środa, 27 listopada 2013

Rozdział 9 ,,Co to za sekreciki?"

Obudziły mnie promienie słoneczne, które świeciły wprost na moją twarz. Musze powiedzieć bratu, by przesunął łóżko. Nie mam zamiaru być tak codziennie budzona. Podniosłam ociężałe powieki i kilka razy mrugnęłam, by przyzwyczaić się do światła. Rozejrzałam się po pokoju. Nigdzie nie było Harry'ego. Musiał już wstać. Ciekawe, która jest godzina. Leniwie zwlekłam się z łóżka i jakoś doszłam do biurka. Pochwyciłam szklankę z wodą i upiłam łyk. Zobaczyłam małą karteczkę. 'Nie chciałem cię budzić. Tak słodko spałaś. Jestem w salonie. Przyjdź, jak się obudzisz. ~H. ' Szybko pochwyciłam ubrania i przecierając oczy weszłam do łazienki.

**Oczami Harry'ego** 

-I jak przespałeś się z nią?- zadał już po raz kolejny pytanie Louis. Czy on nie rozumie po ludzku, co się do niego mówi?
-Nie. Nie przespałem się z nią- mówiłem poważnym głosem. Wszyscy myśleli, że odpowiedź będzie inna, bo wlepili we mnie swoje gały. No z wyjątkiem Zayn'a. Dobrze wiedziałem, że podoba mu się Zoe. Ale ona jest moja! To ja ją kocham!
-Oj no nie kłam. Dobra jest?
-Oczywiście, że jest dobra. A w dodatku bardzo miła, przyjacielska,...- zacząłem wymieniać jej pozytywne cechy. Z resztą i tak innych nie posiada. Jest po prostu idealna.
-Ale mi chodziło, czy jest dobra w łóżku- przewrócił oczami
-Słodko wygląda, gdy śpi- rozmarzyłem się
-O czym rozmawiacie?- usłyszałem jej cienki, piskliwy i delikatny głosik.
-Harry właśnie opowiadał nam o tobie- zaśmiał się Niall. Ja ich wszystkich kiedyś powystrzelam. Zawsze musza mi robić wstyd. Inaczej nie potrafią.
-Tak?  A co takiego mówił?- podeszła i usiadła mi na kolanach, po czym pocałowała mnie w policzek
-Dzień doberek- szepnęła mi na ucho, a po moim ciele przeszedł dreszcz
-Ej no co to za sekreciki? I co to za buziak? Czyżby podziękowanie za upojną noc?- wystrzelił Louis, a Zoe popatrzyła się na mnie dziwnym wzrokiem
-Byliście trochę za cicho, no ale może Harry nie nawalił- dokończył, a ja już nie wytrzymałem i rzuciłem się na niego. Zoe stała jak zamurowana, a chłopaki robili tylko zdjęcia.

 Dobrze wiedzieli, że i tak mu nic nie zrobię. To tylko taka zabawa. Gdy  w końcu wstaliśmy z podłogi, głośno się śmiejąc zacząłem szukać wzrokiem dziewczyny. Gdzieś zniknęła. Zayn'a także nie ma. Oj nie dobrze. Muszę ich znaleźć i to szybko. Pierwsze miejsce jakie odwiedziłem była kuchnia. Ujrzałem w niej Zoe siedzącą na blacie i mulata robiącego jej śniadanie. Że też wcześniej ja na to nie wpadłem! Ja nigdy nie myślę o niczym pożytecznym! Teraz to ja mógłbym robić jej śniadanie, a nie on. Yh..

