść fani. A co jak teraz durny Zayn podpisuje zdjęcia a ona marznie i patrzy na to wszystko? Mogłem iść z nią. Przynajmniej miałbym pewność, że nic jej nie jest. Ale oczywiście muszę być takim leniem. Nie wiem dlaczego nie chciało mi się iść z nią na spacer. Taki już po prostu jestem. Leń i tyle. Dawniej wszędzie było mnie pełno, ale przez Niall'a jakoś mi się odechciało.Usłyszałem trzaśnięcie drzwi. Zmartwiłem się i szybko wybiegłem z salonu. Zobaczyłem moją Zoe opartą o drzwi.
-Coś się stało?- spytałem przestraszony
-Tak. Więcej nigdzie nie idę z tym głupkiem! Nie dość, że na początku traktował mnie jak powietrze, to później się jeszcze na mnie rzucił!- zaczęła wymieniać. No ja chyba zabiję tego kretyna! Jak on mógł tak postąpić z tą kruszynką. No dobra może nie jest malutkim dzieckiem, ale ja właśnie ją tak traktuję. Nie chodzi mi jednak o to, że jest nieodpowiedzialna jak dziecko, tylko taka słodka i niewinna. Przecież ona nie ma wad. Jest idealna. Zrobiłbym wszystko, za jej jeden szczery uśmiech. Szkoda tylko, że traktuje mnie jak brata. Muszę jej to jak najszybciej wybić z głowy. Nie chcę by zbyt długo utrzymywała się w tym przekonywaniu.
**Oczami Zoe**
-Tak. Więcej nigdzie nie idę z tym głupkiem! Nie dość, że na początku traktował mnie jak powietrze, to później się jeszcze na mnie rzucił!- zaczęłam wymieniać.Dobrze wiedziałam, że uwierzy w każde moje słowo. Później i tak wytłumaczyłabym mu wszystko, ale chcę widzieć minę mulata, gdy zielonooki będzie na niego wrzeszczał.
-A gdzie on teraz jest?- spytał
-Nie wiem- ktoś zaczął pukać do drzwi
-Ktoś pukał?- zdziwił się
-Wydawało ci się. Choć zrobimy sobie herbatę. Masz jakieś żelki, albo ciastka?- mówiłam jednym tchem ciągnąc go do kuchni.
-Dzwoniła twoja mama- oznajmił, gdy usiadłam na blacie
-Czego chciała?
-Pytała jak się czujesz, czy tęsknisz i czy może chcesz wrócić, to oni nigdzie nie pojadą.
-Mam nadzieję, że kazałeś im jechać- wytrzeszczyłam oczy
-No jasne. Należy im się mały odpoczynek przed ślubem- zobaczyłam w oknie Zayn'a machającego i robiącego różne znaki. Musiałam zrobić wszystko, by brat go nie zobaczył.
-Harry w pokoju jest moja bluza. Przyniesiesz mi ją?
-Jasne- kiwnął głową i wyszedł, a ja odwróciłam się w stronę okna i wystawiłam język uparcie próbującemu dostać się do środka Malikowi. Po chwili jednak wyjął telefon i do kogoś zadzwonił. Kilka minut później przy drzwiach stał Liam, gdyby to był ktoś inny to zapewne rzuciłabym w niego jakimś przedmiotem, który byłby pod moją ręką. Jednak z Payn'em boję się zaczynać. Wydaję mi się strasznie odpowiedzialny, nieco przemądrzały i poważny.
-Zoe!- usłyszałam krzyk Zayn'a gdy tylko wszedł do środka. Przestraszyłam się i pobiegłam na górę. Chłopak ruszył za mną. Niestety już na ostatnim schodku musiałam się potknąć i leżałam jak długa na podłodze, a na mnie ten idiota. Ktoś odchrząknął. Spojrzałam w górę i ujrzałam lokatego, z moją bluzą.
-Możesz zejść z mojej siostry?- wysyczał przez zęby, a Malik szybko się podniósł. Harry pomógł mi wstać objął mnie w pasie.
-Możesz mi powiedzieć dlaczego traktujesz tak Zoe?!
-To znaczy jak?- zdziwił się ciemnooki
-Najpierw traktujesz ją jak powietrze, a potem dosłownie się na nią rzucasz? Wszystko mi opowiedziała- Zayn patrzył na nas zupełnie skołowany. Nie wiedział o co chodzi, a ja w końcu nie wytrzymałam i zaczęłam się śmiać. Fajna była ta zabawa, ale teraz trzeba będzie się jakoś z tego wytłumaczyć. Zayn obróci to pewnie w żart, albo trochę się podąsa, a buziak w policzek załatwi sprawę. Gorzej jednak z Harry'm. Może być zły, że tak zażartowałam. Myślę że jednak nie będzie się umiał na mnie długo gniewać. No to czas się tłumaczyć. Trzymajcie za mnie kciuki ;)


I jak wam się podoba rozdział? Chyba nie jest taki zły, co?
Za wszelkie błędy przepraszam, bo pisałam na szybko by móc jeszcze dzisiaj dodać.

CZYTASZ=KOMENTUJESZ=SZYBCIEJ KOLEJNA CZĘŚĆ :)


























                                                                                                                                                          

wtorek, 19 listopada 2013

Rozdział 6 ,,Nie boisz się spać z chłopakiem?"

*Oczami Harry'ego *
-Jestem! I mam dla was niespodziankę!- krzyknąłem, gdy tylko przekroczyłem próg domu.
-Jedzenie?- usłyszałem głos z irlandzkim akcentem, ale i bez tego wiedziałbym że to Niall.
-Nie. Coś lepszego- posłałem ciepły uśmiech Zoe, która stała bez ruchu nerwowo bawiąc się palcami. Do jednej ręki wziąłem walizkę, a drugą złapałem ją za dłoń i pociągnąłem w stronę salonu. Szła trochę niepewnie, delikatnie stawiając każdą stopę. Wyglądało to tak, jakby bała się, że podłoga zaraz się zapadnie. Chciało mi się śmiać, ale emocje trzymałem w sobie i tylko uśmiechałem się do niej.
-O widzę, że Zoe znów nas odwiedziła- pierwszy zobaczył nas Zayn
-Po co ci ta walizka?- spytał Louis
-Wiedziałam, że to zły pomysł. Powiem mamie, że zamieszkam z Holly- szepnęła mi na ucho i chciała się wycofać, ale mocno ją złapałem i przyciągnąłem do siebie. Stałem za nią obejmując ja w pasie.
-Zoe z nami zamieszka- powiedziałem kładąc głowę na jej ramieniu
-Nie żartujesz prawda?- upewniał się blondasek
-Nie żartuje - powiedziałem pewnie
-Jak umie gotować, to nie mam nic przeciwko- zaśmiał się. Na ustach dziewczyny również zauważyłem malutki uśmieszek.
-Jutro zrobię wam obiad i sami ocenicie- powiedziała z dumną miną
-To ja jutro zjem na mieście- szepnąłem jej na ucho
-Wątpisz w moje umiejętności?- również cichutko powiedziała
-Ależ skąd. Po prostu mam wygórowane menu- przygryzłem jej płatek ucha i zacząłem się śmiać. Wtedy do salonu wszedł Liam. Nie zauważyłem, że wcześniej go brakowało.
-Cześć Zoe- pocałował ją w policzek, a we mnie się gotowało. Nie dawałem po sobie tego poznać, no ale byłem okropnie zazdrosny o moją malutką dziewczynkę. Ona jest moja! Przyprowadziłem ją tu tylko dlatego, by móc pokazać jej uroki bycia sławnym. Mam nadzieję, tylko że nie dopadną jej nasze fanki. Nie wiem, jakby z tego wyszła. Znam ją od niedawna, a już zauważyłem, że jest strasznie cichą, skromną i raczej grzeczną osóbką. No i nigdy nie słyszała o naszym zespole. Nie wiem co ona robi w domu. Przecież w internecie i telewizji codziennie pojawiały się jakieś informacje o nas. Przecież musiała je widzieć. No chyba, że jest jakimś zombie, ale w to wątpię. Nie byłaby wtedy taka ładna.