**Oczami Zoe**
-Głodna?- spytał mnie Zayn, gdy wszyscy inni patrzyli jak Harry bije się z Louis'em.
-I to bardzo- zrobiłam smutną minkę
-Na co masz ochotę?- spytał, gdy usiadłam w kuchni na blacie
-Hmm.. może płatki- stwierdziłam
-O tu jesteś!- w drzwiach pojawił się mój braciszek.
-Martwiłeś się o mnie?- spytałam zadziornie
-Po prostu się stęskniłem- cwaniacko się uśmiechnął.
-Dzwoniła Mia i pozwoliłem sobie odebrać twój telefon
-Czego chciała?
-Zakupy, czy coś takiego
-Nie chcę mi się
-Ale raczej nie masz wyboru.
-Dlaczego?- zdziwiłam się
-No bo albo pojedziesz z nami do studia, albo z nią na zakupy. Co wybierasz?
-O której mam się z nią spotkać?- zaśmiałam się
-Za godzinę w galerii.
-Co? Ja nie zdążę
-Spokojnie. Zawiozę cię- uśmiechnął się loczek
-Idę się przebrać!- krzyknęłam
-EJ! A śniadanie?!- krzyknął za mną Zayn
-Potem- zbyłam go i szybko dopadłam torby z ubraniami. Nie chciało mi się jeszcze rozpakować. Wiem, że kiedyś będę musiała, ale straszny ze mnie leń.

~~~
-Zadzwoń jak skończysz, to przyjadę po ciebie- uścisnął mnie brat na pożegnanie
-Jasne, To do zobaczenia- cmoknęłam go w policzek i pobiegłam w stronę wejścia, gdzie czekała na mnie ruda.
-Nie ładnie się tak nie przywitać Styles!- krzyknęła moja marchewka, a on tylko machnął ręką i szybko wsiadł do samochodu, gdyż nagle ze wszystkich stron zbiegły się jak mniemam jego fanki.
-Idziemy?- spytałam lekko znudzona. Może to dziwne, ale nie przepadam za zakupami. Wolę siedzieć sama w pokoju. Nie jestem za bardzo rozrywkową osobą. Trochę ze mnie taka samotniczka.
-Co ty właściwie chcesz kupić?- spytałam, gdy weszłyśmy do pierwszego sklepu
-Sukienki dla nas!- pisnęła
-Jakaś okazja?

-Grzebałam trochę w internecie i natknęłam się na ten głupi zespół lokatego.
-No i co ciekawego wyczytałaś?
-Za kilka dni organizują wielkie przyjęcie. Z okazji nowej płyty, czy czegoś tam.
-Ale co to ma wspólnego z sukienkami?
-No bo oczywiście musi cię ze sobą zabrać.
-Nawet jeśli mnie zaprosi, to co z tego?
-A to, że ty postawisz mu warunek, że pójdziesz, ale ze mną- powiedziała z triumfalnym uśmiechem.
-Jesteś nienormalna-pokręciłam głową
-Oj nawet jeśli plan się nie uda, to zawsze możemy iść do jakiegoś klubu- zaczęła kręcić włosami. Ona zawsze tak dziwnie zachowuje się w miejscu publicznym. Bardzo często zastanawiam się, dlaczego w ogóle się z nią przyjaźnię. W końcu jesteśmy całkiem inne.
-O ta jest śliczna!
-O i ta też!- mówiła po kolei wskazując na każdą sukienkę. Po chwili cała obładowana poszła do przymierzalni. Zaczęłam rozglądać się po sklepie. Wybrała jeden z najdroższych. Ciekawe skąd weźmie na to pieniądze. W końcu wcale nie jest bogata. Znam dobrze jej sytuację rodzinną. Matka całymi dniami pracuje, a ojciec przepija wszystkie pieniądze. Brat wyprowadził się z domu, a ona biedna zostaje całymi dniami sama z ojcem alkoholikiem. Dlatego tak często przebywa u mnie w domu. Nasza przyjaźń zaczęła się tak, że tylko ja nie śmiałam się z jej koloru włosów i tylko ja ją w pełni akceptowałam. Ona natomiast dodaje mi odwagi. Jeśli nie wiem, co mam odpowiedzieć ona przejmuje inicjatywę i potrafi mnie bronić do upadłego. Fajnie jest mieć taką pyskatą przyjaciółeczkę.
Nagle mój wzrok zatrzymał się na wspaniałej czarnej sukience. Moje oczy aż zaświeciły.
-Jest piękna. Ładnie byś w niej wyglądała- usłyszałam za sobą głos dziewczyny. Nie spodziewałam się tego, więc aż podskoczyłam ze strachu.
-Przymierz ją- zachęciła mnie. Kiwnęłam głową i podeszłam w stronę manekina. Pierwsze co zrobiłam, to spojrzałam na cenę. Oh chyba będę musiała znaleźć jakąś inną. Nie stać mnie na tą. Wydałam już większość swojego kieszonkowego, a rodzicie nie zostawili mi zbyt dużo pieniędzy.
-Nie spróbujesz? -spytała ruda
-Za droga- wzruszyłam ramionami
-Ale chociaż ją ubierz- namawiała mnie
-To nie ma sensu, bo i tak nie mogę jej kupić. A ty wybrałaś coś dla siebie?
-Tak. Myślę, że ta będzie idealna. Idziemy do kasy?
-Jasne- kiwnęłam głową .