*Oczami Zoe*
-Cześć Zoe- Liam pocałował mnie w policzek. Chyba jako pierwszy z chłopaków, oprócz Harry'ego tak się do mnie zbliżył. No a przecież prawie w ogóle mnie nie zna. Tylko raz ze mną rozmawiał. Tak jak teraz sobie myślę, to chyba nie był dobry pomysł z tą moją przeprowadzką tutaj. Ja ich wcale nie znam. Mogę im przeszkadzać, albo w jakiś sposób drażnić. Że też moja mama musiała wymyślić coś takiego. Jestem pewna, że udałoby się jakoś ubłagać siostrę, no ale po co skoro jest mój niezawodny braciszek z tą swoją bandą.
-Słyszałeś niusa?- Louis spytał się chłopaka, który właśnie pojawił się w pokoju
-Jakiego?- nareszcie oderwał wzrok od telefonu. Straszny z niego cieć. Nie rozumiem, jak można w towarzystwie ciągle gapić się na komórkę. To strasznie niegrzeczne i niekulturalne. Ja chcę do domu!
-Zoe z nami zamieszka!- krzyknął uradowany blondyn. Jak się dobrze orientuje, miał na imię Niall.
-Umiesz sprzątać?- spytał unosząc jedną brew
-Studiowałam to- sztucznie się uśmiechnęłam
-Nareszcie ktoś mi będzie pomagał w porządkach. Bardzo się cieszę- pokazał szereg swoich białych ząbków
-Pieprzeni materialiści- burknęłam pod nosem. Miałam nadzieję, że nikt tego nie usłyszy, ale chyba się pomyliłam, bo lokaty zaczął się śmiać.
-Z czego się tak rechoczesz?- spytał Zayn
-Nie ważne- machnął ręką- Idę pokazać księżniczce pokój- zapał mnie za rękę i pociągnął w kierunku schodów. Wyszliśmy na piętro. W sumie to wyglądało to trochę, jak balkon. Po jednej stronie były same drzwi, a po drugiej mała szklana szyba, przez którą było widać salon. Jak teraz patrzyłam był on wielki. Wcześniej nie przyglądałam się za bardzo. W koncie zobaczyłam kilka gitar i pianino. Chciałabym sie nauczyć grać na jakimś instrumencie. Jednak szybko się niecierpliwie i raczej nic z tego.
-To pokój Liam'a, Zayn'a, Niall'a, nasz, a tam Louis'a- wskazywał kolejno drzwi
-A łazienka?- spytałam ze strachem. Mam nadzieję, że posiadają takie pomieszczenie. Może to głupie, że przez głowę przeszła mi wątpliwości, no ale przy piątce chłopaków to nigdy nie wiadomo.
-Każdy ma własną. Chodź pokaże ci- otworzył drzwi do swojego pokoju. Moim oczom ukazało się piękne jasne pomieszczenie z ciemnymi, brązowymi akcentami. Na wprost było wielkie okno, przez które można było zobaczyć część Londynu. Natomiast po prawej stronie znajdowały się meble, czyli bardzo dużo szaf na ubrania; a po lewej drzwi i łóżko. Jak się domyślam prowadziły one pewnie do łazienki.
-I jak ci się podoba?
-Jest... łał- zaniemówiłam. Byłam pod ogromnym wrażeniem. I gdyby nie te jego ciuch walające się po podłodze można by było powiedzieć, że przywiązuje wielką uwagę do otoczenia. Nigdzie nie było zbędnych ozdób. Wszystko świetnie się ze sobą komponowało.
-Tylko mamy mały problem ze spaniem
-O co chodzi?
-No bo jeśli nie miałabyś nic przeciwko, to rozłożyłbym tu sobie jakiś koc. Podłoga jest wygodniejsza od naszej kanapy w salonie- zaśmiał się
-Ale nie ma takiej potrzeby. To przecież twoje łóżko.
-Nie mogę pozwolić, by moja księżniczka źle spała- uśmiechną się uwodzicielsko
-Przecież możemy spać razem. Łóżko jest duże, a ja nie gryzę- zaśmiałam się
-Nie boisz się spać z chłopakiem?
-Może kogoś innego tak, ale ty jesteś moim słodziutkim braciszkiem- zaśmiałam się. Zauważyłam, że tak jakby trochę posmutniał.
-To ty się rozpakuj, a ja nie przeszkadzam- skierował się do wyjścia
-Haryy...
-Tak?
-No bo...
-Coś nie tak? Zapomniałem o czymś?- spytał zszokowany
-Nie, tylko..
-O co chodzi?- stanął na przeciwko mnie
-No bo jestem głodna- zrobiłam smutną minkę i spuściłam wzrok. Czubki moich butów były teraz bardzo interesujące. Zielonooki wybuchnął śmiechem.
-Trzeba było tak od razu. Pamiętaj, że mi możesz o wszystkim powiedzieć- złapał moją twarz, bym mogła na niego popatrzeć.
-Głodna- szepnęłam z uśmiechem
-Chodź. Rób to co ja- zeszliśmy na dół i usiedliśmy naprzeciwko chłopaków. Akurat Irlandczyk trzymał w ręku talerz z kanapkami. Wraz z lokattm podwinęliśmy dolną wargę i z minką pieska wpatrywaliśmy się w niego.
-Nie!- krzyknął zaprzeczająco, a my dalej bez słowa patrzyliśmy na niego.

-No dobra! Macie!- podał nam talerz i zniknął w kuchni. Natychmiast pochwyciłam kanapkę i zaczęłam jeść. Byłam potwornie głodna.
-Zrób jeszcze księżniczce herbatkę!- krzyknął Harry za blondynkiem
-Niech sobie sama zrobi! Ma ręce!
-Niall!- tym razem krzyknął Zayn
-No dobra- powiedział zrezygnowanym głosem i po chwili podał mi kubek z napojem. Jak tak ma wyglądać każdy mój dzień, to nie mam zastrzeżeń. Może mi się tu fajnie mieszkać. Oj ja już sobie poustawiam tych chłopaków. Będą chodzić jak w zegarku. Uśmiechnęłam się sama do siebie i dokończyłam jedzenie.
-To co robimy?- spytał mulat, gdy skończyłam już jeść obejmując mnie ramieniem
-Chodźmy na spacer- starałam się mówić przekonującym głosem
-Nie- powiedział stanowczo Liam.
-Dlaczego?- marudziłam
-Zachowujesz się, jak mała dziewczynka- powiedział nie spuszczając wzroku z telefonu. Byłam ciekawa z kim tak ciągle sms'uje, ale bałam się spytać.
-To w takim razie idę sama- oburzona wstałam i skierowałam się w stronę drzwi wyjściowych
-Nie puszczę cię samej o tej porze. Wracaj - namawiał mnie Harry
-Ale mi się nudzi!- tupnęłam nogą, jak mała dziewczynka. Miałam nadzieję, że to coś da. Mama zawsze nabierała się na ten chwyt. Mam nadzieję, że z chłopakami pójdzie równie tak łatwo.

-Ja z nią pójdę. I tak chciałem wyjść zapalić- powiedział Zayn i chwycił swoją bluzę.
-Tylko nie wróćcie zbyt późno- martwił się lokaty.
-Przypilnuję jej- kiwnął głową mój towarzysz i wyszliśmy na zewnątrz. Pierwszy raz byłam sam na sam z jakimś przyjacielem Harry'ego. Mam nadzieję, że nic złego z tego nie wyniknie...











Wiem, że tan rozdział jest strasznie nudny, ale był potrzebny ;) Przepraszam, za jakiekolwiek błędy.            W następnym rozdziale wiele się wydarzy. Mam mnóstwo pomysłów.;) 


CZYTASZ=KOMENTUJESZ=SZYBCIEJ KOLEJNA CZĘŚĆ! 

(zmieniłam opcję i teraz nawet osoby bez konta google mogą komentować. Bardzo was o to proszę, bo chcę wiedzieć ile osób to czyta) 



Dodawajcie się też do OBSERWOWANYCH :D 

Jeśli chcecie wiedzieć to następnych częściach, to przypominam, że na tej stronie https://www.facebook.com/pages/Opowiadania-to-moje-%C5%BCycie-/136492243190272 pojawiają się informacje o nowych rozdziałach :D 

poniedziałek, 18 listopada 2013

Rozdział 5 ,,Niszczysz moje marzenia"

Obudziłam się z uczuciem, że ktoś się na mnie patrzy. Poczułam się nieswojo i powoli podniosłam powieki. Na początku czułam się tak, jakby ktoś świecił mi latarką w oczy, lecz później to ustało i mogłam normalnie widzieć.
-Wyglądasz słodko, gdy śpisz- przywitał mnie głos Harry'ego. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że nie śpię u siebie w pokoju. Szybko się podniosłam i zrzucając chłopaka z łóżka stanęłam na podłodze.
-A to za co?- spytał zdziwiony
-Przepraszam. To niechcący- podałam mu rękę, by pomóc mu wstać, jednak on mocno mnie za nią chwycił i pociągnął. W wyniku czego leżałam na nim. Żadne z nas się nie odzywało. Wystarczyło mi, że mogę patrzeć w te jego głęboko zielone oczy.
-No koniec tego dobrego- usłyszałam głos rudej. Nie wiem, jak ona to robi. Nie ważne ile wypije zawsze rano wstaje wypoczęta i w dodatku z samego rana. Szybko podniosłam się z loczka i usiadłam obok mojej marchewki dając jej całusa w policzek.
-To co dzisiaj będziemy robić? Harry zabierzesz nas do jakieś knajpki?- spytała prosto z mostu a chłopak nieco zszokowany złapał się za kark.
-Jakoś się nie zachwyciłeś informacją spędzenia z nami czasu. Coś mi się wydaje Zoe, że źle się z nami bawi.
-Dziwisz się? Przez ciebie ma podbite oko
-To nie o to chodzi. Po prostu dziś z całym zespołem musimy jechać do studia.
-Czyli kino też nie aktualne?- zrobiłam smutną minkę
-Obiecuję, że wam to wynagrodzę. Jutro gdzieś was zabiorę.
-Na jutro to my mamy plany- chciałam coś powiedzieć, ale oczywiście Mia musiałam mnie uprzedzić.
-To w takim razie je zmienicie- powiedział pewny siebie, a my się zaśmiałyśmy.
-Jak nas przekonasz- przyjaciółka chwyciła mnie za rękę i poszłyśmy do mojego pokoju, zostawiając go samego.

~~*~~
 -Myślisz, że to dla nas?- spytała się mnie przyjaciółka
-Myślę, że nie powinnaś grzebać w rzeczach mamy i Arthur'a.
-Ale ja wcale nie grzebałam. Przypadkiem się na to natknęłam.
-Tak? To gdzie to leżało?
-W szafce Arthur'a, tej przy łóżku pod jakąś dziwną książką.
-Serio? Nie grzebałaś?- ta tylko wzruszyła ramionami.
-Może to nagroda za twoje dobre oceny?
-Wątpię. Dostałam już nowy telefon.
-Chciałabym tam pojechać- westchnęła
-Nie marz. I tak to nie dla nas
-Jesteś okropna. Niszczysz moje marzenia
-Takie życie.
-A skąd wiesz, że to nie jest dla nas?
-Bo nigdy nie byłam sama na wakacjach. Zawsze z mamą.Więc dlaczego niby nagle coś miało się zmienić?
-Oj no masz rację. Karen nie jest zbytnio rozrywkowa
-Zazdroszczę ci twojej.
-Nie ma czego. Ciągle kłóci się z ojcem. Ja rozumiem, że on przesadza z alkoholem, ale żeby od razu go zdradzać?
-Skąd wiesz, że...?
-Widziałam. A po za tym pewnie nawet nie wie, gdzie teraz jestem.
-Ej! Głowa do góry!- pocieszyłam ją
-Wiesz, że jesteś dla mnie jak siostra
-Jasne głupku. W tym domu wszyscy traktują cię jak rodzinę. Inaczej nie miałabyś kluczy- zaśmiałam się i rzuciłam w nią poduszką.
-Czasami mylą mi się adresy zamieszkania- podsumowała i jeszcze raz zerknęła na bilety, które znalazła. Arthur kupił dwa bilety do Paryża.
-Myślę, że powinnaś je odnieść na miejsce
-Masz rację- niechętnie poszła do sypialni mojej mamy.
-Będę już iść. Dzisiaj brat przychodzi z dziewczyną na kolacje- przewróciła oczami
-Serio? Czyżby się nareszcie ustatkował?
-Żartujesz sobie? Wygląda jak smarki rekina. Która by go chciała?
-No skoro ma dziewczynę...
-Wciska jej kit, że jest tam jakiś prawnikiem, czy coś. Nie wnikam w to.
-No to pozdrów go ode mnie i narób mu porządnego wstydu- cmoknęłam Mia w policzek na pożegnanie, i już po chwili zniknęła. Jak zwykle zamiast wyjść normalnie drzwiami musiała użyć okna. Nie wiem, jak ona może to robić. Ja bym nigdy nie potrafiła. Mam lęk wysokości. I gdyby nie to, że za dziecka wierzyłam w księcia na białym koniu nigdy nie chciałabym mieć pokoju na piętrze. Pewnie myślicie jaki to ma ze sobą związek. Już wam tłumaczę. Jak pewnie dobrze wiecie prawdziwe królewny mieszkają w wieży i czekają na wymarzonego partnera. Otóż ja wyobrażałam sobie, że mój pokój jest taką wieżą i kiedyś pod oknem pojawi się królewicz na białym koniu ubrany w zbroję i trzymający czerwoną różę. Wiem, że to strasznie głupie i dziecinne, ale dalej nie przestaję o tym myśleć. Fajnie by było czasami poczuć się jak księżniczka.
Rozejrzałam się po pokoju. No tak komnaty w zamku to raczej nie wyglądają. Czas się zabrać za sprzątanie. Ciężko westchnęłam i zabrałam się do pracy. Najpierw posegregowałam papiery walające się na biurku, później powkładałam do szaf rozrzucone ubrania i wreszcie zabrałam się za ścieranie kurzy i odkurzanie. Na koniec umyłam podłogi i poszłam do kuchni coś zjeść. Wyjęłam z lodówki jogurt, a z szafki paczkę żelek. Pewnie pójdzie w biodra, ale co tam. Zaśmiałam się sama do siebie i rzuciłam się na kanapę w salonie. Włączyłam telewizor. Akurat leciał jakiś program plotkarski. Mówili coś o Harry'm. Słuchałam z zaciekawieniem, gdy nagle usłyszałam dzwonek do drzwi. Kogo tu niesie? Jak to znowu ta sąsiadka z kotami, to nie otwieram tych drzwi, choćby nie wiem co. Ona jest straszna. Gada do zwierząt. Ja rozumiem, że może się czuć samotna, no ale bez przesady. Znalazła by se jakąś przyjaciółkę, czy coś...
Leniwie podeszłam do drzwi i otworzyłam je.

-Cześć księżniczko- powitał mnie uśmiechnięty Loczek i pomachał mi
-Co tu robisz?- spytałam zdziwiona
-Jest ojciec i Karen?- odpowiedział mi pytaniem
-Jeszcze nie, a co?
-Kazali mi przyjechać. Wpuścisz mnie do środka?- zaśmiał się
-Jasne wchodź. Przepraszam. Napijesz się czegoś?- zamknęłam za nim drzwi
-O moje ulubione misie- wskazał na paczkę żelek, która leżała w salonie
-Nie krępuj się- uśmiechnęłam się i ruszyłam za nim do pokoju
-Ty oglądasz takie bzdury?!- krzyknął, gdy zobaczy telewizor
-Nie. To znaczy mówili o tobie i zostawiłam
-Tydzień temu dowiedziałem się od nich, że mam gruźlicę- zaśmiał się i przełączył kanał
-No tak. Media- przygryzłam górną wargę
-Jak chcesz coś wiedzieć to pytaj. Odpowiem na każde pytanie- posadził mnie sobie na kolanach. Wtedy usłyszeliśmy dźwięk przekręcającego się klucza. Wstałam jak poparzona i usiadłam obok niego. Lokaty zaczął się śmiać, a ja zrobiłam się cała czerwona. Ten chłopak na mnie okropnie działa. Nigdy się tak nie zachowuję.
-O widzę, że już jesteś- spojrzał w naszym kierunku mój ojczym
-Kazałeś, to jestem
-Prosiłem, a to różnica
-Możesz się streszczać, bo nie bardzo mam czas. Musiałam się urwać ze studia.
-Mamy dla was wiadomość- wraz z mamą usiadł na przeciwko nas.
-Wyjeżdżamy na dwa tygodnie w sprawach służbowych.
-Do Paryża- udawałam, że kaszlę
-Skąd wiesz?- zdziwiła się matka
-Mia znalazła bilety
-Co ona robiła w naszej sypialni?- zakryłam włosami oczy, co musiało wyglądać komicznie, bo wszyscy oprócz mamy zaczęli się śmiać. Posłałam jej przepraszające spojrzenie, a na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Wiedziałam, że się nie gniewa.