~~~~
-Ciągle się na ciebie patrzy- przekomarzała się ze mną marchewka, gdy po zakupach siedziałyśmy w pobliskiej kawiarni.
-Nie prawda- skarciłam ją wzrokiem
-No, ale musisz przyznać, że przystojny to on jest- zachichotała. Nie wytrzymałam dłużej i również zaczęłam się śmiać.
-Można się dosiąść?- usłyszałam męski głos i szybko podniosłam głowę. Gdy zobaczyłam chłopaka, o którym przed chwilą rozmawiałyśmy wytrzeszczyłam oczy, a Mia, która właśnie piła kawę zaczęła się krztusić.

-Proszę- przesunęłam się po chwili robiąc mu miejsce
-Jestem Josh, a wy?- spytał szeroko się uśmiechając
-Zoe, a to Mia - odezwałam się podając mu dłoń.
-To ja lecę. Brat po mnie przyjechał. Pa- cmoknęła mnie w policzek i wyszła. No ja ją kiedyś uduszę! Jak mogła mnie tu zostawić samą z nim?!
-Wiesz w zasadzie to ja też już muszę się zbierać
-Odprowadzę cię .
-Skoro chcesz - uśmiechnęłam się i po chwili wracaliśmy śmiejąc się głośno. Ludzie dziwnie się na nas patrzyli, ale co tam.
-To tutaj- zatrzymałam się pod domem chłopaków
-Nie zaprosisz mnie do środka?
-Nie za bardzo mogę. To dom brata, a on raczej nie będzie zachwycony z gościa
-Nadopiekuńczy?
-Można tak powiedzieć.
-To mogę chociaż prosić o twój numer telefonu?
-Jasne- podyktowałam mu wszystkie cyfry, a on obiecał, że się odezwie. Gdy zniknął już z moich oczu pociągnęłam za klamkę. Było zamknięte. Chłopaki musieli nie wrócić jeszcze ze studia. Szkoda, że żadne z nich nie dał mi kluczy. Wyciągnęłam telefon z kieszeni i wybrałam numer Harry'ego. Ciągle włączała się poczta. Zrezygnowana usiadłam na schodach i czekałam, aż wrócą.

 Mam nadzieję, że nie będę musiała na nich długo czekać. Jest mi potwornie zimno. Jak zaraz się nie pojawią, to ja tu zamarznę.
Po jakiś dwóch godzinach zobaczyłam cały zespół wysiadający z jakiegoś czarnego samochodu.
-No nareszcie jesteście!- krzyknęłam w ich stronę. Byłam nieźle wkurzona.
-Zoe? A co ty tu robisz? Miałem przyjechać po ciebie do galerii.- zdziwił się mój durny braciszek
-Znudziły mi się zakupy i przyszłam.
-Długo tu siedzisz?- spytał Liam otwierając drzwi
-Nie. Tylko jakieś prawie trzy godziny- wzruszyłam ramionami
-Mogłaś zadzwonić
-Dzwoniłam, tylko mojemu ukochanemu braciszkowi ciągle włączała się poczta, a żaden z was nie dał mi swojego numeru- powiedziałam z wyrzutem
-Przepraszam- zielonooki cmoknął mnie w policzek
-Jak mogę ci to wynagrodzić?
-Zanieść do łóżka i zrobić pyszną herbatkę z miodem- wyszczerzyłam się, a on wziął mnie na ręce i bez żadnego słowa sprzeciwu zaniósł do sypialni.
-Jeszcze raz cię przepraszam
-Jest okej. A teraz herbatka- pogoniłam go i rozłożyłam się pod ciepłą kołderką.
Po chwili dostałam jednak sms'a.