-A co to ma z nami wspólnego?- spytałam, gdy już ucichli
-No właśnie. Harry mam do ciebie wielką prośbę.
-Jaką?- odpowiedział zaskoczony chłopak
-No bo dwa tygodnie to trochę długo. Holly się tu nie wprowadzi, a boję się zostawić Zoe samą.
-Mamo!- burknęłam
-Cicho! Nie przerywaj mi! Gdy zostawiłam się na jednej dzień z Mia o mało nie spaliłyście kuchni. Nie wiem, jak można zapomnieć i nie słyszeć czajnika- pokręciła głową, a ja lekko się zawstydziłam. Czy ona zawsze musi mi robić wstyd? I to jeszcze w dodatku przy Harry'm?
-Dlatego chce cię prosić Harry byś na ten czas się tu wprowadził- kontynuowała
-Że co? Traktujesz mnie jak dziecko!- oburzyłam się
-Zoe!- popatrzyła na mnie wzrokiem, który mógłby zabijać
-To jak Harry?- spytał tym razem jego ojciec
-No w sumie, to nie mam nic przeciwko do niańczenia Zoe, ale wolałbym żeby to ona wprowadziła się do mnie- powiedział nieśmiało
-Dziękuję ci.- moja mama była w skowronkach, a ja siedziałam obrażona wpatrując się w czubek swoich butów
-Może coś zjesz?- spytała się go
-Nie dziękuję
-Zoe! Przestań się dąsać!
-Ja nie mogę zostać sama w domu dłużej niż na kilka godzin, a Holly w moim wieku była w ...
-Nie kończ!- krzyknęła
-Przepraszam- wypowiedziałam to szczerze
-Jutro wyjeżdżamy, więc szczerze mówiąc to wolałabym, żeby już dzisiaj Zoe mogłaby się do ciebie wprowadzić- znów mówiła miłym głosem
-To żaden problem.
-Pomożesz mi się spakować?- spojrzałam na niego. W moich oczach były już małe iskierki oznaczające, że niedługo po policzkach spłynął krople łez. Chyba to wyczuł, bo tylko kiwnął głową i już po chwili siedzieliśmy w moim pokoju.
-Traktują mnie jak pięciolatkę- mówiłam przez zaciśnięte zęby wrzucając, co tylko wpadło mi w ręce do walizki
-Po prostu się o ciebie martwią- dotknął mojego ramienia.
-Myśli, że jak Holly się puszczała, to ja od razu zrobię to samo
-Na pewno nie
-Wiesz ile miałam pogadanek na ten temat? Co tydzień pyta mi się, czy jestem dziewicą.- zaśmiał się
-To nie jest śmieszne-skarciłam go
-Strasznie wyolbrzymiasz
-Wcale nie. Wiesz jak jest uczulona na ten temat? Najchętniej to zamknęłaby mnie w klasztorze. Przez tą akcję mojej głupiej siostrzyczki chciała mnie wysłać do prywatnej szkoły.
-Jaką akcję?- spytał unosząc jedną brew
-A bo ty nie wiesz... Moja siostra była w ciąży, ale poroniła. Matka bardziej się tym przejęła, niż ona.
-Dlaczego? Przecież...
-Nie wiedziała kogo to dziecko. Nie znała ojca. Puściła się z kimś na jakiejś imprezie i nagle urósł jej brzuch. Kocham Holly, ale przez nią mam w domu piekło. Zazdroszczę jej, że mieszka z chłopakiem, jeśli można go tak nazwać. Słyszałeś naszą wczorajszą kłótnię.
-No skończyłam- powiedziałam zasuwając torbę.
-Tak szybko?
-Przecież nie wyjeżdżam na rok. A jak będę czegoś potrzebować, to przecież będę mogła tu przyjść.
-Masz rację. Idziemy?
-A chłopaki nie będą mieć nic przeciwko, że ja ...?
-No coś ty. Ucieszą się. Tylko mam nadzieję, że wzięłaś kilka golfów
-Teraz ty? Wystarczy mi już tej nadopiekuńczości- zaśmiałam się. Chwycił moją walizkę i zeszliśmy na dół. Pożegnaliśmy się z nimi czule i wsiedliśmy do samochodu. Nie ukrywam, że strasznie się denerwowałam. Jak zwykle bawiłam się palcami. Loczek to zauważył, bo ciągle uśmiechał się pod nosem. Jak ja uwielbiam jego uśmiech!
-No dojechaliśmy!- wyrwał mnie z rozmyślania o nim. Westchnęłam i niepewnie wysiadłam z samochodu.







Co o tym myślicie? Mam nadzieję, że nie jest aż takie złe. Jeśli coś wam się nie podoba to mówcie, a ja postaram się to naprawić. 
No i tak jak zwykle 
CZYTASZ=KOMENTUJESZ=SZYBCIEJ NASTĘPNA CZĘŚĆ 

niedziela, 17 listopada 2013

Rozdział 4 ,,Chcecie mnie wykorzystać?"

-Wejdziesz do środka?- spytałam, gdy byliśmy już pod drzwiami.
-Nie. Jak na dżentelmena przystało pożegnam się z tobą tutaj i grzecznie wrócę do siebie- czarująco się uśmiechnął
-Żartujesz sobie? Przez ciebie będę mieć kłopoty. Prawdziwy dżentelmen by mnie nie zostawił- zaczęłam go namawiać
-No to w takim razie zostanę jeszcze na chwilkę- przepuścił mnie w drzwiach i po chwili staliśmy już w korytarzu. Z kuchni wybiegła moja mama, a za nią Arthur.
-Dziecko gdzieś ty się podziewała? Czemu nie odbierałaś telefonu? Wiesz jak się martwiłam? Miałaś być przecież na zakupach z Holly- zaczęła mnie mocno tulić do siebie
-Mamo żyję- próbowałam się od niej oderwać
-Najmocniej przepraszam. To moja wina. Zabrałem Zoe na spacer.- odezwał się Harry
-No na szczęście nic się nie stało. Pewnie zmarzliście. Idźcie na górę, a ja zaraz zrobię wam herbaty.
-Mamo Mia też jest- odezwałam się cichutko
-Trzeba założyć chyba jakiś alarm. Że też moja córka musi mieć taką dziwną przyjaciółkę- mruknęła pod nosem i zniknęła za drzwiami. Zaśmialiśmy się i wbiegliśmy do mojego pokoju. Mia grzebała mi w szafie.

-O już jesteście gołąbeczki- powiedziała, gdy nas zobaczyła
-Możesz powiedzieć, co ty robisz?- spytałam siadając na łóżku
-Szukam jakiejś piżamy- wyjaśniła
-Zostajesz na noc?
-No raczej- posłała mi tajemniczy uśmiech
-Są w tamtej szufladzie- wskazałam palcem i otworzyłam laptopa
-O nie wiedziałam, że nosisz coś takiego- wyjęła fioletowe stringi. Harry zaczął się śmiać, a ja zrobiłam się cała czerwona.
-Dostałam je od Holly. Możesz je schować?- wysyczałam przez zęby
-Tak jasne. Tłumacz się- dalej się śmiali, a ja patrzyłam na nich jak na jakiś idiotów. Ktoś zapukał. Otworzyłam drzwi i ujrzałam rozpromienioną mamę. Wpuściłam ją do środka, a ona postawiła kubki z napojem na biurku.
-Harry może zostaniesz na noc? Jest już późno. Nie chcę żebyś wracał sam- odezwała się
-Jeśli to nie kłopot
-Ależ skądże
-Mamo...- zaczęłam
-Tak wiem. Mia też- przewróciła oczami i wyszła. Mama traktuje moją przyjaciółkę, jak własne dziecko. W końcu bywa tu bardzo często i zna każdy zakamarek domu. Wie o nim więcej niż ja.
-To może ja pokaże cię pokój, co?- zaproponowałam, a w odpowiedzi dostałam szczery uśmiech. Zaprowadziłam go do pokoju gościnnego i pokazałam łazienkę.
-Liczę na to, że będziesz spać ze mną- zabawnie poruszył brwiami
-Wybacz, ale Mia była pierwsza - wzruszyłam ramionami i opuściłam pokój
~~~
-Zoe pomóż!- usłyszałam, gdy weszłam do własnego pokoju
-Co jest?- spytałam
-No bo zerwałam z nim przez telefon i teraz pijany śpiewa pod oknem
-Co? Ty do końca zwariowałaś? A moi rodzice już widzą?
-Pojechali na kolację do restauracji
-I co ja mam niby zrobić?- spytałam
-Zejdź i z nim porozmawiaj
-Nie ma mowy. Przecież wiesz, jak się zachowuje, gdy się napije.
-On rzuca kamieniami w okno!
-Zaraz się znudzi i pójdzie- próbowałam ją uspokoić.
-Wiem już. Harry
-Co Harry ?
-No Harry go przepędzi
-Jak się zgodzi
-Jak ty go poprosisz to na pewno.
-Nie ma mowy
-Zoe proszę! Zrób to dla mnie!- spojrzała na mnie tymi niebieskimi oczętami. Zamknęłam swoje i powiedziałam stanowcze NIE. Zaczęła mnie ciągnąć za rękę, aż wepchnęła do pokoju chłopaka.
Leżał na łóżku bez koszulki i bawił się telefonem.

*Oczami Harry'ego*

Mia wepchnęła Zoe do mojego pokoju. Zdziwiłem się trochę. Ciekawe czego mogą chcieć. No bo czegoś chyba muszą chcieć, skoro tu przyszły, tak?
-Harry...Bardzo jesteś zajęty?- jąkała się Zoe
-No w sumie to nie, a o co chodzi?- jej przyjaciółka gdzieś zniknęła, a ona zakrywała ręką oczy. Rozbawiła mnie jej reakcja. Spokojnie do niej podeszłam i chwyciłem za dłoń.
-No bo widzisz... Jest taka sprawa, że...- dalej mówiła niepewnie patrząc na nasze palce splecione razem.
-Zoe! On zaraz wybije szybę!- usłyszałem krzyk Mia
-Co jest?- spytałem patrząc dziewczynie w oczy
-No bo były chłopak Mia strasznie się dobija i ....
-Rozumiem, że chcecie mnie wykorzystać?
-No tak jakby
-ZOE! - znów pisk rudej. Chwyciłem koszulkę i zbiegłem po schodach na dół. Dziewczyny podążały za mną jak cień. Teraz to nie mogę się skompromitować. Dam gościowi taki wycisk, że popamięta mnie na zawsze. Nikt nie będzie nachodził mojej Zoe i jej przyjaciółki. Czy ja myślałem 'mojej'? Kurde. Co się ze mną dzieje? Ta dziewczyna działa na mnie jak magnez. Nie mogę przestać o niej myśleć. Zachowuję się tak, jakbym... Ale przecież to niemożliwe. Przecież nie mogłem się zakochać w tyle co poznanej dziewczynie, która w dodatku uważa mnie za brata. To jest chore.
Mocno pchnąłem drzwi i po chwili stałem twarzą w twarz z tym chłopakiem.
-Czego chcesz od Mia?- warknąłem groźnie
-A ty co? kolejny kochać? Nie wierz jej. To zwykła dziwka- był kompletnie pijany, ale postanowiłem, że i tak mu nie odpuszczę. Widziałem reakcję dziewczyn na te słowa. Obydwie zabolało to tak samo.  A ja nie pozwolę, żeby Zoe była smutna. Co to to nie! Uderzyłem go w twarz. Lekko się zatoczył i upadł na ziemie. Zacząłem go okładać pięściami.
-Harry wystarczy!- poczułem jak ktoś szarpie mnie za rękę.
-Harry!- powiedziała rozpaczliwym głosem, a ja wstałem z chłopaka i mocno ją do siebie przytuliłem jedną ręką  przykładając do nosa. Leciała z niego krew, ale nie tylko to było wynikiem bójki. Miałem też podbite oko i lekko rozciętą brew.
-Już dobrze- szepnąłem jej na ucho. Chłopak wstał z ziemi i lekko się zataczając i odgrażając opuścił ten teren. Lepiej żeby tu nie wracał, bo następnym razem nie odpuszczę i go zabiję.
-Jejku jak ty wyglądasz, chodź- pociągnęłam mnie za rękę i po chwili siedziałem już w łazience, a brunetka próbowała zatamować mój krwotok.
-Nie musiałeś się z nim od razu bić. Wystarczyłoby, żebyś z nim pogadał- mówiła nieco zdenerwowana
-Nie wytrzymałem, gdy nazwał Mia dziwką
-Nie powtarzaj tego słowa- zamknęła na chwilę oczy
-Przepraszam
-Nie przepraszaj. Dziękuje ci- cmoknęła mój policzek
-Dla ciebie wszystko- wykorzystałem okazję i łapiąc ją za biodra posadziłem sobie na kolanach. Gdy nasze twarze dzieliły już milimetry do łazienki wparowała rudowłosa. Ah! I taki piękny moment zniszczony. A czekałem na to, odkąd tylko pierwszy raz wszedłem do tego domu. Że też ja zawsze muszę mieć takie szczęście.
-Sorki że przeszkadzam zakochańce, ale jak skończycie to przyjdźcie do salonu- mrugnęła jednym okiem i wyszła. Już w ciszy brunetka z wypiekami na twarzy dokończyła robić mi opatrunek i zeszliśmy na parter.
-Zdrowie!- ruda podała nam butelki z piwem. Nie zastanawiając się długo od razu przystawiłem ją do ust. Włączyliśmy muzykę i zaczęła się impreza. Co prawda w małym gronie, ale grunt że świetnie się bawiliśmy.

*Oczami Zoe*
Oglądaliśmy spokojnie film. Ja siedziałam wtulona w Harry'ego a Mia miała opartą głowę na moich kolanach. Film był dość straszny, ale postanowiłam, że nie dam po sobie tego poznać. Co on by sobie o mnie pomyślał? Że boję się byle czego?
-Chyba zasnęła- szepnęłam mu na ucho.
-Masz rację- delikatnie przygryzł płatek mojego ucha i kierował się w stronę moich ust. Szybko się odwróciłam, by nie zobaczył się, że się rumienię. Nie wiem do czego on dąży. W końcu niedługo będziemy rodzeństwem, a on urządza takie scenki. Nie powiem, że mi się nie podobają, ale ja nie chcę się zakochać. Nigdy nie miałam chłopaka i nie chcę na razie tego zmieniać. Dobrze mi tak, jak jest.
-Muszę ją zamieść do pokoju- zsunęłam się z kanapy, tak, by jej nie obudzić
-Zwariowałaś? Ja to zrobię- zaoferował się i wziął moją marchewkę na ręce. Już po chwili słyszałam, jak skrzypią drzwi do mojego pokoju. Postanowiłam trochę posprzątać. Wszystko zaniosłam do kuchni i włożyłam do zmywarki. Gdy wyjmowałam szklankę poczułam czyjeś ręce na moich biodrach. Przez ten głupi horror w mojej głowie pojawiło się milion myśli. Tak się przestraszyłam, że po chwili roztrzaskała się na podłodze.
-Przepraszam. Nie chciałem cię przestraszyć- szepnął mi do ucha nie kto inny, jak Harry. Nic nie odpowiedziałam tylko zaczęłam sprzątać. Loczkowi nie spieszyło się, by mi pomóc. Oparł się o blat i bezczelnie się na mnie gapił.