Wpadłam w panikę. Nie wiedziałam co mam najpierw zrobić. Zaczęłam nerwowo biegać po pokoju. Byłam w kompletnej rozsypce. Do pokoju wszedł Harry.

-Co ty wyprawiasz?- spytał, gdy próbowałam związać sobie włosy jednocześnie ściągając bluzkę.
-Muszę...aa- zahaczyłam nogą o moją walizkę i leżałam na podłodze,
-Nic ci nie jest?- pomógł mi wstać
-Nic- chwyciłam ubrania i wbiegłam do łazienki. Przebierając się usłyszałam dzwonek do drzwi.

**Oczami Harry'ego**
Gdy Zoe była w łazience i prawdopodobnie się przebierała zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Otworzę- krzyknąłem i podszedłem do drzwi. Za nimi stał jakiś chłopak
-Ja do Zoe?
-Nic nie mówiła, że ktoś ma przyjść- chciałem zamknąć już drzwi, gdy usłyszałem cieniutki dziewczęcy głos.
-Wychodzę na spacer. Pa- brunetka cmoknęła mnie w policzek
-Masz być najpóźniej za godzinę w domu- odezwałem się
- Postaram się- mrugnęła do mnie jednym okiem i odeszła z tym frajerem. Przecież to mógł być jej chłopak. Nigdy nie pomyślałem, że ona przecież może mieć chłopaka. A przecież to nic dziwnego. Taka ładna dziewczyna. Jaki ja jestem głupi! Co ja sobie myślałem? Że uda mi się sprawić, by się we mnie zakochała? Przecież to prawie niemożliwe, gdyż ona traktuje mnie jak członka rodziny. Codziennie obiecuję sobie, że to zmienię, jednak nie robię nic w tym kierunku. Jestem kompletnym idiotą!
-E! Styles! Grasz z nami ?- usłyszłem głos Niall'a.
-No nie wiem.
-A gdzie Zoe? - spytał Zayn, gdy wszedłem do salonu
-Poszła z jakimś chłopakiem na spacer- burknąłem siadając na kanapie
-Ooo... Harr'usiek jest zazdrosny!- śmiał się Louis
-Po prostu się o nią martwię.- wytłumaczyłem się
-Nie myśl już o tym. Masz- blondyn wręczył mi pilot do telewizora. Zacząłem skakać po kanałach i szukać czegoś ciekawego.
-Idę na szluga- odezwał się Zayn i wyszedł. Nie przejąłem się tym zbytnio, bo właśnie leciała moja ulubiona kreskówka.



Nareszcie udało mi się napisać coś długiego. Podoba się wam? 

CZYTASZ=KOMENTUJESZ=ZNAK DLA MNIE, ŻE WARTO TO PISAĆ

7 komentarzy:

  1. Boskie, naprawdę świetnie się to czyta!! <33

    OdpowiedzUsuń
  2. AAAAAAAAAAAAAAAAA <333

    OdpowiedzUsuń
  3. ŚWIETNY NAPRAWDĘ ;* BARDZO MI SIĘ PODOBA TEN ROZDZIAŁ NAJ LEPSZY ZE WSZYSTKICH :***

    OdpowiedzUsuń
  4. Twoje opowiadaia są genialne :) pisałaś może wcześniej jakis opowiadania? podałabyś mi linki do nich? :) czekam na nast część! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mozna powiedziec ze to jest moj debiut :) pisalam wczesniej opowiadania ale tylko dla siebie i nigdzie ich nie udostepnialam. Dopiero kuzynka namowila mnie na zalozenie tego bloga. Choc dalej jestem nie do konca przekonana ze to dobry pomysl. Nie pisze zbyt dobrze :(

      Usuń