-Masz seksowny tyłek- cwaniacko się uśmiechnął, gdy skończyłam już sprzątać.

-Przestań- zaśmiałam się
-Mówię prawdę- złapał mnie za nadgarstki i przyciągnął do siebie, tak że stałam bardzo blisko niego. Za blisko.
-Już późno. Czas spać- odpowiedziałam nieco zmieszana.
-Masz rację- powiedział z poważną minął i wziął mnie na ręce.
-Zwariowałeś?! Postaw mnie natychmiast! Jestem strasznie ciężka- próbowałam mu się jakoś wyrwać
-Nie chcę byś była zazdrosna o przyjaciółkę
-Nie jestem. Puść mnie- śmiałam się, jak głupia. Nie posłuchał jednak mojej prośby i postawił mnie dopiero, przed moim pokojem.
-No to dobranoc- przybliżył się do mnie. jejku! On już po raz kolejny chciał mnie pocałować! Serce krzyczało zgódź się, ale rozum kazał odsunąć się od niego. No i co tu zrobić? Czego mam posłuchać? Nie wiele myśląc cmoknęłam go w policzek. Na razie to musi mu wystarczyć. Nacisnęłam klamkę i zobaczyłam marchewkę rozwaloną na całym łóżku.
-Czyli zostaje mi kanapa- westchnęłam
-Nie ma mowy. Śpisz ze mną
-To raczej niezbyt dobry pomysł
-Przecież nie gryzę- spojrzał mi w oczy, a ja utonęłam w tych jego cudownych zielonych tęczówkach. Mogłabym w nie patrzeć do końca życia. Dziewczyno! Skup się. Tak mnie zahipnotyzował, że postanowiłam się zgodzić. Wzięłam piżamy i pobiegłam do łazienki. Tam przebrałam się w krótkie spodenki i bokserkę, po czym skierowałam się do pokoju Stylesa. Leżał na łóżku w samych bokserkach.
-Harry!- zakryłam oczy
-No co?- spytał zdziwiony. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam moje granatowe dresy.
-Ubierz się- rzuciłam nimi w niego dalej się nie patrząc. Słyszałam jak się ze mnie śmieje, ale na szczęście wykonał moje polecenie. Położyliśmy się i próbowaliśmy zasnąć. Przynajmniej ja próbowałam. Próbowałam wszystkiego. Liczyłam nawet owieczki skaczące przez płotek, ale nie mogłam zasnąć.
-Harry.. śpisz?- spytałam po cichutku
-Mhm- mruknął
-Nie mogę zasnąć- przytulił mnie do siebie, tak że moja głowa leżała na jego klatce. Czułam, jak bije mu serce. Zamknęłam oczy i po chwili odpłynęłam.



No i co myślicie o tym? Ja jestem strasznie nie zadowolona :/ Mogłam to jakoś lepiej napisać. Dzisiaj nic mi się nie udaje. Mam jakiś pechowy dzień.
Mam dla was informację. Jeżeli chcecie być informowani o nowych rozdziałach, a nie mocie konta google to na tej stronie https://www.facebook.com/pages/Opowiadania-to-moje-%C5%BCycie-/136492243190272 na bieżąco są dodawane wpisy o nowych częściach.

CZYTASZ=KOMENTUJESZ 

sobota, 16 listopada 2013

Rozdział 3 ,,To kogo z nas wybierasz?"

* W domu chłopaków* Oczami Harry'ego*

-Już wróciłem!- powiedziałem otwierając drzwi i rzucając klucze na komodę. Pomogłem Zoe zdjąć płaszczyk i łapiąc ją za rękę zaprowadziłem do salonu, skąd dobiegały krzyki kumpli.
-To była moja kanapka!- krzyknął Niall
-I była bardzo smaczna- wyszczerzył się Zayn
-Horan zluzuj. to tylko jedzenie- Zaczął mu tłumaczyć Liam. Nasz biedny głodomorek wychodził z siebie. Musiał być bardzo głodny.
-Ej! Chłopaki!-wrzasnąłem. Zoe chyba trochę się przestraszyła, bo złapała mnie za rękaw. Mimowolnie się uśmiechnąłem.
-Kolejna dziewczyna?- szepnął Lu, na co Zoe zaczęła cicho chichotać.
-Możecie mnie posłuchać?- wychodziłem już z siebie. Nie dadzą mi dojść do słowa, tylko ciągle upokarzają. A ja chciałem tylko zrobić dobre wrażenie na dziewczynie. Z nimi to nigdy nic mi się nie udaje. Można się wszystkiego spodziewać.
-To jest Zoe, moja...- i tu się zawahałem. Co ja mam im powiedzieć?
-Siostra- dokończyłam za mnie, a ja byłem jej wdzięczny, bo czułem, że raczej nic nie przejdzie mi przez gardło. Chociaż zdziwiłem się tym, że uważa mnie za brata przytaknąłem.
-No nie chwaliłeś się nam, że masz tak śliczną siostrzyczkę. W ogóle nie mówiłeś, że masz siostrę- jąkał się Niall
-To skomplikowane. Mój ojciec się żeni i ... innym razem wam opowiem- uciąłem temat
-Miło nam poznać- Zayn pocałował dłoń Zoe. Poczułem się tak, jakoś dziwnie. Czułem, że przez to, że poznałem ją z chłopakami mogę ją stracić. Wiem, że to głupio brzmi, ale ciężko jest mi się opanować. Nigdy nie widziałem takiej dziewczyny. Jest zupełnie inna niż wszystkie.Chciałbym się do niej jakoś zbliżyć. Szkoda, że traktuje mnie jak brata. Ja tego tak nie odbieram. Muszę zmienić jej nastawienie do mnie. Muszę ją lepiej poznać.


*Oczami Zoe*
-Miło nam poznać- mulat pocałował moją dłoń. Muszę przyznać, że mnie tym ujął. Nie każdy chłopak potrafi się jeszcze zachować, jak na dżentelmena przystało.
-Mi również jest was miło poznać. Harry dużo o was opowiadał- szczerze się uśmiechnęłam
-Pewnie same głupoty. Nie słuchaj go. On jest głupi- odezwał się jeden z nich. Po chwili tego pożałował, bo lokaty zaczął go gonić. Czułam się dziwnie. Nie lubię poznawać nowych ludzi. Nigdy nie wiem, o czym z nimi rozmawiać. Wyczuli moje zakłopotanie i zaczęli rozmowę.
-Może zagramy w butelkę?- spytał blondyn, a ja niepewnie kiwnęłam głową. Chłopcy zaczęli się śmiać, a ja stałam nie mogąc się ruszyć. Oczywiście na mojej twarzy musiały się pojawić te głupie rumieńce. Najchętniej zapadłabym się pod ziemię.
-Zamknijcie się!- warknął Harry, który nagle znalazł się obok mnie i objął mnie w tali. Byłam mu wdzięczna, że stanął w mojej obronie. Nie wiedziałam nawet z czego oni się tak śmieją.
-Zachowujecie się jak idioci. Ona nawet nie zna waszych imion- skarcił ich
-Co takiego?- zdziwili się
-Nigdy nie słyszała o naszym zespole. Nie widzicie, że źle się czuje nic o was nie wiedząc?
-Trochę głupio. Przepraszamy. Jestem Liam- podał mi rękę jeden z nich.
-Zayn
-Louis
-Niall - krzyczeli po kolei. Starał się dokładnie zapamiętać ich imiona. Nie miałam zamiaru ich jakoś pomylić. Wyszłabym na straszną idiotkę, którą w ich oczach już pewnie jestem.
-To co powiesz Zoe na tą butelkę? Czy może wolisz oglądać jakiś film? Albo możemy iść razem do mojej sypialni- mrugnął do mnie, jak się nie mylę Zayn
-Kuszący pomysł, ale może jednak zostańmy przy tej butelce- zaczęłam się śmiać
-Przyniosę jedzenie!- krzyknął blondyn i jak mniemam zniknął w kuchni. Usiedliśmy w kółku. Ciągle czułam na sobie wzrok chłopaków. Strasznie mnie to irytowało.
-Możecie wreszcie przestać?!- krzyknęłam. Nie mogłam już znieść tego ich wzroku.
-A co chodzi Zoe?- szepnął mi na ucho Harry
-Coś ze mną nie tak? Czemu się tak na mnie gapicie?- spytałam
-Yyy.. no wiesz. Jesteś bardzo ładna- jąkał się Louis, a ja zaczęłam się śmiać.
-To nie prawda- strzeliłam rumieńcem
-I słodko się rumienisz- dodał Zayn
-Ej chłopaki wystarczy. Ona czuje się nieswojo- przytulił mnie Harry. Byłam mu wdzięczna, że mnie tak broni. W sumie to chłopcy nie są tacy źli, tylko traktują mnie jak jakiś rzadki okaz. Jakby nigdy w życiu nie widzieli żadnej dziewczyny.
-Jest okej, tylko nie patrzcie się na mnie jak na jakiegoś dinozaura- wszyscy zaczęli się śmiać. Włącznie ze mną. Po chwili butelka poszła w ruch. Wypadło na mnie.
-Wyzwanie- powiedziałam pewna siebie
-Zaśpiewaj nam coś- wymyślił Liam
-Nie ma takiej opcji. Ja wyje jak oparzony kot- westchnęłam i zaczęłam się śmiać
-Oj no nie bądź taka. Pomożemy ci.- próbowali mnie nakłonić
-No dobra. Zaśpiewam, ale z kimś w duecie.
-Zgoda, ale naszą piosenkę
-No okej- przewróciłam oczami
-To kogo z nas wybierasz?- uniósł jedną brew Niall
-Zayn'a -chłopak cwaniacko się uśmiechnął.

 Po chwili włączyli podkład i dali mi tekst. Ze zdenerwowania bawiłam się palcami. Chłopak zaczął pierwszą zwrotkę. Śpiewał patrząc mi w oczy, a ja na chwilę odpłynęłam. Opamiętałam się dopiero przy refrenie, gdzie była moja kolej. Zamknęłam oczy i pozwoliłam płynąć dźwiękom. Głupio się czułam wyjąc przed takimi gwiazdami. Oni znakomicie śpiewają, a ja tylko czasami coś tam sobie mruczę pod nosem. Gdy melodia się skończyła dalej nie otwierałam oczu. Wstydziłam się.
-Masz piękny głos- Malik szepnął mi do ucha. Po całym ciele przeszły mi ciarki
-Ty cudownie śpiewasz. Kto za tym by dołączyła do naszego zespołu?- odezwał się blondyn. Wszyscy podnieśli ręce i zaczęliśmy się śmiać. Resztę wieczoru spędziliśmy oglądając telewizję. Zadzwonił mój telefon. Przeprosiłam i odeszłam na bok.
-Zoe! Nareszcie!
-Coś się stało Mia?- spytałam zdenerwowana
-Ty się jeszcze pytasz? Siedzę u ciebie od godziny. Karen się o ciebie martwi. Czemu nie odbierałaś telefonu. Gdzie ty w ogóle jesteś? Miałaś być na zakupach z Holly. Martwimy się o ciebie!- mówiła zdenerwowanym głosem
-Uspokój się!- krzyknęłam, by ją uciszyć- Jestem u Harry'ego. Zaraz będę w domu.
-Pośpiesz się. Czekam. Buziak. Pa- rozłączyła się, a ja westchnęłam. Musiałam wracać. Niby jestem już dorosła, ale i tak nie mogę robić tego co chcę. Wróciłam do salonu.
-Yyy.. Harry. Muszę już wracać
-Już?
-Tak. Mama się martwi.
-Odprowadzę cię- uśmiechnął się i wstał z kanapy
-To cześć chłopaki- pomachałam im
-Do zobaczenia. W końcu idziesz jutro z nami do kina
-Pomyślę-jeszcze raz im pomachał i wyszłam z Harry'm na zewnątrz. Na reszcie byliśmy sami....





Yhhhhhhh.. Jestem kompletnie nie zadowolona z tego rozdziału :/ inaczej to wszystko widziałam w mojej głowie. Proszę was miejcie cierpliwość, bo dopiero zaczynam akcja będzie się dopiero rozkręcać.

Dodawajcie się do obserwowanych i KOMENTUJCIE ! ! :) chłopak

czwartek, 14 listopada 2013

Rozdział 2 ,,Gdzie są pieniądze?"


Stałam osłupiała wpatrując się w chłopaka. Miał na sobie garnitur, tak samo jak Arthur. Mama również była odstawiona. Jak zwykle ja musiałam wyjść w swoim rozciągniętym sweterku.Może zrobimy zdjęcie do rodzinnego albumu, tak na pamiątkę? Wszyscy mieli zupełnie inne podejście do tego obiadu niż ja. Dla mnie to był tylko zwykły posiłek, ale dla nich chyba coś więcej. Zrobiło mi się trochę głupio na ich widok, co spowodowało, że na mojej twarzy wyskoczyły rumieńce.
-Karen, Zoe to jest mój syn Harry- uśmiechnął się mężczyzna przedstawiając mi i mamie swojego syna.
-Miło cię poznać Harry- matka podała mu dłoń
-Mi również- chłopak odwzajemnił gest.
-Zoe zaprowadź gościa do jadalni, a Arthur pomoże mi w kuchni.- po chwili oboje zniknęli, a my kierowaliśmy się w stronę jadalni
-Ślicznie wyglądasz- chłopak szepnął mi na ucho.
-To nie jest ani śmieszne, ani zabawne- odpowiedziałam nieźle wkurzona i usiadłam na krześle. Usiadł naprzeciwko mnie.
-Zwykle dziewczyny inaczej reagują na komplementy- zaśmiał się
-Zwykle ci, co mi je prawią porządnie obrywają- sztucznie się uśmiechnęłam
-Smacznego!- powiedziała mama stawiając kolejno potrawy na stole. Przez cały obiad rozmawiali o czymś z chłopakiem, ale ja ich nie słuchałam. Byłam skupiona na tym co robił chłopak. Ciągle ocierał swoją nogą o moją. Nie wytrzymałam i mocno nadepnęłam mu na stopę.
-Przepraszam na chwilkę. Zoe pokażesz mi gdzie jest łazienka?- powiedział wstając
-Jasne- uśmiechnęłam się i odeszłam ze stołu
-Dlaczego to zrobiłaś?- spytał, gdy byliśmy już na piętrze
-Denerwowało mnie, to co robiłeś.
-A co takiego robiłem?- uniósł jedną brew. Teraz miałam czas, by uważniej mu się przyjrzeć. Miał bujne loki i głębokie oczy. Nawet nie był taki brzydki.
-Dobrze wiesz,co.
-To znaczy, że nie mogę cie dotknąć?- spytał przybliżając się do mnie
-Zgadłeś chłopczyku- zadziornie się uśmiechnęłam
-Nie chcę mi się do nich wracać- powiedział dziwnie, ale i zarazem śmiesznie kręcąc głową
-No to może chodźmy do mojego pokoju- zaproponowałam
-Wpuścisz mnie?
-Jak ładnie poprosisz- pociągnęłam go za rękę w kierunku drzwi. Otworzyłam je i o mało nie umarłam na zawał. Na moim łóżku siedziała Mia i spokojnie czytała jakąś książkę. Chłopak niepewnie na mnie spojrzał.
-Mia! Co ty tu robisz?- wrzasnęłam
-Myślałaś, że opuszczę taką okazję poznania fajnego chłopaka? O jaki przystojniak- zaśmiała się, gdy zobaczyła Harry'ego
-Jesteś nienormalna. Harry to jest moja najlepsza przyjaciółka Mia.
-Bardzo mi miło. Dzisiaj mam jakiś szczęśliwy dzień. Poznałem dwie piękne dziewczyny- pokazał  szereg jasnych zębów
-Czyżbyś starał się nas poderwać?- uniosła jedną brew i podeszła do niego
-Owszem- złapał ją za biodra i przyciągnął do siebie. Ruda kompletnie się tego nie spodziewała. Patrzyła na niego wzrokiem pełnym strachu, a on zaczął się śmiać i rozluźnił ręce.
-Przystojny, zabawny, miły. Ideał- mówiąc to rzuciła się na moje łóżko.
-A pro po ideałów. Co z twoją randką?
-Przełożyłam. Jeszcze nie chcę z nim zrywać. Niech się jeszcze trochę pomęczy.
-Zrywasz z nim już od tygodnia, zaczynam myśleć, że...
-Nic do niego nie czuję- przerwała mi.
-No ale nie zanudzajmy Harry'ego babskimi sprawami. Co powiecie na butelkę w rozbieranego?
-Mia!- upomniałam ją
-Mi tam pasuje- rozpromienił się chłopak
-Nie i już!- podeszłam do okna
-Mia?
-Hm?
-Gdzie masz telefon?
-W domu
-Twoja mama stoi na podjeździe i próbuje się pewnie do ciebie dodzwonić.
-Cholera! Zapomniałam, że miałyśmy jechać do Bena! Dzięki kochana. Buźka- powiedziała i zaczęła wychodzić przez okno.
-Nic jej nie będzie?- zmartwił się elegancik
-Nie przejmuj się nią. Często tak robi.
-Mia! Harry! Wychodzimy do sklepu! Będziemy za godzinę!- usłyszałam głos mamy
-Okej!- krzyknęłam
Kilka minut później siedzieliśmy w salonie jedząc żelki i rozmawiając. Musze przyznać, że jest nawet fajny. Nie wiem czemu go tak dziwnie powitałam.
-Opowiedz coś o sobie- zaczęłam
-A co chcesz wiedzieć?
-Wszystko. Mieszkasz sam, czy z matką? Masz pracę?
-Mieszkam z przyjaciółmi. Mamy wspólny zespół. Nigdy o mnie nie słyszałaś?
-Nie. Przepraszam
-Nie masz, za co przepraszać.
-Jak się nazywacie?
-One Direction. kojarzysz?
-Nie zbyt. - zadzwonił dzwonek do drzwi
-Otworzysz?- zrobiłam słodkie oczka. Nic nie odpowiedział, tylko wstał by wykonać moją prośbę.

-Jest Zoe?- usłyszałam
-Jest. Wejdź- wpuścił ją do środka
-Zoe! Ty jeszcze nie gotowa.
-Holly przepraszam. Kompletnie zapomniałam!
-Dobra, dobra. Pośpiesz się lepiej.
-Ym.. Holly to jest Harry, syn Arthur'a. Harry to jest moja siostra Holly.- chłopak wyciągnął rękę, by się z nią przywitać, lecz ona to zlekceważyła.
-Gdzie są pieniądze?- spytała patrząc na komodę
-O co ci chodzi?
-Karen zawsze zostawiała mi na czynsz
-Możesz przestać mówić do niej po imieniu? To jest nasza matka! W ogóle nie masz do niej szacunku!
-Straciłam go, gdy co noc upijała się w trupa.
-Czy ja dobrze usłyszałam, że na czynsz? Przecież mieszkasz w mieszkaniu swojego chłopaka. Ty mu za to płacisz? i do tego gotujesz, sprzątasz i pozwalasz, żeby cię obmacywał?
-To nie twoja sprawa! Jesteś za młoda, by cokolwiek wiedzieć o życiu.
-Przestań!
-Idziesz ze mną na te zakupy czy nie?
-Nie mam ochoty.
-Jak chcesz. Cześć. A i miło cię było poznać- trzasnęłam za sobą drzwiami.
-Chyba będzie lepiej, jak nie będę się odzywał- szepnął Harry
-Daj spokój. Ona już taka jest. Przemądrzała idiotka. To co robimy? - zmieniłam temat
-A na co masz ochotę?
-Poznasz mnie z twoimi przyjaciółmi?
-Jasne. Czemu nie. Jedziemy?
-Tylko się przebiorę. Poczekaj chwilkę- popędziłam do swojego pokoju. Zostawiając do samego w korytarzu. Mam nadzieję, że nie nabroi. Szybko się przebrałam i stanęłam naprzeciwko okna. Muszę przyznać, że Harry jest nawet fajny. Świetnie mi się z nim rozmawia. Czuję, że się polubimy. Fajnie będzie mieć takiego brata.
_______________________

CZYTASZ=KOMENTUJESZ 

środa, 13 listopada 2013

Rozdział 1 ,,To tylko obiad"

-Wstawaj ciołku!- zostałam brutalnie obudzona przez moją przyjaciółkę Mia. Przyzwyczaiłam się, że robi w tym domu wszystko, na co tylko ma ochotę. No ale przecież nie musi mnie budzić z samego rana i to w dodatku w sobotę.
-No wstawaj! Słyszysz?- zaczęłam po mnie skakać.
-Już- mruknęłam, a ona podeszła do szafy i zaczęła wyciągać mi jakieś ubrania.
-Sama potrafię wybrać sobie strój- burknęłam i podeszłam do biurka, gdzie stała szklanka z wodą. Mama zawsze wieczorem mi ją przynosiła.
-Zapomniałaś jaki dzisiaj dzień. Wiedziałam- powiedziała i dumnie uniosła głowę
-Niby jaki?
-Dzisiaj przychodzi tu syn Arthur'a!
-No i? Robisz z tego wielką aferę.
-Musisz ładnie wyglądać.
-Ej! Nie uda ci się mnie zeswatać!
-Nie marudź tylko włóż to- wyciągnęła z szafy różową sukienkę, lekko przyciemnianą od dołu.
-Zwariowałaś? Nie wystroje się tak. Z resztą to tylko obiad. Zaraz potem idę z Holly na zakupy- wyjęłam z szafy mój ulubiony jasny, nieco rozciągnięty sweter i czarne spodnie.
-Ej no! Chyba nie zamierzasz się w tym pokazać?!- uniosła głos
-Tak. Dokładnie tak zamierzam- wyszłam do łazienki. Wzięłam prysznic i założyłam ubrania.

Wróciłam do pokoju. Mia dalej szukała czegoś w szafie.
-Nie kłopocz się, bo i tak nie założę nic innego- mówić to podeszłam do lustra i zaczęłam czesać włosy.
-Mogę cię zaczesać?- spytała podchodząc do mnie
-Nie ma takiej potrzeby- odłożyłam szczotkę i zaczęłam trząść głową i mierzwić włosy. Robiłam to specjalnie, by ją zdenerwować i pokazać, że dla mnie to nic nie znaczy. Ona wszystko wyolbrzymiała.
-Super. Teraz to na pewno mu się spodobasz- powiedziała z sarkazmem, a ja śmiejąc się rzuciłam się na łóżko.
-Dalej masz zamiar się wylegiwać?
-A tak właściwie, to która godzina?
-Prawie południe. Karen już od dwóch godzin świruje w kuchni i jęczy, że nic jej się nie udaje.
-To ile ty tu jesteś?- uniosłam jedną brew.
-Obudziłam się o 7 i nie mogłam już zasnąć, więc o 8 byłam już tutaj.
-Jesteś w tym domu częściej niż Holly.
-Bo ona tu nie mieszka, a ja tak- zaśmiała się i położyła obok mnie
-Wpadniesz wieczorem?- spytałam
-Nie mogę. Idę na randkę z Josh'em.
-To wy znowu jesteście razem? Mówiłaś, że nic do niego nie czujesz.
-No bo nic nie czuję. Chcę z nim dzisiaj zerwać.
-To ty jeszcze tego nie zrobiłaś? Podjęłaś już decyzje tydzień temu. Nie możesz się tak bawić chłopakami. Robisz im nadzieje, a potem rzucasz.
-Wieczna singielka udziela mi rad, jak postępować z chłopakami
-Mia nie żartuj sobie.
-Zoe, ale im robię to specjalnie. Nie zauważyłaś, że wybieram tylko tych chłopaków, którzy śmiali się z moich włosów w podstawce? To taka moja mała zemsta- wykrzywiła usta w zadziorny uśmiech
-Mała?- uniosłam brwi
-No- mruknęła cichutko.
-Dziewczynki! Jak już nic nie robicie to chodźcie mi pomóc!- usłyszałyśmy krzyk mojej mamy.
-Już idziemy Karen!- powiedziała moja przyjaciółka. Zawsze mówiła do mojej mamy po imieniu. Zeszłyśmy na dół. W kuchni panował wielki bałagan.
-To co mamy zrobić?- spytałam opierając się o ścianę.
-Jedna niech tu posprząta, a druga niech nakryje do stołu. Ja idę się przebrać. Jestem w totalnej rozsypce.
-Nie ja!- krzyknęłam równo z przyjaciółką.
-To twój dom- broniła się
-Ale ty tu bywasz częściej niż ja
-To nie zmienia faktu, że twoja mama nabrudziła
-Ona traktuje cię jak córkę
-Ja tu tylko jestem gościem
-Masz klucze do mieszkania
-Ale ty...
-Dobra koniec- rzuciłam w nią ścierką. Dalej byśmy się kłóciły, a tu było mnóstwo pracy i tylko godzina.
-No więc jak będzie?
-Ja sprzątam, ty nakrywasz. Tylko dobrze ułóż sztućce-pogroziłam palcem i zaczęłam zbierać brudne naczynia. Rudowłosa zabrała się za noszenie potraw na stół do jadalni. Włożyłam większość rzeczy do zmywarki, ale ponieważ brakowało już miejsca musiałam zacząć myc ręcznie. Nie przeszkadzało mi to. Jak byłam mała ciągle zmywałam, bo Holly twierdziła, że przyda mi się to w życiu. Jestem jej wdzięczna, że tak się mną opiekowała, ale czasami przesadzała. Przecież są zmywarki, a mycie ręcznie to nic trudnego. Czasami wydawało mi się, że wykorzystuje mnie do prac domowych, ale później uświadamiałam sobie jak jej jest ciężko. Bardziej przeżyła śmierć ojca niż ja. Ja go prawie nie znałam. Miałam 10 lat, gdy umarł, a po za tym często podróżował. Był pilotem. Zginął w wypadku. Jego samolot się rozbił. Pamiętam, jak mam ciągle płakała. Dopiero dzięki Arthur'owi przestała. Jestem mu za to wdzięczna. Nie wiem, czemu siostra tak na niego reaguje. Ale nie rozmawiamy na ten temat. Nie chcemy się pokłócić.
-Skończyłam- usłyszałam głos przyjaciółki.
-Powkładaj produkty do lodówki- powiedziałam pod nosem i zaczęłam myć blat. Gdy skończyłyśmy do kuchni weszła mama.
-Dzięki dziewczynki- uśmiechnęła się od ucha do ucha i podeszła do okna
-Zoe idź się przebież. Zaraz powinni być- mówiła to spokojnie, a ja stałam jak słup. Tylko Mia się śmiała.
-Mamo. Ja nie mam zamiaru się przebierać!
-Nie wiem, za co tak lubisz ten rozciągnięty sweter- pokręciła głową
-O już są!- dodała po chwili
-To ja lecę. Zadzwonię wieczorem. Miłych zakupów. Liczę na mały prezent- mówiła idąc w kierunku tylnych drzwi
-Zapomnij! Nic ci nie kupię!- mówiłam śmiejąc się
-Przydały by mi się jakieś trampki!- krzyknęłam i wyszła. Wtedy otworzyły się drzwi wejściowe. Do środka wszedł najpierw Arthur, a tuż za nim jego syn. Rozczochrałam włosy i ruszyłam, by się z nim przywitać.

~~~~~~~~~~~~~~~
No więc to pierwszy rozdział na tym blogu. :) Mam nadzieję, że podoba wam się pomysł. Na razie praktycznie nic się nie dzieje. Chciałam tylko, by lepiej poznaliście pewne postacie. Następny rozdział będzie o wiele ciekawszy.
Wprowadzam zasadę


CZYTASZ=KOMENTUJESZ=SZYBCIEJ NOWY ROZDZIAŁ  :)